Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06 ~ Nie dziwie się Kubie...

~~Amelia~~

Całe wczorajsze towarzystwo już nas opuściło, może poza Krzyśkiem, który ma wieczorem z Kubą jechać do studia, dlatego został i teraz w łazience bierze prysznic. Que, jak to on, obraził się na nas i jak wyszedł, tak nie przyszedł dotąd. Ja, nie wiedząc co ze sobą zrobić, siedzę w salonie oglądam jakiś poranny program "Pytanie Na Śniadanie". 

Program ledwo co zdążył się skończyć, a już słyszę głośny trzask drzwiami. Czyżby mój braciak wrócił? Nie mija minuta, a Kuba z zmieszaną miną stoi przy mnie. 

- Gdzieś ty był? - pytam, wyłączając telewizor.

- Siora musisz mi pomóc - zaczął, kompletnie ignorując moje pytanie.

- Woow... Już się na mnie nie gniewasz? - zaśmiałam się, a chłopak machnął ręką.

- Już mi przeszło.

- To w czym mam ci pomóc?

- Chciałem zaprosić Mel na koncert i chciałbym, żebyś ją przekonała. Proszę, zrób to dla mnie... - powiedział, robiąc maślane oczy.

- To o nią chodziło... Aaa mam cię! - krzyknęłam, a chłopak od razu spoważniał. - Podoba ci się?

- Może - wzruszył ramionami.

- Okej pomogę ci. W sumie to i tak miałam do niej iść - zgodziłam się, a na twarzy blondyna pojawił się uśmiech. - Ale co mam zrobić? 

- Iść do niej i namówić, że będzie fajnie, że ty też jedziesz. Cokolwiek siostra, liczę na ciebie - powiedział podekscytowany, a ja odpowiedziałam cichym "mhm" i wstałam z kanapy, udając się do wyjścia. 

W szybkim tempie znalazłam się pod drzwiami do mieszkania Melody i zapukałam. Otworzył mi przystojny brunet, o krótkich lokowanych włosach, jeśli się nie mylę to Ksawery, jej przyjaciel.

- Hej? - zaczął.

- Hej, jestem Amelia - przedstawiłam się.

- Ksawery - uśmiechnął się promiennie.

- Jest Melody? - zapytałam.

- Jasne, wejdź - przesunął się w drzwiach i przepuścił mnie, zamykając drzwi. - Mel! Someone to you! (tł. Ktoś do ciebie) - zdjęłam buty i udałam się do salonu, do którego zaprowadził mnie brunet.

-Who? (tł. Kto) - zapytała brunetka, wchodząc do salonu. - O, hey Ami - dodała, widząc mnie.

- Cześć, przyszłam sprawdzić, jak się czujesz po wczorajszej imprezce - powiedziałam, uważnie skanując dziewczynę, która akurat siedziała na kanapie. Miała na sobie krótkie dresowe spodenki i czarny przylegający top. Ma figurę skubana... Nie dziwie się Kubie...

- Very well (tł. Bardzo dobrze) - zaśmiała się. Nawet podoba mi się to, że Melody miesza polski z angielskim. Zwłaszcza że szukając w głowie polskiego tłumaczenia niektórych słów, na jej twarzy widać lekkie zagubienie, co wygląda śmiesznie. - A u ciebie? 

- Spoko - rzuciłam. Sięgnęłam ręka do tylnej kieszeni spodni w poszukiwaniu telefonu, jednak niestety go tan nie znalazłam. - Eh.. Nie wzięłam telefonu z mieszkania. Poczekaj chwilę - powiedziałam i zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, pobiegłam po telefon. Niestety moje białe skarpetki ucierpią... Po niespełna 3 minutach wróciłam i usiadłam na swoim poprzednim miejscu.

- W mniej niż five (tł. pięć) minut pobiegłaś po telefon? Where do you live!? (tł. Gdzie ty mieszkasz) - zapytała zdezorientowana Mel, a ja w myślach walnęłam facepalma, przypominając sobie o tym, że nie wspomniałam jej, że jestem siostra Kuby.

- Nie wspomniałam ci, ale mieszkam z Kubą - powiedziałam, a dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie.

- Jesteś... jego dziewczyną? - zapytała, a ja zachłysnęłam się sokiem, który piłam. W jej oczach widziałam przerażenie... Czy to coś znaczy?

- Nie! No co ty! Jestem jego siostrą - zaśmiałam się, na co dziewczyna odetchnęła. - A co?

- Nothing (tł. nic) - odpowiedziała szybko.

- Uznajmy, że wyciągnę to z ciebie później.... Mam dla ciebie propozycję.

- What? (tł. Jaką)

- Razem z ekipą jedziemy na koncert Kuby i chcemy, żebyś z nami pojechała.

- Też jedziesz? 

- Głupie pytanie, pewnie, że tak - odpowiedziałam. - To jak? Jedziesz z nami?

- All in all... (tł. Ogólnie rzecz biorąc) chyba mogę...

- Mówię ci, nie pożałujesz.

- Only time will tell (tł. Zobaczymy) - zaśmiała się.

- Tak właściwie to, jak poznałaś Kubę? - zapytałam, całkowicie zmieniając temat.

- Yyyy Actualy... (tł. właściwie) poznaliśmy się w barze.

- Jakieś szczegóły?

- Hmm... Postawił mi drinka i nie chciał... butt out (tł. Odczepić się)

- Czasem bywa nachalny, ale to tylko pozory.

- Yeah... VERY pushy... (tł. BARDZO nachalny)

- A tak w ogóle to, czemu przyleciałaś ze Stanów akurat tutaj? - zapytała, omijając poprzedni temat, widząc, że jest dla niej niewygodny i coś trzyma w tajemnicy. Może Kuba mi powie? Pff... Na co ja liczę.

- Rodzice Ksawerego założyli tutaj jakąś organizację charytatywną, więc nie mogli mieszkać w Stanach i kilka miesięcy przed moi przyjazdem, Ksawi był już w Polsce. Secondly, (tł. Po drugie) można powiedzieć, że pokłóciłam się z rodzicami. Chcieli, żebym poszła w ich ślady i została lawyer (tł. prawnikiem), a kiedy dowiedzieli się, że w tajemnicy przed nimi byłam na studiach muzycznych, they got a little pissed off (tł. trochę się wkurzyli). Wywalili mnie z domu i wyrzekli się mnie. Prawnie to wujek jest moim "tatą". Ale to głównie Ksawery namówił mnie na przyjazd tutaj. 

- Przykro mi z powodu rodziców... - rzuciłam ze skruchą.

- Mi nie. Od wyjazdu mojego brata stali się jacyś diffrent and strange (tł. inni i dziwni).

- A więc interesujesz się muzyką? - zmieniłam temat.

- Yes. Kocham śpiewać i grać na fortepianie. Ale koniec o mnie, tell me something about yourself (tł. opowiedz mi coś o sobie).

- Ogólnie to studiuje w Londynie i przyjechałam tu z dość przykrych powodów, ale uznajmy, że po prostu na wakacje do brata.

- Co studiujesz? 

- Accounting and Finance. Nudny temat - zaśmiałam się i machnęłam ręką. - Ważne, żeby później dobra kasa była.

- Niby tak. Ja wybrałam pasję i to, co kocham.

Gadałyśmy tak parę ładnych godzin, dowiedziałam się o Melody wielu ciekawych rzeczy, chociażby tego, że ma zaledwie 20 lat, co znaczy, że między nami jest 4 lata różnicy. Mimo to wspaniale nam się rozmawiało. Wchodziłam już na piętro, na którym mieszkam i kiedy chciałam otworzyć drzwi, okazało się, że były one zamknięte. No pięknie... Pewnie te dwa pacany pojechały do studia, nie zostawiając mi kluczy. Zajebiście...

~~~

A wy kogo wolicie? #TeamAmelka czy #TeamMelody? 🤔

Przepraszamy za małą obsuwę, ale dużo obowiązków i nauki :/ Ważne, że jest :)

Również chciałyśmy wam bardzo podziękować za tysiąc wyświetleń, niby taki mały sukces, ale cieszy <3

~Alex


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro