Chat 48
Natasha:potrzebny lekarz
Stephen:co się dzieje
Natasha:bo bruce jest coraz bardzej chory
Stephen:zaraz tam będę
Rick:mam laga mózgu
Tony:wytłumaczyć?
Rick:tak
Tony:zanim magik lekarz
Rick:a okej rozumiem
Rick:ale czemu tłumaczysz mi to tak jak nieraz hulk mówi albo skar
Tony:inaczej mi się niechce pisać
Loki:gdzie mój pajączek?
Peter:na jakimś dachu
Loki:w stroju czy bez?
Peter:w stroju
Clint:mózgu wyłącz się
Clint:to zabrzmiało dwuznacznie
Loki:wiem
Bucky:ej bo mam rozkmine
Clint:dawaj
Bucky:no bo jeśli jacyś ludzie widzą Petera i Lokiego razem a potem spider-mana i Lokiego to jak oni reagują?,, aha fajnie on go zdradza,, czy,, o kurwa to spider-man,,
Loki:ani to ani to bo jak już Pete jest w stroju to spotykamy się w ustronych miejscach
Backy:aha
Jean:ludzie to idioci
Clint:ej
Jean:nie wy
Rick:to kto?
Jean:idę sobie z redem po ulicy a jakieś nastolatki wyzywają nas od potworów
Jean:ja chce wracać do Vista Verde
Rick:tam nas ludzie nie wyzywają
Red:spokojnie żółciu za miesiąc wracamy do Vista Verde
Tony:aż tak źle wam w Nowym Yorku
Jean:tak
Red:tak
Rick:lepsze Vista Verde
Rick:a pozatym skar nie może się wybiegać tak samo devil i boję się że któryś z nich ucieknie i się zgubi
Red:Vista Verde to nasze miasto
Tony:ale i tak jeden z was jest w Nowym Yorku
Rick:Bruce i tak coraz częściej jest w Vista Verde
Clint:ej a kto jest u was przywódcą?
Rick:Bruce
Red:zielony wie co i jak
Red:gdybym to ja był przywódcą to dawno by nas pozabijali
Rick:potwierdzam
Tony:ej bo misja jest i potrzeby jest nam hulk a Bruca nie ma to kto z agentów miazgi by chciał
Jean:nie
Red:ostanie o czym marzę
Rick:ja chce
Tony:no to choć
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro