Chat 135
Erik Lehnsherr dodał/a Peter Maximoff
Pietro:co jest?
Peter:a co niemożna mieć takiego samego nazwiska bo tylko wy możecie?
Wandzia:hej Peter
Peter:cześć
Pietro:od kiedy ty jesteś Maximoff?
Peter:od zawsze
Stark:a ty nie powinieneś być Lehnsherr po ojcu?
Peter:może, a moja historia nie powiną cię interesować
Rick:zaczynam cię lubieć
Erik:co taka złość na starka?
Peter:gdyby mu zapłacono to by napewno wybił mutantów
Stephen:nawet nie pruboj tego wysyłać tony
Tony:ale ja nic nie pisze
Charles:wcale
Tony:spieszaj telepato
Charles:ty się ciesz że mam swoje zasady i nie czytam myśli komu popadnie tylko jak trzeba
Peter:profesor the Killer
Eliie:hahaha dokładnie
Peter: negasonic ?też tu jesteś
Ellie:ja, Yukio, russell, domino, profesor, Erik, colossus, Storm
Peter:mutanci przejmują grupę
Ellie:a potem stark będzie miał ból dupy że tu piszemy
Rick:nie rozumiem ludzi którzy boją, albo nie lubią mutantów, jesteście fajni
Peter:niestety znajdą się tacy ludzie który już tacy są
Rick:niestety
Peter:a ty kim jesteś?
Rick:rick jones agent miazgi a-bomb
Peter:aaaa ten niebieski hulk
Rick:słyszałeś o agentach miazgi?
Peter:jasne że tak, nieraz jestem w Vista Verde tylko po gamma burgera są zarąbiste, nie to co w nowym Yorku
Rick:jakie masz moce?
Peter:jestem mutantem szybkobiegiem i mogę zwolnić czas
Rick:super
Wandzia:i jest w konflicje z pietrem bo pietro uważa że jest lepszy
Rick:dla mnie różnicy nie ma
Wandzia:dla mnie też i dla reszty mutantów też ale doskonale wiesz jak jest z facetami
Rick:ciągła rywalizacja, nawet o byle gówno
Wandzia:dokładnie
Peter:ej Rick może spotkamy się i pojeździmy na desce?
Rick:jeździsz?
Peter:jasne
Rick:nie da rady stary
Peter:Czemu?
Rick:rękę złamałem
Peter:współczuję
Rick:jeszcze dwa tygodnie
Peter:nienawidzę mieć nic złamane
Rick:ja też
Tony:a się dobrali, ładna parka by była gdyby Jones nie miał dziewczyny
Peter:spadaj mam już kogoś
Ellie:dodaj tu Kurta
Peter:narazie się modli nie chce mu przeszkadzać
Tony:bóg nie istnieje
Steve:istnieje
Peter:nie radzę ci mówić tego przy kurcie
Tony:co to za imię? Hahaha
Charles:ups Azazel akórat stał za mną tak samo Reven
Erik:Jezu ale Azazel wściekły
Tony:uciekać?
Erik:uciekaj w zbroji to daleko nie uciekniesz
Tony:steph
Stephen:eh właz przez ten portal
Charles:Azazel umie się teleportować więc i tak cię znajdzie
Tony:kurwa
Rick:karma wraca
Rick:ej bruce kiedy wracacie z Paryża?
Bruce:za tydzień
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro