Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXV

    Lucy bębniła palcami o blat stolika. Potwornie się nudziła. Leo i Drake wciąż nie wrócili, a Gabe gdzieś zniknął. Został tylko Nathan, ale Lucy wolała nie kusić losu, jeszcze by zmienił zdanie i skrócił ją o głowę. Sam fakt że jeszcze tego nie zrobił, uznała za dziwny cud. Poza tym łowca nagród spał w innym pokoju.
    Rudowłosa mimo zmęczenia nie miała zamiaru zasypiać. Nie, dopóki Leon nie przyjdzie do hotelu. Nagle przestała stukać palcami, kiedy zdała sobie sprawę że to chyba po raz pierwszy gdy się o kogoś martwi.
    Westchnęła. Zastanawiała się co ten facet ma w sobie że tak bardzo zawrócił jej w głowie. Nikogo jej tak bardzo nie brakowało jak jego.
    Spojrzała na zegarek. Łucznika nie było już ponad godzinę. W końcu LaRose postanowiła go poszukać. Wstała od stołu i ruszyła w kierunku wyjścia.
   
    Tymczasem Drake obserwował jak Gabe daje się złapać w żałosną zasadzkę Leona, niczym najzwyklejsze dziecko. Kiedy podróżnik beztrosko wszedł do baru łucznik wyszedł z ukrycia i cierpliwie czekał aż ten opuści lokal.
    Drake odczuwał pokusę by popędzić towarzyszowi z pomocą, ale wtedy skończyłby ze strzałą w piersi. Już miał okazję zobaczyć jak Leo strzela i nie chciał doświadczyć tego na własnej skórze. Pozostało mu jedynie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

    Gabe przyjrzał się swojemu oprawcy. Białe, skórzane spodnie łucznika były przesiąknięte krwią na lewej nogawce. Krew bez wątpienia należała do bruneta. W dodatku jego blada twarz wskazywała na to że stracił jej zbyt dużo. Ledwo był w stanie naciągnąć cięciwę łuku. Gabe nawet nie wyobrażał sobie jak wyczerpujące musi być dla niego ciągle celowanie w jego osobę.
    Gabe szybko sprowadził się do porządku. To nie czas na współczucie, zwłaszcza że on sam może zaraz zginąć. Zaczął gorączkowo myśleć jak wybrnąć z tej sytuacji, nie tracąc przy tym życia. Zastanawiał się nad zwaleniem całej winy na Drakea i zgrywanie niewiniątka, ale Leo nie wyglądał na chętnego do dyskusji. Stało się jasne że jeśli łucznik nie odzyska miecza to poleje się krew.
    "Drake, gdzie jesteś?" - pomyślał Gabe. - "Jeśli zginę to cie zabije."
    - Idziemy - warknął Leo.
    Gabe poczuł krople potu spływające po jego czole.
    - G-gdzie?
    - Jeśli się zaraz nie ruszysz to będziesz wyjmował sobie strzały z tyłka - zagroził łucznik.
    Może nie brzmiało to zbyt mrocznie, ale taka pogróżka zupełnie wystarczyła żeby Gabe poderwał się do przodu.
   - Jeszcze jedna rzecz - powiedział nagle łucznik. - Masz kartkę?
    - Do czego ci kartka? - zapytał Gabe. Ocenił że Leo nie zamierzał mu odpowiedzieć. Spojrzał na łucznika, po czym przeniósł wzrok na grot strzały wymierzony w swoją pierś. Bez dalszego wahania wyjął kartkę, oraz długopis.
    - Dobrze - mruknął łucznik. - A teraz pisz...

    Kilka minut później:

    Drake dotarł na miejsce w którym ostatnio widział Gabea i jego prześladowce z łukiem. Oczywiście ich już tam nie było.
    Rozejrzał się niepewnie. Jego wzrok padł na kartkę leżącą na ziemi, parę metrów dalej. Bez wahania podniósł ją ma wysokość oczu i zaczął czytać. Kartka była strasznie pomięta, a pismo niechlujne i nieczytelne. Mimo to Drakeowi jakoś udało się rozszyfrować tekst. Jego treść brzmiała:

    "Podróżnik za miecz. Masz czas do północy, jeśli chcesz zobaczyć go jeszcze rzywego."

    Drake zrobił kwaśną minę ma widok literówki w ostatnim słowie. Sam nie był orłem w ortografii, ale taki błąd naprawdę razi w oczy. Wiadomość bez wątpienia pisał Gabe.
     Najemnik toczył wojnę ze swoim sumieniem. Z jednej strony, miecz który ukradł... a raczej znalazł w jaskini był wprost bajeczny. Rudowłosy słabo radził sobie z długim orężem, ale planował to szybko zmienić. Miecz Leona świetnie nadawał się na początek jego kariery szermierza. Zaś z długiej strony znał się z Gebem już prawnie tydzień. Z nikim jeszcze tak długo nie przebywał w tej grze, więc zdążył się już do niego przywiązać. Głupkowaty podróżnik dawano przestał być dla niego tylko pracodawcą. Po tym wszystkim co razem przeszli mógł śmiało określić go mianem towarzysza.
    Drake zacisnął pięści. Podjął decyzję. W momencie, gdy przyjął propozycję Gabea stał się za niego odpowiedzialny. Teraz, jako jego ochroniarz powinien go odbić z rąk tego przekokszonego łucznika. Poza tym, podróżnik wciąż mu nie zapłacił za tydzień ochrony.
    Już miał ruszyć w pogoń za Leonem, gdy nagle rozległ się dźwięk powiadomienia. Tuż przed nim pojawił się mały świecący symbol, przypominający symbol który unosi się nad głowami simsów, tylko że żółty. Drache bez wahania stuknął w niego palcem. Miejsce symbolu zastąpiła paleta menu gracza. Po kilku sekundach pojawił się na niej napis; "aktualizacja TOP 10 graczy". Po chwili lista dziesięciu topowych graczy Masters of The Game zaczęła ulegać zmianie. Nazwiska graczy zmieniały swoją kolejność w rankingu oraz zmieniła się ilość posiadanych przez nich punktów. Drake z niecierpliwością patrzył jak jego nick pnie się w górę tabeli. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy zrozumiał że właśnie awansował o pięć miejsc w rankingu. Z pozycji jedenastej znalazł się na szóstej.
    Nowy ranking nieco go zdziwił. Niektórzy gracze zdecydowanie nie powinni się na nim znaleźć. Najemnik nieco bardziej skrupulatnie  przyjrzał się nowej top dziesiątce. Mimo że nastąpiło w niej parę zmian, wyglądała prawie tak jak pierwsza:
   
    1. Avenger - 7976p.
    2. Dzik - 7852p.
    3. Mike - 7428p.
    4. ElRayo - 4867p.
    5. Leo - 4813p.
    6. Hunter - 4728p.
    7. Black Opal - 4199p.
    8. Szatański Sławek - 4061p.
    9. Rotsu - 3620p.
    10. Infernal - 3481p.
          11. LaRose - 2706   

 
    Włosy stanęły Drakeowi dęba, kiedy przypomniał sobie trójkę towarzyszy Leona. Wszyscy trzej, tak jak sam łucznik zajmowali miejsce w rankingu najlepszych graczy. Ze zgrozą pomyślał o Gabeu, który teraz pewnie jest wśród tych potworów.
    Musze mu jak najszybciej pomóc - pomyślał najemnik. - Wciąż wisi mi kasę.

    Tymczasem:

    Nathan wpatrywał się w wiszącą na ścianie podobiznę podróżnika, którego parę minut temu przytargał tu Leo.
    - Niezłe z ciebie ziółko, skoro wystawili ponad dziesięć tysięcy za twoją głowę. - Nathan wrócił się do jeńca.
    Gabe nie odpowiedział. Szczerze miał gdzieś że na ścianach w całym mieście wiszą jego listy gończe. Był zbyt pochłonięty obmyślaniem planu ucieczki. Z wcześniejszej rozmowy trójki jego oprawców wywnioskował że Nathan - najgroźniejszy z ich ekipy - zamierza oddzielić się od reszty grupy. Leo wciąż był osłabiony, a czerwonowłosa zabójczyni nie wyglądała na zbyt groźną, choć Gabe wiedział że to tylko pozory. Lucy awansowała na jedenaste miejsce w rankingu, ale to nic w porównaniu z Nathanem, który obecnie zajmował drugie.
    Podróżnik tylko czekał, aż łowca nagród ruszy w swoją stronę, bo wtedy zwiększą się jego szanse na ucieczkę. W jego głowie już powstał zalążek planu ucieczki. Wymyślony naprędce pomysł zapowiadał się naprawdę obiecująco, ale w jednej chwili runął w gruzach. Wystarczyło tylko jedno zdanie wypowiedziane przez Leona:
    - Możesz go sobie wziąć. - Łucznik zwrócił się w kierunku Nathana. - Nie jest mi już potrzebny.
    - To już nie chcesz odzyskać miecza? - zdziwił się Nathan.
    - Rudzielec nie wie że ty go weźmiesz, więc i tak będzie szukał mnie - zauważył Leo. - Nawet  jeśli do wymiany nie dojdzie, to zwyczajnie go zastrzelę i odbiorę swoją własność.
    - Słusznie. - Nathan przyciągnął do siebie Gabea. Podparł się na jego ramieniu i wyszczerzył zęby w złowieszczym uśmiechu. - W takim układzie pobędziemy jeszcze trochę razem.
    Gabe mimo sznurów krępujących jego nadgarstki wyswobodził się w rąk łowcy nagród.
    - Dzięki za propozycję, ale wolę dziewczyny - odparł z przekąsem.
    Nathan roześmiał się, trochę zbyt głośno niż planował.
    - Jaki dowcipny, aż szkoda mi będzie go zabić - oznajmił, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
    - To możesz puścić mnie wolno - burknął pod nosem Gabe. - Ja nie będę narzekał.
    Po krótkiej wymianie zdań miedzy więźniem, a Nathanem, obaj ruszyli w stronę lasu, czyli w przeciwnym kierunku niż Leo i Lucy.
    Tymczasem Drake nieznający dokładnej lokalizacji swojego pojmanego towarzysza, obiecał sobie że uratuje przyjaciela i przy okazji pozbawi łucznika życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro