Chat 100
Tony:witam
Rick:sperdalaj
Wade:o co masz do niego pianę?
Rick:przewiń do góry
Wade:woh
Clint:kolejna wojna rick vs Tony
Eddie:no to się zaczyna
Tony:boże bo ty i Brock zachowujecie się jakby on sobie szczelił w łep i odrazu zdechł on jest nieśmiertelny
Wade:ale też czuje ból czubie
Rick:Jesteś serio nie czuły srark
Clint:oh nie srark powrócił 😂
Venom:ja już jestem bardziej czuły w w stosunku do Wade choć czasem odgryzę mu rękę
Tony:o Jezu wielkie mi chalo stwierdziłem tylko fakty
Tony:on jest nieśmiertelny specjalnie się rani żeby zwrócić ich uwagę
Bruce:tony mam pytanie
Tony:jakie?
Bruce:czy ty masz serce?
Rick:on? Nie
Anny:em niewiem czy mam, się tu teraz udzielać czy nie bo nie jestem bohaterką albo coś
Eddie:możesz każdy może
Tony:a ty się zamknij
Eddie:mnie się nie ucisza
Eddie:nas się nie ucisza, o nie
Wade:venom
Venom:ja, nic nie robię
Eddie:no sorry ale on mnie wnerwia
Rick:mnie też
Tony:on jest nieśmiertelny
Anny:ale też czuje ból deklu
Tony:a wogóle kim ty jesteś żeby mi tu ubliżać
Anny: prawniczka i dziewczyna Eddiego
Eddie:co? Znaczy się
Eddie:CO?
Anny:to może zaczniemy od początku
Venom:Eddie zwariował ze szczęścia więc powiem za niego tak
Eddie:TAK ANNY tym razem nie zepsuje tego
Anny:to może dzisiaj wieczorem w naszej ulubionej restauracji?
Eddie:tak
Clint:djdudjdjxjec nie musieliśmy nic robić djxjdjxjdjfjccf
Rick:nawet warto było poczekać
Shuri:co się stało?
Clint:Anndie są razem
Shuri:AAAAAAA ale ekstra
Shuri:a już tak wracając do tej waszej sprzeczki
Shuri:Wade jest nieśmiertelny ale odczuwa ból
Rick:właśnie
Tony:srała baba
Stephen:tony oni mają rację
Tony:i ty przeciwko mnie?
Stephen:stwierdzam fakt
Tony:no dziękuję osobie która wypierdzieliła na miesiąc do tego swojego sanktuarium i mnie ma w przysłowiowej dupie
Stephen:mówiłem Ci jestem zajęty
Eddie:wiesz co stark
Eddie:może Wade jest nieśmiertelny ale z naszej trójki to ja nie czuję bólu więc lepiej się szykuj że jak kiedyś wparuje Ci do bazy to nawet twoje zabawki ci nie pomogą
Anny:EDDIE
Eddie:będę grzeczny
Wade:idzeny do baru namiestników?
Eddie:no ja nie mogę teraz
Rick:ja mogę i tak jestem w San Francisco
Wade:po co?
Rick:a tak sobie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro