Rozdział 7
Draco opuścił biuro Pottera, czując się niepewnie. Wszystko było teraz tak ostateczne. Był teraz oficjalnie własnością Pottera. Jego twórczością.
Pomysł na początku nie wydawał się taki zły, ale teraz Draco wciąż nie był zbyt pewny. Próbował pomyśleć, czy to był ktoś inny, jeśli to nie Potter go pochwycił, czy byłby tak zdenerwowany?
Minął pokój Avi, słysząc muzykę, zastanawiał się, czy powinien zapukać do jej drzwi i powiedzieć jej, jak to było. Zmienił zdanie.
Avi najwyraźniej uznała go za zagrożenie, nie do końca znając prawdziwą historię o nim i Potterze. Gdyby tak zrobiła, nie pomyślałaby tak. Draco nie był w nastroju, by ją oświecić. Chciał tylko iść do swojego pokoju, zamknąć drzwi i upaść na łóżko. Może mógłby po prostu spać. Przespać to wszystko.
•••
Następnego dnia, gdy Draco wziął prysznic i poszedł na śniadanie, Potter był już przy stole. Śmiał się z Ashą, gdy pił kawę i wyprostował się, gdy Draco wszedł do pokoju.
-Dzień dobry.- wymamrotał Draco i zajął swoje przydzielone miejsce przy stole.
Asha uśmiechnęła się do niego ciepło i podała mu jajka i tosty.
-Chciałbym, żebyś dziś przyszedł ze mną do sklepu.
Draco podniósł wzrok po chwili ciszy i zdał sobie sprawę, że Potter z nim rozmawia. "Przebaczenie?" Posłał Potterowi zmieszane spojrzenie.
- Jedna ze współpracujących ze mną dziewczyn jest na wakacjach i potrzebuję pomocy w sklepie. Czy ty... - Potter odchrząknął. -Czy byłbyś skłonny towarzyszyć mi w sklepie?
- Oczywiście - powiedział Draco. Nie był pewien, czy mógłby znów zostać w domu przez cały dzień. Przynajmniej na dworze miał ogród do spacerów i choć pod wrażeniem biblioteki i jej zawartości, Draco uznał, że lepiej się wydostać. Zobaczy ludzi, nawet gdyby byli mugolami, a Draco nie wiedziałby, jak się zachować.
-Avi ma przyjść po południu na kolejną sesję i być może będziesz mógł obserwować, jak pracuję.
Draco skinął głową. Potter chciał, żeby Draco zaaranżował, żeby obserwował jego pracę. Draco chciał zapytać Avi, czy ona też zrobiła to samo z Potterem, kiedy po raz pierwszy przyjechała, aby zostać z nim, ale zdecydował, że nie poprosi jej, ponieważ tak naprawdę nie chciał słyszeć więcej jej rozczarowanych uwag. Jeśli Potter traktował Draco inaczej niż którykolwiek z jego poprzednich dzieł, nie chciał się nim dzielić z Avi. Sposób, w jaki Potter i Avi wydawali się tak blisko, Draco obawiał się, że być może jedno słowo od niej i wyrzuci go z domu.
-Czy przyjdę z nią?- zapytał Draco.
ANie. Pomożesz mi założyć studio, więc odejdziesz ze mną, a ona przyjedzie godzinę później.- odpowiedział Potter.
Avi weszła wkrótce do pokoju i usiadł z nimi przy stole. Wydawała się czymś zajęta i Draco zastanawiał się, czy Potter to zauważył. Jeśli tak, nie przejęło go to. Gdy tylko Draco skończył jeść śniadanie i miał ogłosić, że odchodzi, przyszła sowa i wszyscy zwrócili na siebie uwagę.
- Ma na sobie pieczęć rodziny Orleanu, sądzę, że to dla pani Nay... - Zanim Alexis zdążyła dokończyć zdanie, Potter wyjął list z ręki i rozerwał go.
Draco zerknął na Avi, a ona ledwo się wzdrygnęła, tyle że w jej oczach dostrzegł błysk strachu. Obserwowała uważnie, jak Potter czyta list. Draco przeniósł wzrok na Pottera, który wyglądał na rozdrażnionego. Tym razem ucieszył się, widząc, że irytacja nie była skierowana w jego stronę.
-Wygląda na to, że pan Orléans ponownie zaprosił cię na ucztę.- Ton Pottera był suchy i bardzo niekorzystny.
-O?- Zapytał Avi. -A więc pójdziesz?- ona dodała.
-Wiesz, że mnie tam nie będzie.- powiedział stanowczo Potter. -Myślę, że chcesz wziąć udział?
Nie odpowiedziała, a Draco zafascynował się ich grą. Kim był ten pan Orlean i dlaczego Potter tak go nienawidził? Draco zastanawiał się, czy był jakimś członkiem rodziny królewskiej, który byłby zainteresowany Avi, i to sprawiło, że Potter był zazdrosny.
Czy dlatego przez cały czas wydawał się taki zły? Czy to dlatego, że Avi miała zalotników i dopóki była związana umową z Potterem, nie wolno jej było umawiać się na randki? I czy ten zdenerwował Pottera? Czy był zakochany w Avi?
-Zabiorę Draco ze sobą, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej.- odpowiedział w końcu Avi.
-Przepraszam, co?!- Potter warknął. Najwyraźniej nie poprawi to jego samopoczucia. -On nie jest...
-Wiesz, że wkrótce będziesz musiał ogłosić, że objąłeś kolejnego patrona, który będzie Twoim nowym dziełem. Czy jest lepszy czas niż moja eskorta na uczcie Jacque Orleana?
- Nie boisz się, że może być w środku twoich świąt?- odpowiedział Potter z uniesioną brwią. To było z pewnością wyzwanie.
- Nie zrobiłam nic, co byłoby sprzeczne z żadną z zasad, a jeśli martwisz się, że Draco może...
-Avi.- Głos Pottera był stanowczy. Zanim zdążyła mu odpowiedzieć, Potter odsunął krzesło, wstał, wciąż patrząc na nią gniewnie, i odwrócił się, by wyjść z pokoju. Draco nie miał pojęcia, co się właśnie stało.
-Dziesięć minut, Malfoy.- powiedział Potter, gdy wybiegł, przypominając mu, że mają odejść.
-Najlepiej się przygotuj.- powiedziała Asha Draconowi, gdy zbierała naczynia ze stołu. Blondyn spojrzał na Avi, która wydawała się niezrażona tym spotkaniem.
•••
Draco przybył do swojego pokoju i znalazł na łóżku parę dżinsów i koszulkę. Kiedy Asha zdążyła nawet wpaść i zostawić dla niego nowe ubrania? Gdy rozkładał ubrania, zauważył, że wciąż mają na sobie metki. Nowe ciuchy. Czy pasują?
Ubrał się szybko, zdziwiony, że chociaż jego dżinsy zwisają nieco na biodrach, nie musiał ich oczarowywać rozmiarami. Jego koszulka była nieco luźniejsza, niż by chciał, ale uznał, że to prawdopodobnie sposób, w jaki Potter powiedział mu, że musi jeść więcej.
Przewrócił oczami i skierował się do kominka, sądząc, że zabiorą Fiuu do sklepu Pottera. Nie znał nazwy firmy i nie zadał sobie trudu, aby zapytać kogokolwiek; aż do tej chwili nawet o tym nie myślał. Nie było tak, że nie zwracał uwagi na takie szczegóły, ale ze wszystkim, co działo się wokół niego, Draco naprawdę czuł się zagubiony.
Potter nie odezwał się do niego, czekając przy Fiuu. Nadal wyglądał na rozzłoszczonego, prawdopodobnie o wszystko, o co kłócili się z Avi. Odkąd przybył do domu, Draco widział tylko uwielbienie dla Avi w oczach Pottera; dziwnie było widzieć taką wrogość.
Potter wszedł do Fiuu, a Draco poszedł za nim. Dotarli na strych sklepu, a kiedy dotarli do drzwi, by zejść na dół, Potter w końcu odwrócił się i spojrzał na Draco. -Gotowy?- zapytał, a Draco skinął głową.
Zeszli po schodach i przez studio Pottera do kolejnego piętra. Chwilę później Draco zdał sobie sprawę, że są przed sklepem. Kiedy przybył z Kaminasem kilka dni temu, wyraźnie weszli przez tyły.
Usłyszał cichy bzyczący dźwięk, rozejrzał się i zobaczył mężczyznę, który wyglądał, jakby był po pięćdziesiątce, leżącego płasko na stole, podczas gdy kobieta, która ledwie wyglądała na dwadzieścia lat, tatuowała go. Draco był świadomy podstawowych koncepcji sposobów tatuażu mugoli, ale fascynujące było widzieć to osobiście.
-Wczesny początek, Ann?- zapytał Potter, a jego ton był lekki, a dzień i noc były świadkami tego, co wcześniej widział z Avi.
Kobieta, Ann, podniosła wzrok i uśmiechnęła się do Pottera. -Tak, szefie. Otwarto dzisiaj wcześnie dla pana Blacka. Wiem, że jest twoim ulubionym!-powiedziała i wróciła do swojej pracy.
Potter odwrócił się, by spojrzeć na Draco, a jego usta lekko się wykrzywiły. -Tędy - powiedział Potter, a Draco poszedł za nim.
Dotarli do recepcji i Potter gestem nakazał Draco usiąść. -Ann będzie u pana Blacka ... Tak, wiem - powiedział z uśmiechem -jeszcze przez godzinę. Będę potrzebować, żebyś usiadł przy biurku i pomógł komukolwiek wejść. Nie powinno być nikogo, chodzenie tam nie ma spotkania.
Dzisiaj jest nasz dzień tylko na spotkanie, ale jeśli są maruderzy, możesz dać im jedną z tych ulotek i powiedzieć im, aby wrócili. Jeśli chcą się umówić, powiedz im żeby zadzwonić do sklepu po południu, kiedy Ann zajmie się biurkiem.
-Co zamierzasz zrobić?- Draco prawie wpadł w panikę. Potter spodziewał się, że pierwszego dnia Draco usiądzie i poradzi sobie z mugolami?
-Wszystko będzie dobrze. Po prostu powiedz dzień dobry, uśmiechnij się i zapytaj ich, czego chcą. Nie musisz być bardzo uprzejmy, to sklep z tatuażami, powinieneś zachowywać się tak, jakbyś wyświadczył im przysługę. Postawa, jestem pewien, że możesz zebrać siły. - Potter zachichotał, gdy patrzył, jak Draco się skrzywi.
-Co sprawia, że myślisz, że nie ucieknę?
AJako część twojego magicznego zleceniodawcy nałożyłem na ciebie urok śledzenia. Jeśli uciekniesz, będę mógł łatwo cię wyśledzić.
Draco gapił się na Pottera z przerażeniem. Dlaczego nie został o tym powiadomiony?
-Żartuję, Malfoy.- powiedział Potter. -Muszę skonfigurować moje studio dla Avi - to znaczy, jeśli dzisiaj się pojawi. I potrzebuję kogoś, kto zajmie się biurkiem. Jeśli telefon zadzwoni, nie odbieraj. Dzwoni również w moim studio i przejmę połączenie.
-Potter-
-Malfoy! Obudziłem się dziś w naprawdę dobrym humorze, a potem Avi próbowała mi to zepsuć. Naprawdę byłbym wdzięczny, gdybyś nie mógł - po prostu nie! Jeśli potrzebujesz czegoś, krzycz do Ann. Ona nie mam nic przeciwko.
Potter odszedł, nie oglądając się za siebie, a Draco nie chciał znowu do niego dzwonić. Cóż, zrobił. Chciał krzyczeć na Pottera i powiedzieć mu, że był wankerem i że powinien był po prostu zostać w domu, ale... ale... Draco miał pracę. Przez dziesięć lat po wojnie nikt nie zatrudnił Draco, a Potter dał mu pracę!
-Na broda Merlina..- mruknął do siebie Draco. Był zatrudniony. To prawda, że prawdopodobnie nie dostanie zapłaty za swoje zadanie „obsadzenia biurka", ale Potter coś mu ufał. To było...dziwne. Myśli Draco zostały przerwane, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi i ktoś wszedł do środka.
-Cześć. Witaj, eee, witaj w...- Draco rozejrzał się gorączkowo; nie miał pojęcia, jak nazywa się ten sklep. Jego oczy padły na ulotkę siedzącą przy telefonie i szybko go złapał. -Sklep z tatuażami Lily.- przeczytał, a potem spojrzał na kobietę, która na niego patrzyła. -Witamy w sklepie z tatuażami Lily, jak mogę ci pomóc?
-Mam spotkanie z Jacksonem.- Spojrzała na Draco szyderczo. Skinął głową, znalazł książkę z terminami i otworzył ją. -Pierwszy dzień?- zapytała.
-W każdym znaczeniu tego słowa.- odpowiedział cicho Draco i znalazł sekcję oznaczoną jako Jackson. Odwrócił się do dnia i zobaczył wypisane na górze imię. -Pani Lipton?
-Tak, jak herbata.- odpowiedziała.
-Okej.- odpowiedział zmieszany Draco.
-Wiem, że jestem wcześnie. Usiądę tutaj i poczekam, aż Jackson wejdzie, kac, latte w jednej ręce i papieros zwisający z jego ust. Założę się, że pomyślisz, że jest taki gorący prawda?
-Eee... jestem pewien.- odpowiedział Draco, nadal zmieszany. -Proszę usiąść.- powiedział, ale już usiadła na jednej z sof przy oknie. -Tak więc.
Pokręciła głową i wyjrzała przez okno. -Myślisz, że będzie padać?- zapytała, ale nie odwróciła się, by spojrzeć na Draco. Draco nie był pewien, czy spodziewała się, że on odpowie.
Wymamrotał „Nie wiem" i zaczął sprawdzać zawartość biurka, na którym siedział. Sklep z tatuażami Lily. Tak się nazywał sklep. Matka Pottera miała na imię Lily, przypomniał sobie Draco i zastanawiał się, czy Potter nazwał to miejsce po niej. Z pewnością Lily była bardziej interesującą nazwą niż sklep z tatuażami Jamesa.
Przez chwilę było cicho i pani Lipton nadal patrzyła przez okno. Była młoda, prawdopodobnie tylko kilka lat starsza od Draco i zastanawiała się, dlaczego podążyła za panią Lipton, a nie po imieniu. Pani Lipton brzmiała jak imię starej kobiety, kogoś, kto prawdopodobnie był w wieku mamy Draco.
Dzwonek zadzwonił ponownie, a Draco podniósł wzrok i zobaczył mężczyznę z zaniedbaną brodą, mugolskich okularów przeciwsłonecznych, z długim białym kijem zwisającym z ust, trzymającym biały kubek. Zatrzymał się, by zbadać Draco, a on był oszołomiony w milczeniu.
Mężczyzna był uderzający, chociaż jego oczy były ukryte za lustrzanymi odcieniami, a Draco widział tylko swoje odbicie - wyglądające na zszokowanego.
-Cześć.- udało mu się mamrotać, a potem pani Lipton wygodnie się włączyła.
-Widzisz, mówiłem ci. Kac, latte, pedał, choć okulary przeciwsłoneczne są miłym akcentem, Jackson.
-Pani Lipton, znowu wcześnie, rozumiem.- odpowiedział mężczyzna, który musiał być Jacksonem.
On nie był Anglikiem. Draco był pewien, że jego akcent był amerykański. Spotkał wcześniej tylko jednego amerykańskiego czarodzieja i był to ktoś, kto robił interesy z ojcem przed laty.
Jackson podał filiżankę latte pani Lipton, a ona chętnie upiła łyk. Zdjął okulary i odwrócił się, by spojrzeć na Draco. -Jesteś nowy.
-To raczej spostrzegawcze.- odpowiedział Draco i przeklął swój język za to, że był tak niewychowany. -Mam na myśli, tak. Jestem z Pottem...-Draco powstrzymał się, niepewny, jak powinien się przedstawić.
-Och, nowy facet. Harry wysłał mi o tym wiadomość. Więc pozwolisz mu tatuować i gnoić.- powiedział Jackson.
- Tak. Dokładnie. Pozwolę mu wytatuować mnie i gnoić.- odpowiedział sucho Draco.
-Przepraszam, zapomniałem na chwilę. Za dużo dżinu zeszłej nocy. Jestem Jackson, a to pani Lipton zgryzie mi głowę, jeśli się nie ustawię, więc do zobaczenia później, nowy chłopaku.
Draco patrzył, jak Jackson znika z tyłu, i znów spojrzał na panią Lipton, która znów patrzyła przez okno.
Kolejne dziesięć minut ciszy i Jackson wrócił, prosząc panią Lipton o pójście za nim. Kiedy Draco spojrzał na Jacksona, mrugnął do niego i odszedł. Malfoy poczuł, jak rumieniec wypełza mu szyję.
Minęło trochę czasu, odkąd pozwolił sobie docenić urok innego mężczyzny i nagle słowa z poprzedniej nocy zaczęły bić w uszach Draco.
„Dopóki nie skończę z tobą, twoja skóra będzie należeć do mnie. Oznacza to, że powiedziałem ponad wszystkim, co może mieć na to wpływ...twoje przychodzenie i odchodzenie..."
Draco przełknął nerwowo. Najlepiej byłoby nie rozwijać pociągu do mężczyzny zatrudnionego przez Pottera, a jeszcze lepiej nigdy nie zachowywać się tak, jakby miał pociąg. Kto wiedział? Gdyby Potter był tak zły, jak tego ranka na Avi, że otrzymał zaproszenie od kogoś, byłby bardziej poruszony z Draco i sprzedałby swój kontrakt komuś innemu.
Najlepiej było nie zastanawiać się nad hipotetycznymi, które i tak by się nie rozegrały.
Kilka minut później przyszła kolejna klientka, mówiąc, że spotyka się z Ann. Draco kazał jej czekać i poszedł w tył, szukając Ann. Pan Black spał na stole, przy którym siedział, aw pokoju nie było Ann. Draco wszedł po schodach do pracowni Pottera i był nieco otwarty. Zajrzał do środka i zobaczył Ann rozmawiającą z Potterem.
-Czy uważasz, że to naprawdę dobry pomysł?- Ann spytała Pottera, który nic nie powiedział. -Biorąc pod uwagę twoją historię..
Draco zapukał do drzwi, zaskakując ich obu. -Przepraszam.- powiedział, utrzymując spokojny ton. -Ann, twoje spotkanie jest zaraz, a ona czeka. Nie wiedziałem, czy powinienem...
-Świetnie!- kobieta powiedziała prawie skacząc z radości. -Obudzę pana Blacka, a potem będziesz mógł wysłać ją po jego odejściu. Nawiasem mówiąc, jestem Ann, nie zostaliśmy właściwie przedstawieni.
-Draco.- Uśmiechnął się do niej, gdy poprowadziła ich po schodach do sklepu.
Przez pewien czas znów było cicho i Draco pomyślał o rozmowie, którą podsłuchał przed studiem Pottera. Biorąc pod uwagę twoją historię. Czy Potter powiedział tej kobiecie Ann o nim i Draco? O wojnie? Magia?
Kiedy dzwonek zadzwonił ponownie, a Draco podniósł wzrok, by powitać kolejnego klienta, Potter wrócił na front sklepu.
-Perfekcyjne wyczucie czasu!- Potter zawołał do kobiety, która właśnie przybyła, i przywitała go pocałunkiem w policzek.
-Susan, to jest Draco. Malfoy, to jest Susan. Draco wykonywał twoją robotę, kiedy cię nie było dziś rano.- powiedział Potter do kobiety. Nie wydawał się podekscytowany, dumny ani zdenerwowany. Jego ton był bardzo rzeczowy. -Draco zostaje ze mną. Będzie ze mną pracował, jak Avi.
Susan kiwnęła głową na słowa Pottera, a potem odwróciła się, by uśmiechnąć się do Draco. -Przyjemność po mojej stronie- powiedziała, podając rękę.
Draco wziął ją za rękę i uścisnął. -Miło cię poznać.- powiedział. Wstał z krzesła i poruszył się, by mogła usiąść. Następnie zwrócił się do Pottera. -Jesteś gotowy na mnie?
-Prawie. Avi poinformowała mnie, że się spóźni. Mamy czas, aby pójść po filiżankę kawy i może ciasto.- odpowiedział Potter. -Dołącz do mnie.
Potter wyszedł przez drzwi, oczekując, że Draco podąży za nimi. Draco tak zrobił, ponieważ nie miał innego wyboru. Poza tym był zadowolony. Robił się trochę głodny. Zastanawiał się, czy o to właśnie chodzi - uzyskanie właściwego odżywiania. Uznał, że im bardziej jesz, tym bardziej jesteś głodny.
Szli cicho przez około pięć minut, aż Potter zatrzymał się przed kawiarnią. -Jaką bierzesz kawę? - zapytał Potter.
-Czarna.- odpowiedział Draco.
-Znakomicie.- Potter wręczył Draco mugolskie pieniądze, a Draco patrzył na niego tępo. -Chcę, żebyś dla mnie zamówił. Dwie średnie czarne kawy i inne wypieki, które chcesz zamówić.
-Dla ciebie lub twojego personelu?
Draco zobaczył lekki błysk w oczach Pottera, zanim zniknął. Był pod wrażeniem. -Tylko dla nas.- powiedział. -Zamówię dla personelu.
Draco poszedł za Potterem do kawiarni, a on czekał na jego zamówienie. Spojrzał na wypieki ustawione na wystawie i podjął decyzję. Podszedł do lady, którą zamówił. -Dwie średnie czarne kawy i dwie bułeczki.
-Czy chcesz masło na babce czy z boku?- zapytała kobieta za ladą.
Draco spojrzał na Pottera, który wzruszył ramionami. -W porządku, dzięki - powiedział do kobiety i zaoferował jej pieniądze, które Potter wcześniej mu podał.
To nie było tak, że Draco nigdy wcześniej nie był w mugolskiej części świata. Był, ale było tylko kilka chwil, kiedy znalazł klub gejowski, do którego mógłby się udać. Potem tylko aportował się tam, nie zamawiał drinka, dopóki ktoś mu go nie zaoferował, zerżnął faceta w bocznej uliczce, a potem deportował się do domu. Oczywiście tak naprawdę nie liczyło się to jako zamawianie kawy i bułeczki w cukierni, ale z pewnością, gdyby Draco spróbował, odniósłby sukces.
Draco patrzył, jak Potter zamawia jedzenie dla swojego personelu. Uśmiechnął się do baristy za ladą, kiedy otwarcie z nim flirtował. Znów spojrzał na Draco, a potem spojrzał na Znak na jego przedramieniu.
-Fajny tatuaż. Skąd go masz?
Draco grzebał w swoich słowach, niepewny, co powiedzieć. Wiedział, że na koszulce, którą miał na sobie, będzie widać jego zanikający Mroczny Znak, ale tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że będzie w pobliżu mugoli i że będzie musiał odpowiedzieć na ich pytania.
Potter postanowił za niego odpowiedzieć. -Człowiek o imieniu Tom Riddle jest za to odpowiedzialny. Nie żyje od około dziesięciu lat.- Uśmiechnął się do niej ponownie i odeszli od kontuaru.
Draco nie miał pojęcia, jak miał na to zareagować. Nawet jeśli taka była prawda.
-Zrobiłeś to z Avi?- zapytał Draco, kiedy przez kilka minut milczeli, czekając na przygotowanie zamówienia.
Potter potrząsnął głową. -Avi nie miałaby nic z tego. Była gotowa do wytatuowania od pierwszego dnia i wszystko, czego chciała, to była z tego znana. Nie chciałaby uczyć się nowego handlu ani radzić sobie z mugolami.
-Dlaczego więc... Dlaczego to robię? Żeby sprawdzić, czy zawiodę?
Potter potrząsnął głową. -Wiedziałem, że nie zawiedziesz.- powiedział.
Rozmowa została przerwana, gdy barista zawołał ich do zamówienie i zaczęli wracać do sklepu. Kiedy dotarli, Susan poinformowała Pottera, że Avi dotarła tylnym wejściem i czeka w swojej pracowni.- Potter podrzucił z Susan swój zakup i poszedł dalej. Nie odwrócił się, by spojrzeć na Draco, ale Draco założył, że Potter chce, żeby poszedł za nim poszedł.
Kiedy Potter otworzył drzwi do swojego studia, Avi siedziała na skórzanym krześle. Rozebrała się i osiadła pod białym prześcieradłem. Draco przez chwilę czuł się nieswojo, ale najwyraźniej ani Avi, ani Potter nie zauważyli.
Plecy Pottera były przez chwilę zwrócone w ich stronę, gdy przeglądał książkę ze szkicami. Draco odwrócił się, by spojrzeć na Avi, który obserwował go uważnie.
-Asha przysłała ci kanapki na lunch, Draco.- powiedziała w końcu. -Nie byliśmy pewni, czy wrócisz do domu do końca dnia.
-Odwróć się.- powiedział Potter, ignorując komentarz Avi.
Zdjęła z niej prześcieradło, a jej oczy skierowały się na Draco, jakby prosiła go, by ją obserwował. Draco odwrócił wzrok, by pokazać jej szacunek dla jej prywatności. Usłyszał, jak prycha, a potem przesuwa się na krześle.
-Malfoy, trzymaj to.- powiedział Potter, a kiedy Draco odwrócił się, by spojrzeć ponownie, Avi usiadła na krześle, opierając się na brzuchu. Potter wręczył Draco swój szkicownik.
Draco obserwował, jak Potter prześledził szkic swojej grafiki na dolnej części pleców Avi. Przycisnął różdżkę do pergaminu i patrzył, jak atrament wycieka z pergaminu na skórę.
Potter spojrzał na Draco i musiał zobaczyć fascynujące spojrzenie, ponieważ się uśmiechnął. Skinął głową w stronę krzesła w kącie pokoju i ponownie spojrzał na swoją pracę. Draco przyciągnął do siebie krzesło i usiadł.
Milczał przez cały czas, gdy Potter pracował. Brzęczący dźwięk maszyny do tatuowania był początkowo przerażający, gdy był tak blisko, ale kiedy Potter go obsługiwał, rysując projekt, kolorując go, wycierając krew, stawał się coraz bardziej kojący.
Draco wyobraził sobie na sobie igłę. Stałe dłonie Pottera na nim. Czy mógł zaufać Potterowi, że mu to zrobi? Czy on..
Potter był gorący i zimny, odkąd przybył, ale wciąż był pełen szacunku. Pokazał Draco, że mu ufa, i wszyscy wokół niego wydawali się kochać Pottera. To nie jest nic nowego, pomyślał Draco. Może więc powinienem dać mu szansę?
Avi wyglądała na zrelaksowaną pod igłą, kiedy leżała pod rękami Pottera. Cieszyła się szczerym uśmiechem na twarzy, który Draco widział tylko wtedy, gdy mówił o swoim tuszu. Potter miał rację, tylko o to dbała. Draco spodobał się pomysł posiadania atramentu, stania się czymś więcej. Ludzie byliby nimi zafascynowani. Byłby to skarb, którego nikt nigdy nie mógłby mu zabrać.
„Dobrze weźmie atrament, powiedział Kaminas do Pottera." Potter odepchnął go, ale teraz Draco mógł to zobaczyć, Potter naprawdę w to uwierzył. Draco był tam i obserwował Pottera, ponieważ Potter chciał, żeby wiedział, co się z nim stanie. Draco nigdy nie czuł się tak żywy i nie mógł się doczekać, aż nadejdzie jego kolej, by usiąść na tym krześle.
W tym momencie Draco zdał sobie sprawę, że zrobiłby wszystko, żeby uzyskać atrament. Być dziełem Pottera. Oznaczałoby to dla niego wszystko. I tak zrobi wrażenie na Potterze. Jeśli Potter chciałby, żeby był sekretarzem sklepu, zrobiłby to. Unikałby tego faceta, Jacksona, unikał wszelkich zalotnych uwag rzucanych mu na drogę - ostatnią rzeczą, jakiej chciałby, by Potter wyrzucił go z rozproszenia.
Minęła ponad godzina, gdy Draco obserwował technikę Pottera. Od czasu do czasu przeglądał szkicownik Pottera i myślał, że to dziwne, że Potter ufał mu czymś tak ważnym. Zastanawiał się, czy płótna z przeszłości zrobiły to samo.
W Draco narodziło się dziwne uczucie zazdrości, że byli inni, którzy widzieli prywatną kolekcję Pottera. Dlaczego był zazdrosny? Oczywiście w przeszłości byli ludźmi. Był pewien.
Zastanawiał się, jak długo Potter pracował w handlu? Gdzie się nauczył? Czy kiedykolwiek zakochał się w którymś ze swoich podopiecznych? Gdyby miał zasoby, Draco zapytałby w świecie czarodziejów, dowiedziałby się, kto jeszcze został napisany przez Harry'ego Pottera, ale oczywiście nie. Będzie musiał polegać na tych informacjach od patronów domu i zastanawiać się, czy Asha czy Alexis udostępnią mu szczegóły.
-Myślę, że na dziś wystarczy.- powiedział Potter. Brzęczenie ustało, a Draco spojrzał na Avi, który nie wydawała się zadowolony.
-Mogę wziąć więcej.- powiedziała.
-Wiem, ale jest to duży projekt i należy go podejmować etapami. Na razie wystarczy półtorej godziny na sesję.
-Ale mój-
-Będziesz miał wystarczająco dużo czasu przed ucztą Orleanu.- Potter przewrócił oczami. -Do tego czasu możesz pokazać swój nowy atrament, z wyjątkiem tego, że będę musiał poczekać pełne dwa tygodnie, zanim zacznę go modyfikować za pomocą magii.
Orlean. Znów było to imię. Potter był tak zły na Avi rano w związku z tą rzekomą ucztą, a teraz wydawało się, że to wcale nie była wielka sprawa.
-Uczta jest za dziesięć dni.-argumentował Avi.
-Tak, a za sześć dni wrócisz, a ja dodam do sztuki. Potem użyjesz maści, jak zawsze, i wszystko będzie dobrze.
-Ale-
-Nie rozmawiam już o tym temacie!-ryknął Potter. -Znasz zasady umowy, zaakceptowałeś je i teraz musisz ich przestrzegać. Mogę napisać do Jacque Orléansa i poinformować go, że nie będziesz uczestniczył w jego prośbie...
-Co to za dobro? Nic nie zarobisz, jeśli nie pójdę...
-Wiesz, że cokolwiek zarobiono...
-Wiem!- Prawie krzyczała swoją odpowiedź. Potter nie powiedział nic więcej. Patrzył na nią, jego twarz była niemal bez wyrazu, tyle że jego zielone oczy zdawały się jarzyć. -Przepraszam, proszę pana.- powiedziała w końcu.
Odwróciła głowę w przeciwnym kierunku i zamknęła oczy. Draco widział, jak łzy spływają na skórzane krzesło, ale nie poruszyła ręką, by je otrzeć.
Draco złapał jedną z papierowych serwetek, które barista dał im z rozkazem, i wytarł ją w twarz. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
-Czy Draco może iść ze mną?- wyszeptała, a Draco nie był pewien, czy Potter ją słyszał.
Potter najwyraźniej miał, bo od razu się spiął. -To zależy od Malfoya.- odpowiedział, wstał z krzesła i wrócił na swoje stanowisko pracy.
-Możesz się teraz ubrać.- powiedział po chwili, kiedy nikt się nie odezwał.
Draco znów odwrócił wzrok i siedział cicho, niezręcznie, wpatrując się w szkicownik Pottera.
-Draco, idziesz?- zapytała Avi cnotliwym tonem.
-Potrzebuję Malfoya, żeby został i mi pomógł.- odpowiedział zimno Potter.
Nie spojrzała na żadną z nich i się deportowała.
Potter odwrócił się w stronę Draco. -Zjedz kanapkę, którą przyniosła Avi, a kiedy już skończysz, podnieś krzesło na stacji roboczej.
-Po co?
-Chcę pokazać ci projekty i zobaczyć, czy potrafisz rysować.
-Nigdy wcześniej nie próbowałem.- odpowiedział Draco.
-To nie znaczy, że nie możesz.
Jedli w milczeniu, a Draco słyszał bzyczące odgłosy tatuaży z dołu. Pomyślał o wszystkich pytaniach, które miał ponownie, i zastanawiał się, czy powinien o nich zapytać Pottera.
Nie zrobił tego.
Kiedy skończyli lunch, przysunął krzesło obok stacji.
-Co sądzisz o szkicach?- zapytał Potter.
ASpodobały mi się. Wszystkie bardzo się od siebie różniły. Jak decydujesz, czego użyć na swoim płótnie?
-To mieszanka wszystkiego.- odpowiedział Potter. -Avi jest bardzo kolorowa, a jej emocje są zawsze widoczne na jej twarzy i oczach. Ledwo się strzeże. Nie boi się powiedzieć, jak się czuje, kiedy czuje to, co czuje. Jestem pewien że to zauważyłeś.
Uśmiechnął się do Draco i zaczął rysować na kawałku pergaminu. Silne pociągnięcia, nie dbające o to, czy farba spadała z pergaminu na ścianę, podłogę. -Jej gniew jest ogniem, ale jest również podtrzymywan ...dlatego przypomniała mi o pawiach. Jest towarzyska i ciekawa, zawsze patrzy w oczy, kiedy do ciebie mówi, agresywna i opiekuńcza.
Pociągnięcia pergaminu zwolniły i Draco zdał sobie sprawę z tego, co stworzył Potter. Wyglądał jak ogień, ale był to zbiór, stado pawi, które zdawały się podróżować razem. Z daleka wyglądały jak płomienie, nie były, to była grupa ptaków.
To było urzekające.
Draco brakowało słów, a Potter patrzył na niego, jakby oczekiwał, że Draco coś powie. Usta Pottera były rozchylone i patrzył na Draco, czekając.
Pukanie do drzwi złamało siłę, która wypełniła pokój, a Draco westchnął z wdzięcznością za odwrócenie uwagi.
-Harry, twoje następne spotkanie jest tutaj.- oznajmiła Susan i wyszła z pokoju.
-Chcesz zobaczyć, jak pracuję nad mugolem, czy chcesz iść do domu?- zapytał Potter Draco, jego mina znów była beznamiętna.
-Chciałbym zostać, jeśli to wszystko będzie dla ciebie takie samo.- odpowiedział Draco.
-Oczywiście.- Potter opuścił pokój i poszedł przywitać się ze swoim mugolskim klientem.
•••
Wrócili na Grimmauld Place w samą porę na obiad. Potter natychmiast udał się do swojego pokoju i wskazał, że dołączy do reszty domu później. Draco spokojnie pozostał w swoim pokoju, dopóki Asha nie zatrzymała się, by go zabrać.
-Czujesz się dobrze, Draco?- zapytała, kiedy znalazła go leżącego na plecach, wpatrującego się w dach.
-Tak, po prostu zmęczony.- odpowiedział Draco i zeskoczył z łóżka, by z nią zejść na dół. -Długi dzień.- dodał.
-Oczywiście. Spodziewaliśmy się, że wrócisz z panią Avi po południu i byliśmy zaskoczeni, kiedy powiedziała nam, że zamierzasz zostać.
-Potter chciał, żebym nauczył się sztuczek w handlu.- odpowiedział Draco.
-I nie masz nic przeciwko?
-Nie, oczywiście, że nie. To było dobre doświadczenie w nauce i bije siedzenie w domu...-Draco natychmiast przestał mówić, gdy zdał sobie sprawę, że jego słowa mogły być obraźliwe dla Aszy. -Przepraszam, nie miałem na myśli...
-Oczywiście nie!- Uśmiechnęła się do niego szczerze, a on westchnął z ulgą. -Rozumiem, że bardziej interesujące jest patrzeć, jak Pan Potter robi swoją magię, niż iść na targ ze mną na zakupy.
-Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować moich usług...
-Jesteś zbyt uprzejmy, Draco, ale dam sobie radę. Dziękuję bardzo.- Roześmiała się, informując go, że się z nim droczy, a on był zadowolony.
Kiedy zajął miejsce przy stole jadalnym naprzeciwko Avi, Draco zauważył, że Avi wydawała się być w znacznie lepszym nastroju niż wcześniej tego dnia. -Dobre wieści?- zapytał.
-Tak! Wysłałam RSVP na ucztę pana Orléansa, a on nalegał, żebym cię zabrała. To będzie świetna zabawa, Draco!
-Co to za uczta?- zapytał Draco, niepewny, jak powinien się czuć. Był podekscytowany perspektywą pójścia na imprezę, a Avi też wydawała się bardzo podekscytowana. Ale martwił go sposób, w jaki Potter zareagował na zaproszenie. Co jeśli Potter byłby zły na Draco za to, że chce iść?
-To naprawdę przyjęcie zaręczynowe dla siostry Jacque, Marie. I słyszę, że Emmanuel też tam będzie!- Avi zwróciła się do Ashy, aby ją poinformować; Asha wyglądała na lekko zainteresowaną wiadomościami.
-Kim jest Emmanuel? Kim są Orleanie?" - zapytał Draco.
„Jacque, Emmanuel i Marie Orléans są częścią najbogatszej rodziny czarodziejów czystej krwi we Francji.- poinformował go Avi.
-Nigdy o nich nie słyszałem.- powiedział Draco.
-To nie jest zaskakujące. Stanowili drugie miejsce po rodzinie Greengrass. Jacque powiedział mi, że byli zbyt młodzi, gdy wybuchła pierwsza wojna czarodziejów, a ich rodzina postanowiła pozostać nisko, ponieważ nie chcieli mówić za Tobą ani przeciwko Tobie. Wiedz, kto. Przeprowadzili się do czarodziejów w Belgii na początku lat 80. i wrócili do Francji w 1999 r. Jacque i Marie zarządzają rodzinnym biznesem, a Emmanuel podróżował po świecie współpracując z nauczycielami bez granic .
Było jasne, że Avi z trudem powstrzymuje swój entuzjazm. To było tak, jakby czekała, aż Draco zapyta ją o nich.
-Ile oni mają lat?- zapytał Draco.
-Jacque ma trzydzieści sześć lat, Marie dwadzieścia cztery, a Emmanuel, jak sądzę, ma trzydzieści albo trzydzieści jeden.- Upiła łyk wina i entuzjastycznie spojrzała na Draco.
-Skąd tyle o nich wiesz? Nigdy nie wspomniano o nich w Proroku.- Draco również zaczynał się interesować Orleanami. Brzmiały jak ugruntowana rodzina Pureblood, a on był ciekawy fascynacji nimi Avi.
-Prorok, proszę!- Avi przewróciła oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro