07 ~ Nie żałujesz?
~~Melody~~
Po głębszym przemyśleniu sprawy zgodziłam się, tylko że liczyłam na Ksawiego, który mnie uratuje jak coś. Przeliczyłam się... Dwadzieścia minut przed wyjazdem napisał mi, że pojechał do rodziców. Świetnie! Zostawił mnie na pastwę losu.
- Jak emocje? - zapytała lekko podekscytowana Ami.
- Normalnie? Nothing special (tł. nic specjalnego) - wzruszyłam ramionami. - A daleko mamy?
- Parę godzinek. Gramy w Wrocławiu - odpowiedział mi Adam, który będzie prowadził.
Wsiedliśmy do naszego pojazdu, którym okazał się najzwyklejszy, 9-osobowy Ford. Zajęłam miejsce za siedzeniem pasażera, czyli za Maćkiem. Obok mnie siedziała Amelka, a obok niej Krzysiu. Za nami jeszcze siedział Wojtek i jeszcze jeden osobnik, którego nie miałam okazji poznać. Zdziwił mnie jedynie brak Kuby, który chyba jest "powodem" całego wyjazdu.
- A Kuba? - zapytałam, a cała reszta spojrzała na mnie z uśmiechem.
- A co stęskniłaś się? - usłyszałam za sobą głos blondyna, który stał przy moich, otwartych drzwiach z cwanym uśmieszkiem.
- Nope, ale chyba bez ciebie your koncert by się nie odbył - broniłam się.
- Jadę swoją bestią - odpowiedział, wskazując na czerwone Porsche stojące za nim. - Jak chcesz, możesz jechać ze mną. Mam jeszcze jedno miejsce - uśmiechnął się.
- No thanks (tł. Nie dzięki) - odpowiedziałam, zamykając mu przed nosem drzwi.
- Dobra chłopaki i dziewczęta widzimy się na miejscu - powiedział, opierając się o otwarte okno obok Maćka.
Po niespełna 3 godzinach staliśmy już na parkingu przed klubem. Z tego co się dowiedziałam, Kuba wchodzi na scenę za godzinę, a teraz gra jakiś PlanBe. Weszliśmy na backstage i zajęliśmy się degustacją jedzenia, które się tam znajdowało.
Bartek, bo tak na imię ma grający teraz raper, grał już przed ostatni numer. Wsłuchałam się w jego piosenki i może nie byłam w stanie zrozumieć całego tekstu, jednak piosenki bardzo mi się podobały. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, a odwróciwszy się, ujrzałam Kubę. Gestem ręki pokazał mi, abym za nim poszła. Bijąc się z myślami, ruszyłam za nim. Szedł jakimiś korytarzami aż do tylnego wyjścia. Kiedy wyszliśmy na parking, wyjął kluczyki od samochodu z kieszeni i odbezpieczył auto.
- Kidnapping? (tł. Porwanie) - zaśmiałam się niezręcznie i stanęłam trochę dalej od niego.
- Inaczej bym to nazwał, ale jak może tak zostać - zaśmiał się, otworzył mi drzwi od strony pasażera i ruchem ręki pokazał, abym wsiadła.
It will be a bad decision... (tł.To będzie zła decyzja...)
Wsiadłam do jego auta. Zamknął drzwi i szybko okrążył samochód, wsiadając za kierownicę. Ruszył z piskiem opon i zaczął wystukiwać coś w swoim telefonie, który później wyłączył i włożył do schowka.
- Wyłącz telefon i zostaw z moim - powiedział, a bardziej rozkazał. Posłusznie wyłączyłam telefon i położyłam swój iPhone na jego.
- For what? (tł. Po co)
- Żeby nie słyszeć ciągłego dzwonienia - odpowiedział poważnie, a ja zaczęłam się obawiać.
- A gdzie jedziemy?
- Na przejażdżkę - uśmiechnął się.
- A koncert?
- Się nie odbędzie - wzruszył ramionami.
- It's a pity (tł. Szkoda). Chciałam usłyszeć cię live.
- Będziesz mogła dostać wersję a capella, jeśli chcesz. Ale nie ma nic za darmo.
- To nie chce.
- A nie chcesz wiedzieć za co? - mówił, wzbudzając moją ciekawość.
- Okey, talk (tł. Dobra mów)
- Ale później nie ma odwrotu, jasne?
- Nie dam się zgwałcić again (tł. ponownie) - ostrzegłam go, na co wybuchnął śmiechem.
- Spokojnie słonko. Chciałem tylko, żebyś też coś zaśpiewała, bo słyszałem parę razy jak ktoś z dołu gra i śpiewa. Śmiem twierdzić, że to byłaś ty, Melody - zaśmiał się.
- Seriously? Myślałam, że dasz coś more dificult (tł. trudniejszego).
- Nie jestem taki, za jakiego mnie masz.... - rzucił po chwili ciszy.
- Really? Nie jesteś pewnym siebie asshole (tł. dupkiem), wykorzystującym pijane dziewczyny? - zapytałam ironicznie.
- Może w jakimś stopniu tak, ale bez przesady - stanął na jakimś parkingu. Dookoła nas znajdował się las i nic innego. Trochę się bałam. Obecność Kuby dziwnie mnie uspokajała, ale i stresowała...
- Nie znam cię so I don't know (tł. więc nie wiem) - odpowiedziałam.
- Właśnie po to tu jesteśmy. Chcę, żeby to się zmieniło - wysiadł z samochodu, a ja poszłam w jego ślady. Z bagażnika wyjął jakiś plecak i koc. Widzę, że się przygotował. Zamknął samochód i poszedł w stronę lasu.
Szliśmy dobre 15 minut aż zatrzymaliśmy się na jakiejś polanie. Kuba położył plecak na ziemi i rozłożył koc. Polana była przepiękna. Ze wszystkich stron otaczał ją las. Usiadłam na kocu obok blondyna i z zachwytem spojrzałam z niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki, a księżyc był w pełni.
- Beautiful widok - stwierdziłam i położyłam się na plecach.
- Ale mój czy twój? - zaśmiał się blondyn, którego wzrok był skierowany na mnie. Moje policzki automatycznie poróżowiały.
- Przestań się tak podlizywać.
- Nie podlizuję się skarbię. Mówią najszczerszą prawdę - odpowiedział poważnie, na co ja zasłoniłam twarz dłońmi, żeby nie widział moich rumieńcy. - Powiedz mi coś o sobie.
- What chcesz wiedzieć? Pytaj, a ja ci odpowiem.
- Skąd pochodzisz?
- New Orlean, a ty?
- Ciechanów. Masz rodzeństwo?
- It's complicated... (tł. To skomplikowane...) Nathan, mój brat, jest w wojsku i od jakiegoś czasu nie ma z nim kontaktu... And you? Masz Maćka i Amelię?
- Tak. Ile masz lat?
- Twenty (20)
- 27 - odpowiedział, a ja się zdziwiłam. Mogłabym dać sobie rękę uciąć, że ma jakieś 25 czy nawet mniej. Nie miałabym ręki...
- Wow seven lat różnicy... Przeszkadza ci to? - zapytałam.
- Absolutnie.
- Me neither (tł. Mi też nie)
- Czemu przeprowadziłaś się do Polski?
- Rodzice mnie wydziedziczyli i Ksawery mnie namówił.
- Czemu cię wydziedziczyli? - dociekał. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że zawzięcie wpatruje się w moje oczy.
- Zamiast bycia prawnikiem i posiadania rodziców, wybrałam muzykę.
- Nie żałujesz?
- Nope. Kocham śpiewać. And you? Masz normalnych rodziców?
- Z ojcem nie mam kontaktu, a mama mieszka w Ciechanowie i jest najlepszą mamą w historii świata - zaśmiał się. Położył się obok mnie i otulił swoim muskularnym, ciepłym ramieniem. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego gorącą klatkę piersiową.
- Teraz you mi odpowiedz na parę pytań. Masz jakieś zainteresowania beyond rap (tł. poza rapem)?
- Piłka nożna od zawsze jest w moim sercu na jednym z wyższych miejsce.
- Masz jakiś ulubiony tattoo?
- Chyba nie... Chociaż mam sentyment do rodzinki Simpsonów.
- Masz dziewczynę?
- Nie. Jeszcze nie - zaśmiał się. - A ty? Masz kogoś? - spojrzał na mnie, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Nope.
- Jak to? A ten koleś, z którym mieszkasz?
- A co jealous (tł. zazdrosny)? - zaśmiałam się. - Ksawi to tylko przyjaciel. W dodatku gey - nastała chwila ciszy. Nic nie mówiąc, wpatrywaliśmy się w siebie. - Zaśpiewaj mi coś - zaproponowałam, na co blondyn się uśmiechnął.
- Ty pierwsza - niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej i szukałam w głowie jakiejś piosenki. Wybrałam swoją ulubioną piosenką. Należała ona do mojego ulubionego artysty, którym był G-Eazy. Kocham jego wszystkie piosenki, jednak ta wzbudza we mnie wiele emocji. Dlatego właśnie wybrałam "Sober". (Puśćcie sobie piosenkę z góry, nada klimatu ;) )
Oh, I know that I'll regret this when I'm sober
But, every shot I'm getting closer, getting closer
Is it true that 80 proof is the reason I'm with you?
Oh, I know that I'll regret this when it's over
Starałam się śpiewać tak pięknym głosem, jaki ma Charlie Puth, jednak chyba niezbyt mi to wychodziło. Kiedy tylko zaczęła się zwrotka G-Eazy'iego, zgubiłam się przy drugim wersie, na co i ja i blondyn się zaśmialiśmy.
- Masz piękny głos - wyznał Kuba wgapiony w moje oczy.
- Teraz you się popisz - zaśmiałam się i ukułam go palcem w klatkę piersiową.
Kuba usiadł tak jak ja, po turecku naprzeciwko mnie i zaczął śpiewać. O dziwo trafiła w czuły punkt i ta piosenka nie była tylko moją ulubioną piosenką, gdyż Kuba zaczął rapować całą zwrotkę G-Eazy'iego bez najmniejszego zająknięcia. Kiedy skończył zwrotkę, postanowiłam mu pomóc i ponownie wczuwając się w Charliego Putha, zaśpiewałam refren, na co blondyn się uśmiechnął i mi pomagał.
Dawno nie bawiłam się tak świetnie, jak dzisiaj z tym wytatuowanym raperem, który okazał się nie być takim dupkiem, jak myślałam...
~~~
Jak nazwalibyście tą jakże romantyczną parę? 🤔
Miłego tygodnia ;)
~Alex
P.s.: Ja wiem, że jest szkoła i w ogóle, ale tak nudno bez fajnych komentarzy :/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro