Rozdział 11
~~Minął już tydzień od przyjazdu z Texasu. I został 1 dzień do ślubu Riley i Lucasa. Maya postanowiła skupić się na Joshu i skończyła z Lucasem. Z nim nigdy nie będzie szczęśliwa.Może w młodości zakochała się w nim dlatego, że potrzebowała kogoś bliskiego kto by się o nią troszczył a właśnie to okazywał jej Lucas. Teraz już wie, że to był błąd i jedyną osobą, do której od dziecka miała słabość był Josh. To on ją naprawdę uszczęśliwi.
-Maya z tego całego zabiegania się nie zapytałam z kim przyjdziesz na mój ślub.-Powiedziała Riley, a w tym samym momencie przyszedł Josh.
-Właśnie przyszedł.
-Cześć dziewczyny.-Powiedział i ucałował je w policzek.
-To my idziemy.-Powiedziała Maya biorąc Josha za rękę.
-Ale dopiero przyszedłem.
-Trudno.
-Kochana będę jutro u ciebie o 7.00.-Powiedziała Maya i wyszła z Joshem.
~~W mieszkaniu Mayi.
-Więc tak..- Zaczęła blondynka.
-Bardzo dużo ostatnio myślałam o różnych rzeczach i doszłam do wniosku, że jestem już stara.
-Znowu nie przesadzaj nie masz 60 lat.-Powiedział Josh śmiejąc się.
-Powinnam się już ustatkować. Mam dom, bardzo dobrą pracę ale...
-Ale nie masz nikogo.-Przerwał jej Josh.
-I dlatego pomyślałaś, że chciałaś by spróbować na poważnie. Nie tylko dla zabawy.-Powiedział Josh podchodząc do Mayi.
-I mi to pasuje.-Powiedział i ją pocałował.
-Koniec długiej gry?-Zapytał.
-Koniec.-Odpowiedziała i wtuliła się w niego .Później zrobili sobie popcorn, usiedli na kanapie i zaczęli oglądać film.
-Josh?
-Tak?
-Cieszę się, że jesteś.
-A ja się cieszę, że cię mam.-Powiedział Josh pocałował Mayę w czoło i zaczęli oglądać film.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec Lucayi?????
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro