Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》Rozdział 27《

Ciemną nocą w polu w głębokiej trawie
Serce bestii tli się,
Ciemną nocą w polu w głębokiej trawie
w pradawnych czasach nawet sceniczny monolog był
piękny

Gdy kurtyna uniosła się na nowo, znów sceneria przeniosła się gdize indziej, bo na powrót do restauracji, gdzie Charlotte wyczekiwała nadejścia Coopera. Całkiem blisko niej siedziała Luiza. W końcu menadżer wszedł do sali i powitał je obie, by następnie usiąść na pobliskim krześle.

— "Chciałbym..."

— "Może najpierw ja, chciałam ci coś zaśpiewać."

Charlotte lekko uchyliła usta i dała znak Luizie, jednak gdy tamta zaczęła śpiewać, nie poruszyła się ani o milimetr. Zmrużyła jedynie oczy, patrząc na formujące się na twarzy Coopera zaskoczenie. Dopiero wtedy Luiza zauważyła, że coś jest nie tak. Pisnęła cicho, spoglądając na swego menadżera.

— "To wszystko było... to był blef?
Jedna z głupszych ściem?"

Luiza podskoczyła, słysząc jak głos Coopera  nagle zrobił się chłodny i szorstki. Charlotte wstała, jednak na pewno nie spodziewała się tego, co stało się chwilę później. Cooper także się podniósł, a następnie naskoczył na nią. Dziewczyna uderzyła go w brzuch, ale najwyraźniej za lekko. Po krótkiej bójce odepchnęli się nawzajem i padli na posadzkę, w akompaniamencie pisków wystraszonej Luizy. Gdzieś dało się słyszeć jęk.

Światła zgasły tak nagle, że aż widownia zawyła ze zdziwienia. Chwilę później jednak odetchnęła, bo światło reflektora padło na środek sceny, gdzie nie było już ani Charlotte, ani Coopera. Stała tam za to Pani z Księżyca. Uśmiechała się lekko.

— "Chcecie wiedzieć, co było?
Co się za kotarą skryło?
Cherry wybrał dobrą rzecz,
nie chwycił za miecz,
nie poddał się."

W tle zaczęła grać pozytywka.

— "Nie oceniłam go zbyt wysoko,
był idiotą na moje oko.
Jednak w końcu dowiedział się, co ważne,
co radości w życiu warte."

Pani z Księżyca zniknęła z wizji, a światło przesunęło się na łóżko, na którym spał Cherry. Gdy tylko smuga blasku zatrzymała się, chłopak nagle poderwał się ze strachem. Dyszał głośno, zaciskając palce na włosach.

— "Co się stało?"

Koło niego nagle pojawił się mężczyzna z ciemnoczerwonymi włosami. Usiadł na łóżku, kładąc rękę na włosach Cherryego.

Na widowni Dazai zadrżał, widząc to.

To niemożliwe! Poza tym, czemu miałby głaskać Chuuyę po głowie?

— "Sa... ku... nosuke?" — jęknął Cherry, spoglądając na niego.

— "Ciii, śpij jeszcze, Cherry. To tylko zły sen."

Drobny rudzielec puścił własne włosy i odetchnął, lekko się uspokajając.

— "Musiał być naprawdę zły."

— "Dlaczego?"

— "Bo nigdzie nie mogłem cię znaleźć."

Światła zapaliły się zupełnie, a Cherry wstał z łóżka, dostrzegając, że za ścianą są inni. Jeremi, Ruki, Nikka, Mika, Yukki... brakowało tylko ich dwóch. Sakunosuke wziął go za rękę, by w drugą wziąć gitarę i wyjść z miejsca, które momentalnie pociemniało.

A wtedy Sakunosuke wziął gitarę i zaczął grać.

Dazai znów się wzdrygnął.

— Kunikida, k-kto tam na scenie gra?

Blondyn był tak przejęty sceną, że na chwilę się zapomniał.

— Odasaku, ale cicho!

Dazai jęknął ze zdziwieniem. Czyżby cały czas się mylił? Czyżby wtedy Odasaku też przeżył? Czyżby cały ten czas on był...

...razem z Chuuyą?

Cała trupa śpiewała, ale pierwsze skrzypce grał Cherry, z niemałą satysfakcją porywając tłum.

Gdy piosenka się skończyła, na chwilę na scenie znów pojawiła się Pani z Księżyca.

— "A morał jest krótki i niektórym z was już znany,
nie pragnij miłości świata, gdy już jesteś kochany.
Koniec."

Co zabawne, Pani z Księżyca już nie zauważyła, jak wzięty emocjami Cherry pocałował swego Sakunosuke.

Oklaski, bardzo huczne oklaski, a szczególnie od Dazaia i Swietłan. Ukradkiem także klaskała im Kouyou.

Premierę można uznać za udaną.

Wszystkie światła się zapaliły.

— Chcę wam także powiedzieć, że te wszystkie postacie zostały zagrane i stworzone przez zaledwie... osiem osób. Może nie jest to estradowe dzieło, ale z pewnością takie, które można stworzyć wspólnymi siłami. I pomocą kółka krawieckiego. — wbrew założeniom Kumiko, oklaski nawet się wzmogły.

》》》

— Nie wiesz, kto mógłby ci zostawić bukiet sztucznych kamelii? To trochę ekscentryczne...

— Mm, chyba nie mam pojęcia. — mruczał Chuuya, wsuwając w kieszeń spodni niepodpisany list.

Wiedział dobrze, kto go napisał.

Kłamstwo fałszywych kwiatów, bardzo śmieszne, siostrzyczko.

》》》

— Odasaku! Odasaku!

Mężczyzna zatrzymał się, nie puszczając jednak dłoni Chuuyi. W sumie obaj się odwrócili, z zaskoczeniem dostrzegając dobiegającą do nich sylwetkę Dazaia i próbującego go dogonić Kunikidę.

Brunet zatrzymał się, dysząc. Jednak wciąż się uśmiechał.

— Chciałem... chciałem... wam pogratulować. To była piękna sztuka!

— Oglądałeś? — spytali obaj niemal równocześnie.

— Oczywiście, długo nic nie rozumiałem, ale potem było już pięknie! Jak w ogóle wpadliście na pomysł, by Odasaku pojawił się na scenie tak późno?

Chuuya był zaskoczony, że Dazai od tak zaczął rozmowę o sztuce, kompletnie nie nawiązując do... do tego wszystkiego, co się wydarzyło w Yokohamie. Sądząc po minie Kunikidy, blondyn był zajęty podobnymi przemyśleniami.

— W sumie to nie miał się w ogóle pojawiać, ale podczas bójki z Tomio, to znaczy z Cooperem, odepchnąłem go za mocno i upadł na rękę, którą miał zagrać ostatnią piosenkę. Więc improwizowaliśmy...

— ...a skoro znałem chwyty do Autumn Tree, to nasza Pani z Księżyca mnie namówiła.

— Pięknie!

Kunikida w końcu dobiegł do nich, jeszcze bardziej zdyszany od Dazaia.

— Kunikida, dlaczego mi nie powiedziałeś, że Odasaku żyje? — zapytał urażony.

— Nie chciałeś tego słuchać...

— A poza tym, dlaczego nikt mi nie powiedział, że jesteście razem!?

— Bo taka makrela jak ty nie musi o tym wiedzieć. — burknął Chuuya.

— Jesteś głupim ślimakiem w kapeluszu, ale za to cieszę się z twojego szczęścia.

Odasaku i Kunikida spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, by w końcu wzruszyć ramionami.

— Ale za to ja też jestem szczęśliwy!

W tym momencie zawiesił się Kunikidzie na szyi, ze znajomym każdemu z pozostałych mężczyzn zacieszem.

Cóż, Dazai czasem po prostu się nie zmienia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro