Rozdział XXIII
- Idę się napić - oznajmił nagle Drake i skręcił do najbliższej tawerny.
- A temu co? - zapytał zirytowany Nathan.
- Nie wiem, odkąd się potknął jest jakiś dziwny - zauważył Leo.
- Jego duma ucierpiała - wyjaśnił rozbawiony Gabe. - Musi to odreagować kuflem piwa.
Leo poprawił swój łuk. Odkąd wkroczyli do miasta wolał mieć broń cały czas pod ręką. Tak na wszelki wypadek.
- Właściwe, mi też zaschło w ustach - powiedział. - Idę z nim.
- Jak chcesz - mruknął Nathan. - Będziemy czekać na was w hotelu.
Leo skierował się do tawerny, w której teraz znajdował się Drake.
Tymczasem:
Najemnik wszedł do baru. Pierwszym co ujrzał po przekroczeniu progu tawerny była twarz mężczyzny, który nieudolnie udawał że czyta menu. Rudowłosy rozpoznał w nim żołnierza z przed tygodnia. Był towarzyszem Luki, człowieka, któremu Drake odebrał życie.
Na jego widok najemnik momentalnie zapomniał o piwie. Skierował się do wolnego stolika, celowo wybierając ten, do którego żołnierz obrócony był plecami. Teraz mógł bez przeszkód obserwować każdy ruch przeciwnika, nie dając jemu podobnej możliwości. Ale to nie jedyny powód, Drake chciał mieć go na wyciągnięcie ręki, a raczej noża.
Choć bardzo chciał, musiał wstrzymać się z zatopieniem noża w karku żołnierza. Z tego co pamiętał, tydzień temu był z nim jeszcze jeden towarzysz. Brunet o długich włosach, posługujący się włócznią.
Nagle do tawerny wszedł Leo. Drake chciał poderwać się na równe nogi i wycałować łucznika w oba policzki.
Leo dostrzegł Drakea siedzącego samotnie przy jednym ze stolików. Nieśpiesznym krokiem ruszył w jego kierunku.
Odkąd wkroczył do baru miał dziwne wrażenia że ktoś go obserwuje. Minął mężczyznę pochłoniętego studiowaniem menu, tak krótkiego że przez ten czas powinien zdążyć nauczyć się go na pamięć. Usiadł obok rudowłosego i poprawił łuk zawieszony ma jego ramieniu, tak by nie zawadzał mu podczas siedzenia.
- Zamówiłeś coś? - zagadnął wesoło.
- Przed nami siedzi żołnierz, który zapewne myśli właśnie w jaki sposób najlepiej mnie zabić - odparł najemnik ściszonym głosem.
Leona zamurowało.
- Aha? - wykrztusił w końcu.
- Wchodząc zauważyłeś może faceta o długich, czarnych włosach ustawionych na Elvisa? - zapytał szeptem Drake.
Leo przywołał w myślach obraz baru, gdy do niego wszedł.
- Tak, stoi przy ladzie i rozmawia z barmanem - odpowiedział po chwili namysłu.
- Yhm - mruknął Drake. - Możesz go zestrzelić?
Leo w odpowiedzi wskazał na mężczyznę który właśnie podszedł do stolika żołnierza, trzymając w rękach dwa kufle piwa.
- Szlag - zaklął Drake.
- To co robimy? - zapytał Leo.
- Czekaj, myślę - burknął najemnik.
Zapadła długa cisza. Leo i Drake myśleli gorączkowo co robić. Choć trwało to może kilka sekund, łucznikowi wydawało się że siedzą tak co najmniej kwadrans.
Drake westchnął cicho.
- Zrobimy tak - rzekł w końcu i zaczął tłumaczyć ma czym polega jego plan. Gdy skończył doczekał kilka sekund i zapytał: - Załapałeś?
Łucznik kiwnął głową potakująco. Plan Drakea wydał mu się dziwny, ale sam nie miał lepszego pomysłu. Sięgnął po łuk i nałożył strzałę na cięciwę. Zamiast w któregoś z żołnierzy wycelował w wiszący nad ich stolikiem szklany żyrandol.
W tym momencie obaj żołnierze odwrócili się w ich kierunku. Leo pośpiesznie wypuścił strzałę. Nim zdążyła dosięgnąć celu, brunet z grzywką zaczesaną do góry niczym Elvis Presley, chwycił za włócznię. Już miał przeszyć pierś łucznika, gdy nagle w jego lewe ramię wbił się nóż. Włócznik wstrząsnął z bólu.
Tymczasem drugi żołnierz zamachnął się na Drakea. Najemnik odskoczył w bok. Kątem oka zauważył że Leo ma kłopoty. Zareagował błyskawicznie. Cisnął trzymanym nożem w głowę włócznika. Niestety w momencie rzutu, zachwiał się tracąc równowagę. Chwycił się najbliższe krzesło, z całej siły odpychając się od jego oparcia, dzięki czemu udało mu się ustać na nogach.
Wtedy strzała Leona dosięgnęła celu. Żyrandol pękł z hukiem, a jego szklane odłamki posypały się na głowy żołnierzy.
Przeciwnik Drakea cofnął się gwałtownie, potykając się o stół. Wyrżnął plecami o blat, który złamał się na pół i razem z nim runął na podłogę.
Najemnik chwycił Leona za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia. Wyminęli oszołomionego włócznika. Byli już przed drzwiami, gdy nagle drogę zagrodził im barczysty ochroniarz.
Drake błyskawicznie poderżnął mu gardło trzymanym w ręce nożem i zepchnął jego ciało z drogi do wyjścia.
Trwało to zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło by obaj żołnierze mogli dojść do siebie.
Gareth poderwał się na równe nogi i ruszył pędem za uciekinierami. Oskar był tuż za nim. Włócznik poczuł wstręt na widok ciała ochroniarza leżącego na podłodze. Zwłoki po chwili zamigały i znikły. Obaj żołnierze od początku wiedzieli że to był tylko NPC, ale mimo to osoba która bez zawahania zabija inną osobę - nawet jeśli było to tylko zwykłe oprogramowanie imitujące człowieka - sam przestaje być człowiekiem.
Gareth wypadł z baru jak huragan. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem dwójki pogromców pierwszego bossa. Zobaczył ich po lewej stronie kilka metrów od siebie. Jeszcze kilka sekund i obaj zniknął w labiryncie ciasnych uliczek miasta. Szermierz nie mógł do tego dopuścić.
Spojrzał na swojego towarzysza. Jego wzrok zatrzymał się na nożu wbitym w jego lewę ramię. Oskar jeszcze nie zdążył go usunąć z rany. Gareth nie zastanawiał się długo. Błyskawicznie chwycił za rękojeść i jednym pociągnięciem wyszarpał nóż r ciała towarzysza. Włócznik zawył z bólu, ale żołnierz nie zwrócił na to większej uwagi. Teraz liczyła się tylko zemsta.
Zważył nowo nabytą broń w rękach i cisnął nią w plecy jednego z uciekinierów. Gareth nie dość że źle ocenił odległość, to jeszcze pomylił przeciwników. Nóż wbił się w łydkę łucznika, który krzyknął z bólu i padł na ziemię.
Gdy Leo upadł, Drake instynktownie się zatrzymał by mu pomóc. W tej chwili zdał sobie sprawę że to była jedna z tych najgorszych decyzji jakich kiedykolwiek podjął. Jeden z żołnierzy już pędził w jego stronę. Było za późno na ucieczkę. Pora podjąć walkę.
Drake przyjrzał się żołnierzowi by ocenić swoje szanse. Mężczyzna był barczystym blondynem, o krótkich postawionych na irokeza włosach. Przez czarny, obcisły podkoszulek przebijały się rysy sześciopaku oraz szerokiej, muskularnej klatki piersiowej. Najemnik prawię z zazdrością odnotował ze mięśnie blondyna są niemal dwa razy większe niż jego własne. Oprócz za ciasnego podkoszulka szermierz miał na sobie wojskowe spodnie moro i wysokie, czarne trepy. Jego skóra była prawie tak biała jak kreda, a twarz zdobiła blizna. Zaczynała się od czoła, tuż nad lewym okiem i znikała w jego włosach. Wyglądała na świeżo zagojoną. Na jej widok Drake zapragnął dodać mu drugą do kompletu, tylko większą.
- Uważaj! - wrzasnął Leo, wyrywając Drakea z zamyślenia. Najemnik dopiero teraz zdał sobie sprawę jak blisko niego jest już szermierz.
Żołnierz bez ostrzeżenia zaatakował. Rudowłosy błyskawicznie kucnął. Ostrze miecza świsnęło mu tuż nad głową, pozbawiając go kilku kosmyków z płomiennej czupryny.
Drake z rozpaczą spojrzał na włosy, leżące mu pod stopami. Wiedział że nie ma szans by odrosły. W grze włosy nigdy nie rosną, można je tylko skracać.
- Przegiąłeś koleś - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Szybkim ruchem posłał nóż w twarz szermierza. Ten szybko odbił go ostrzem miecza. Nie spodziewał się jednak że najemnik ma kolejny nóż.
Gdy rudowłosy sięgnął po coś do kieszeni wewnątrz płaszcza, Gareth wiedział że cokolwiek z niego wyciągnie, zostanie użyte przeciwko niemu. Instynktownie szarpnął ciałem w bok. W tym momencie drugi nóż przeleciał tuż obok jego twarzy, boleśnie rozcinając mu lewy policzek.
Żołnierz wściekł się.
- Pieprzony nożownik! - Zamachnął się mieczem, omal nie pozbawiając najemnika głowy. Na szczęście ten zdążył zrobić kolejny unik.
- Umiesz tylko uciekać, dupku?! - wykrzyknął zirytowany blondyn.
Drake ze stoickim spokojem sięgnął do ekwipunku, by wyjąc kolejną broń. Tym razem był to miecz, którego niepostrzeżenie zwinął z komnaty bossa.
Tymczasem Leon walczył z samym sobą, by nie zacząć wrzeszczeć z bólu. Jego łydka była cała czerwona od krwi. Łucznik ze łzami w oczach chwycił za rękojeść noża i powolnym ruchem usunął go z rany. Odrzucił nóż jak najdalej tylko mógł. Jego ostrze wbiło się w mięsień, przez co brunet nie będzie mógł stawać na prawej nodze.
Mimo przejmującego bólu zebrał się w sobie i chwycił za łuk. Musiał przecież pomóc najemnikowi, który bohatersko stanął do walki z królem siłowni - jak to ochrzcił muskularnego blondyna. Uspokajając oddech wycelował w mięśniaka. Już miał wystrzelić, gdy nagle spostrzegł miecz w dłoniach Drakea.
Leonowi opadła szczęka. Wpierw poczuł radość. Do tej chwili myślał że miecz bezpowrotnie przepadł. Dopiero po chwili zrozumiał sytuację. Przepełniająca go radość momentalnie zmieniła się w gniew.
- Skąd masz mój miecz?! - zapytał ostro.
Drake go zignorował. Był pochłonięty parowaniem ciosów blondyna. Co chwila rozlegał się metaliczny zgrzyt uderzania stli o stal, gdy ostrza ich mieczy stykały się ze sobą.
Żołnierz wykonał pchnięcie. Najemnik zamiast skontrować atak, ustawił miecz pionowo, ostrzem do ziemi, w dodatku pod kątem, tak by miecz blondyna się po nim ześlizgnął.
Mięśniak omal nie runął do przodu. Szybko jednak odzyskał równowagę. Najemnik tymczasem przeszedł do ofensywy. Żołnierz sparował nadchodzący atak.Na ziemię posypał się deszcz iskier gdy miecze dwójki walczących zderzyły się ze sobą. Żołnierz i najemnik stali w bezruchu próbując przesiłować siebie nawzajem. Blondyn jednak był silniejszy. Gdy Drake poczuł że zaledwie sekunda dzieli go od przegrania pojedynku uskoczył w bok, licząc że jego przeciwnik straci równowagę, gdy wszelki opór nagle zniknie.
Mięśniak z całej siły napierał na miecz. Dostrzegł że najemnik przenosi ciężar ciała na lewą nogę. To znaczyło że planuje odskoczyć w prawo. Jego ocena sytuacji okazała się słuszna. Rudowłosy uskoczył w bok. Żołnierz tylko na to czekał. Gdy opór znikł, z całej siły ciął w swoje lewo.
Drake w ostatniej chwili osłonił się mieczem. Spodziewał się że żołnierz bez problemu wytrąci mu broń z rąk, ale wtedy wydarzyło się coś niespodziewanego. Rozległ się trzask. Po chwili odłamana część ostrza poszybowała w górę, by wbić się w ziemię parę metrów dalej, a mięśniak został z rękojeścią, w której tkwiła cząstka ostrza, w ręku.
- Gareth! - wrzasnął drugi żołnierz, biegną w kierunku swojego towarzysza. W zdrowej ręce dzierżył włócznię.
"Gareth" - powtórzył w myślach Drake. Gdy dostrzegł grot włóczni wycelowany w jego pierś, odwrócił się i puścił biegiem przed siebie.
Leon przyglądał się tej scenie, cały czas celując do Drakea z łuku. W momencie w którym najemnik zaczął uciekać, zdecydował ie wypuścić strzałę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro