》Rozdział 23《
Nie mogę się nigdy śpieszyć
Muszę czekać tutaj wystarczająco długo
Nie pozwalać sobie na spoglądanie daleko jak
dziewczyna
Z pewnością powinienem czekać tutaj
Kilka dziewczyn z kółka krawieckiego pomagało przy ostatnich poprawkach kostiumów. Akaha wbiegł za scenę z entuzjazmem machając rękami.
— Słuchajcie! Tam jest ponad osiemdziesiąt osób!
— A skąd wiesz? — zapytała Arisu.
— Bo Kouki mówi, że mamy 20 tysięcy jenów, a Odasaku przyszedł za darmo. Czyli jest ponad osiemdziesiąt. — odparł, całkiem dumny z siebie.
Chuuya westchnął, lekko zaciskając pięść. Może nie denerwował się za bardzo, ale po prostu... nie lubił tej pierwszej sceny.
Jednak było trochę za późno, by ją odwoływać i modyfikować scenariusz, nieprawdaż?
Poprawił marszący się materiał i odgarnął loczek wpadający mu do oka.
Tymczasem Kumiko już wyszła na scenę.
— Panie i panowie! Dorośli i nasi rówieśnicy! Witamy w naszym teatrze na premierze sztuki pod tytułem "Kwestia codzienności". Prosimy już o ciszę i w miarę możliwości wyciszenie telefonów, by nie przeszkadzały zarówno nam, jak i wam. Opowieść ta może nie jest specjalnie długa, ale mam nadzieję, że ukaże wam prawdę.
》》》
Kunikida westchnął, spoglądając na przemawiającą z entuzjazmem dziewczynę, momentami wspominając teatrzyki, które musiał kiedyś oglądać ze swoją klasą. Następnie spojrzał na Dazaia, który z niemałym oczarowaniem rozglądał się wokół.
— Podoba mi się tutaj. Jest tak przyjemnie. Jak myślisz, o czym będzie ta sztuka?
— Wolę się nad tym nie zastanawiać. Tytuł nie mówi mi nic konkretnego.
— Słyszysz te dziwne śmiechy? Skądś je kojarzę...
— To pewnie jakieś dzieciaki, nie zamierzam sprawdzać.
》》》
— Chuu, znasz może dwie bliźniaczki z rosyjskim akcentem?
— Możliwe, a czemu pytasz?
— Bo siedzą w drugim rzędzie i trzeci raz o ciebie pytają.
— Powiedz, że jak się nie przymkną, to je oknem wyrzucę.
— W tym pomieszczeniu nie ma okien.
— To zamknę w schowku, szczegóły nie są takie ważne. Za ile minut podnosimy kurtynę?
— Półtora. Kouki już wrócił, ostatecznie sprawdza sprzęt. Wszystko pod kontrolą.
Tymczasem w innej części sali, nieco na uboczu, siedziała kobieta w kimonie. Kouyou wciąż nie była pewna, czy pojawienie się tutaj to dobry pomysł, ale niedaleko niej przebiegał ten mały Akaha, więc, idąc tą logiką, Chuuya też nie był daleko.
Gdy kurtyna się uniosła, słychać dało się pewną piosenkę, nieco średnio pasującą do tego miejsca.
Na scenie pojawiły się dwie piosenkarki, śpiewające ową piosenkę. Jedna z nich miała rozrzucone na wszystkie strony czarne włosy, a druga...
...druga była Chuuyą.
Kouyou mało nie parsknęła śmiechem, ale poczuła, że wtedy się zdradzi, więc w ciszy obserwowała całkiem ciekawy występ. Chuuya wraz ze swoją koleżanką mieli bardzo dopracowany układ. Co ciekawe, możnaby odnieść wrażenie, że śpiewali razem, choć śpiewała tylko czarnowłosa.
Może to zamierzony efekt?
Gdy muzyka ucichła, oboje się ukłoniki, a skadś dało się słyszeć oklaski. Byli to jednak aktorzy, ucharakteryzowani na kelnerów. Spośród nich wyszedł chłopak w garniturze, co chwila poprawiający włosy.
— "Pięknaś dzisiaj, towarzyszko,
tłum twych fanów zgarnął wszystko.
Bądź spokojna o miejsce w tym biznesie,
twa sława dziś radiem się niesie."
— "Miło słyszeć twoje zdanie, Cooperze, jednak muszę powiedzieć, że nie wierzę. Wiem, że bilety dziś są nie sprzedane,
a dziury w budżecie nie pozałatane.
Nie martw się tak bardzo,
że wciąż mną gardzą."
— "Ależ Char, nie mów takich rzeczy,
we mnie dusza od nich skrzeczy.
Nie mogę ich wytrzymać..."
— "Wiem dobrze, że mówisz od niechcenia,
a ty wiesz, że nie lubię tego zdrobnienia. Odejdź, pókim miła,
pókim ci noża w brzuch nie wbiła."
— "Tak, Charlotte, kochana, jednak wiedz -
nie wrócę z rana.
Mam dużo do załatwienia,
ty też - więc powodzenia."
Mężczyzna nazwany Cooperem odszedł w mrok, a Charlotte usiadła na jednym z krzeseł, w palcach obracając rudy loczek.
— "Nad złoto droższa ma siostrzyczko,
czemu traktujesz go tak brzydko?
Ja wciąż myślę, że on cię kocha,
a uczucia to moja brocha."
— "Luizo, to ma zostać między nami,
poza tym nie jesteśmy siostrami..."
— "Słodko jest w bańce mydlanej,
kompletnie nie zatroskanej.
Cooper skończył z marzeń snuciem,
chce obdarzyć cię uczuciem!"
— "Marnością jego znój!
Głos, który kocha, jest twój!
Luizo, nie możemy tak siedzieć,
trzeba mu powiedzieć!
Niech się dzieje wola może nie jak w niebie,
ale skoro go kochasz, niech on kocha ciebie!"
Luiza potrząsła rudowłosą z lekkim piskiem.
— "Pewnie, że mu nie powiemy,
nie chcę demaskować naszej ściemy.
Gdy się w końcu z tobą ożeni,
twój brak wokalu nic nie zmieni. Rozumiesz?
Nic nie zmieni, że śpiewać nie umiesz."
— "Chrzanię taką karierę zmyśloną,
ona nie była tą wymarzoną."
— "Za późno, Charlotte, na jęki,
w tym piekle już mamy męki.
Cooper by nas puścił z torbami,
poza nim nikogo nie mamy."
Charlotte spuściła głowę i skinęła na kelnera.
— "Przynieś mi tyle wina, mój drogi,
że będę się chciała trzymać podłogi.
A ty Luizo idź spocznij
i w łóżku odpocznij."
Charlotte upiła z kieliszka duży łyk, wzdychając cicho.
— "To zatrucie mi już nie zaszkodzi,
no i pewnie nie odmłodzi.
Czemuż to mam znowu się z kimś męczyć,
z uśmiechem do głupa wdzięczyć?"
Rudowłosa uderzyła pięścią w stół, ale w końcu nie ruszyła się z miejsca.
— "Moje życie nie chce się samo posprzątać,
każdy mój dzień będzie tak wyglądać? Siedząc przy zachodzie słońca,
wyczekiwać śmierci i końca?"
Po skończeniu napoju wstała i z lekkim smutkiem oraz suknią ciągnącą się po podłodze, wyszła z lokalu i sceny.
— "Serce smutne i samotne,
czy miłości godne?" — zapytał sam siebie kelner, zabierając kieliszek ze stolika.
Kurtyna na chwilę opadła, a wnioskując po słyszalnym szuraniu, ekipa układała nową scenerię.
》》》
To był... Chuuya. W sukience. Z tym swoim przeklętym "Charlotte". To mi się nie śni, więc to tutaj zniknął? Tak daleko od domu? Sam? I jeszcze bawi się w teatr z dziećmi?
Dazai mało skupiał się na sztuce, bardziej na ukrytym wśród niej rudzielcu.
Który, swoją drogą, całkiem dobrze sobie radzi na tej przeklętej scenie.
Kunikida zaczynał się zastanawiać nad sensem tytułu mimowolnie. Nie miał nic do skomentowania, jego zdaniem było za wcześnie, by cokolwiek wywnioskować.
Również skojarzył, kto się kryje pod uroczą sukienką.
》》》
Tak więc, krótko mówiąc, czas zacząć show!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro