Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》Rozdział 19《

Na błękitnym, takim błękitnym niebie
Obracając się i pnąc się w górę od nowa i od nowa
Szczebiocąc ćwir-ćwir-ćwir
Ach, to skowronek, dziecię chmury

Akaha od kilku godzin chodził z chusteczką w buzi, która momentami utrudniała mu wypowiadanie swoich kwestii, ale chłopak nie dawał jej sobie zabrać.

— Nie bierzcie mi tego, ja przez to niee czuję tego niedobrego smaku. Fuj!

Tomio westchnął i przykucnął przy chłopaku.

— A co to za smak?

— No krew! Ohyda! — Akaha pokazał metalowcowi zakrwawioną chustkę. — Bo mi zawsze dużo leci jak mi zęby wypadają.

Tomio spojrzał z uwagą na rzeczywisty brak zęba u dzieciaka.

— Bo wiesz, mi z tym pomógł taki mój nowy znajomy!

Kumi podeszła z lekkim zmartwieniem na twarzy do małego rudzielca.

— Aka-chan, nie mów mi tylko, że znów się z kimś biłeś. Wiesz, że potem będziesz miał z tego kłopoty?

— Ale to nie był nikt kto się ze mną bił! On mi pomógł, ten no... tata Chuuyi. Gdybyś go widziała... on jest wyższy od Tomio! Ma chyba ze dwa metry!

Kumi poczochrała go po włosach, a następnie poszła do Chuuyi, który zajęty był rozmową z Arisu.

— Chuu, to prawda, że twój "tata" ma dwa metry?

— Nie do końca, po prostu mieszkamy razem, ma koło metr dziewięćdziesiąt-

— Och, czyli jest między wami trzydzieści centymetrów różnicy? To jest takie urocze!

Chuuya zgromił ją wzrokiem, ale ta wyglądała na niezrażoną. Odbiegła, wołając wesoło "kawaii, kawaii!".

— Spokojnie Chuuya, niedługo jej przejdzie. — westchnął Tomio. — Zawsze reaguje tak emocjonalnie na wszystko wokół.

Chuuya odetchnął i spojrzał na przyglądającego mu się Akahę.

— Wiesz, to nie jest mój tata, okej? Jesteśmy w dość... podobnym wieku. — Chuuya częściowo skłamał.

— O... rozumiem. A gdzie są twoi rodzice?

— Nie ma ich.

— O... — Akaha poszedł w swoją stronę.

W tym momencie na scenie pozostał tylko Chuuya z Tomio.

— A młody ci mówił, że sam nie ma rodziców? — zapytał znienacka.

Chuuya uniósł brwi i spojrzał na Tomio. Chłopak nie wyglądał, jakby żartował.

— Akaha mówił, że rodzice się o niego bardzo martwią. — zauważył Chuuya.

— Haru tak mu wmówiła. Ona jest całkiem religijna. A sierociniec ma spokój z niesfornym bachorkiem na cały dzień, codziennie. Byle by w razie potrzeby było na nas.

— Szczerze do bólu.

— Mości królu. — parsknął Tomio i przeczesał niesforne włosy. — Poćwiczymy?

— "Kropla wody w winie i cały smak mi z ust odpłynie. Tako samo w uczuciach się stało, mi, królowi, miłości się zachciało. Jakże myślisz, Pierrocie, czy miłość panien kryje się tylko w złocie?"

— "Masz już piękną narzeczoną, która może jest nęcona twą koroną, ale kocha cię bez opamiętania, twe słowa to tylko lekkie powątpiewania."

— "Chciałbym wierzyć twoim słowom, jednak wciąż spotykasz się z odmową. Pierrocie, mój miły kamerdynerze, daj mi sposób, a w miłość uwierzę."

— Łał, naprawdę całkiem dobrze ci idzie. Kumi słusznie cię wybrała.

— Może zagramy inny akt?

— O, już się uczyłeś innych? No, spróbujmy. "Pięknaś dzisiaj, towarzyszko, tłum twych fanów zgarnął wszystko. Bądź spokojna o swe miejsce w tym biznesie, twa sława dziś radiem się niesie."

— "Miło słyszeć twoje zdanie, Cooperze, jednak muszę powiedzieć, że z kłamstw słyniesz. Wiem, że bilety dziś są nie sprzedane, a dziury w budżecie nie pozałatane. Nie martw się tak bardzo, że mną gardzą."

— "Ależ Char, nie mów takich rzeczy, we mnie dusza od nich skrzeczy. Nie mogę ich wytrzymać..."

Odasaku był całkiem w dobrym humorze, wyjątkowo rozbawiła go sytuacja z Akahą, który kilka godzin wcześniej przybył ze swym problemem w postaci ruszającego się zęba. Mężczyzna zastosował starą, dobrą metodę ze sznurkiem i drzwiami, a gdy później żegnał chłopaka, poprosił go, by następny raz wchodził drzwiami.

Chuuya najwyraźniej ma ręce pełne roboty, skoro przesiaduje tam z nimi wszystkimi tyle czasu.

Odasaku postanowił przerwać na chwilę pisanie i poszedł przygotować obiad. Potrafił idealnie trafić, kiedy Chuuya wróci na posiłek, ten raz nie był wyjątkiem.

— Akaha myślał, że jesteś moim ojcem. — parsknął Chuuya, siadając przy stole. — A Kumi bardzo chciałaby cię poznać.

— Ja wolałbym nie. Z twojego wcześniejszego opisu nie brzmiała na normalną.

Tymczasem z telefonu Chuuyi zagrała melodyjka. Rudzielec podniósł telefon i odebrał połączenie.

— Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem zapytać, czy lubisz śpiewać. — Głos Tomio wciąż był spokojny. — Bo wiesz, Kumi chyba chce wcisnąć w fabułę kilka piosenek-

— Pogadamy jutro, Tomio. Potrafisz tyle wytrzymać?

— Tak tak, jeszcze raz przepraszam. Jak bardzo przeszkodziłem?

— W obiedzie, ale postaraj się więcej nie wydzwaniać, okej?

— Do jutra.

Chuuya również się pożegnał, by następnie odłożyć spokojnie telefon, spoglądając na Odasaku.

— No co tak patrzysz?

— Niańczysz szkółkę teatralną. — odrzekł spokojnie.

— No i co z tego!?

— Nie, nic a nic. — Chuuya już nie dostrzegł skrytego uśmechu jego chłopaka.

》》》

Kunikida spojrzał na ledwo podnoszącego główkę Senseia. Kot był od jakiegoś czasu chory, a blondyn stwierdził, że ma dość sprzątania po nim.

Wobec tego zamienili się miejscami, tak, że to Dazai sprzątał dom, a Kunikida chodził z kotem po wszelkich lokalnych weterynarzach.

Obaj martwili się swoim ukochanym pupilem, nie szczędząc sił, by mu pomóc.

I udało im się. Sensei, jak się okazało, zjadł coś nieświeżego z dworu w większej ilości. Z pewnością teraz tego żałuje.

O ile koty znają żal.

》》》

Tomio westchnął, gładząc ściereczką jeden z instrumentów, pożyczonych z klasy muzycznej. Uwielbiał grać, do czego przyznał się Chuuyi. Mimo tego, że usiłował zachowywać się jak rasowy metal, przestawało to mu wychodzić z uwagi na to, jak podobno potulny stał się podczas pracy w teatrze.

— A może by ci dać lekcje gry na czymś, Chuuya?

— Wątpię, żebyś miał cierpliwość do nauczenia mnie czegokolwiek, Tomio.

— Nigdy nie mów nigdy, Chuuya.

》》》

Mamy zdjęcie kolejnej postaci, tym razem jest to Tomio!

Do zobaczenia ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro