Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5


Pov Niall

Byłem usatysfakcjonowany tym, że udało mi się przestraszyć Louisa. Po naszej rozmowie wywnioskowałem, że martwi się o nią jeszcze bardziej niż wcześniej to podejrzewałem. Dzięki temu mam stuprocentową pewność, że zrobi wszystko czego będę od niego chciał. Potrzymam jeszcze kilka dni tą jego wredną córeczkę i mu ją oddam. Mam tylko nadzieję, że Louis jest dość słowny i mnie nie zamorduje jak tylko odzyska Chloe. Nie chce już lądować w grobie.

Poszedłem do kuchni i zrobiłem jej kilka kanapek jest u mnie już ponad dwadzieścia cztery godziny i do tej pory nie dałem jej nic do jedzenia. A nie mogłem jej przecież zagłodzić. Na kanapki położyłem ser i pomidora. Liczyłem na to, że nie będzie grymasić.

Jak wszedłem do swojego pokoju, bo ona nadal w nim przebywała. Jak otworzyłem drzwi to zobaczyłem, że ona śpi. Przynajmniej tak mi się wydawało, przez to, że była chora ciągle się zastanawiałem czy coś jej nie dolega.

- Chloe! - podniosłem głos żeby ją obudzić co na szczęście poskutkowało.

- Czego chcesz? - spytała w ogóle na mnie nie patrząc. Mogłaby zachować minimum dobrej woli, nie traktowałem jej źle.

- Przyniosłem ci coś do jedzenia, a poza tym to możesz chodzić po całym domu. Tylko nie wolno ci go opuszczać - poinformowałem ją. I usiadłem na brzegu łóżka.

- Nie jestem głodna, zostaw mnie samą - poprosiła mnie. Ja jednak nie zamierzałem tego robić. Nie wyglądała dobrze, jej twarz była strasznie blada. Nie powinno tak być.

- Może chcesz porozmawiać. Nie musisz traktować mnie jak wroga -powiedziałem do niej. - Nie mam zamiaru nic złego ci zrobić.

- Bo mój tata spełnił wszystkie twoje warunki. Inaczej byś mnie zabił - mruknęła.

- Nie zrobiłbym tego, nie znoszę Louisa, ale ciebie bym nie poświęcił. Przecież to nie twoja wina, że masz takiego ojca.

- Mój tata jest najlepszy na świecie i nie odpuści ci tego - powiedziała pewnie. - Nie szkoda ci życia?

Uśmiechnąłem się na jej słowa, pomimo, że była skazana na moją łaskę lub nie to potrafiła mi mówić co myślała. Nie brała pod uwagę ryzyka.

- I to bardzo, mam jednak nadzieję, że Louis jak zobaczy, że nic ci się nie stało to wywiąże się z naszej umowy. Ty też mogłabyś się za mną wstawić.

- Zapomnij, nie mam zamiaru tego robić, nie obchodzi mnie to co się z tobą później stanie. Możesz nawet i umrzeć - to naprawdę nie było miłe. Normalnej dziewczynie bym za to przyłożył, ale ona niestety była pod specjalnym nadzorem.

- Dobrze, że chociaż jesteś ładna, bo charakter to masz podły - powiedziałem do niej i się podniosłem. Czułem, że jak jeszcze dłużej z nią posiedzę to jej coś zrobię.

- Nie ty jeden tak twierdzisz, więc zostaw mnie już samą. Porozmawialiśmy sobie.

Tym razem opuściłem pomieszczenie żeby jeszcze bardziej się nie denerwować, bo jeszcze bym jej coś zrobił.

______________________

Im większa aktywność tym szybciej dostaniecie następny rozdział.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro