Bonus 2.
Alec drgnął pod Magnusem, odpychając go od siebie, na co mężczyzna zmarszczył brwi siadając. Chłopak również usiadł, rozglądając się i widocznie nasłuchując.
— O co chodzi Alexandrze?
— Ktoś tu jest — powiedział zaniepokojony, zerkając na kociookiego i wstając z łóżka. Ten również wstał zastanawiając się o co chodzi chłopakowi. On przecież nic nie słyszał. Gdy Nocny Łowca stanął w bojowej pozycji przy drzwiach, sięgając po serafickie ostrze, podziemny obserwował go z boku jak urzeczony. Chłopak wypowiedział imię anioła, a gdy ostrze zapłonęło anielskim blaskiem, oświetliło cudownie twarz młodszego, sprawiając jakby on sam właśnie zszedł na ziemię, aby rozprawić się że złym demonem.
— Pójdę sprawdzić co się dzieje, nie ruszaj się stąd — powiedział twardo, odwracając się w stronę Magnusa. Ten zachwycił się zachowaniem młodszego, wyobrażając takiego Aleca w innych sytuacjach i mruknął cicho.
— Chyba nie myślisz, że puszczę cię samego. — Prychnął. — Umiem obronić siebie, a w dodatku ciebie.
— Ale, nie chcę żeby coś ci się stało, rozumiesz? — Policzki chłopaka zaróżowiły się, a po ciele czarownika rozlało się przyjemne ciepło, wywołane jego troską.
— Nic mi nie będzie, obiecuję.
— Chodź za mną.
Magnus posłusznie ruszył za chłopakiem, trzymając wyciągnięte ręce w gotowości. Skierowali się w stronę drzwi wejściowych, z których słychać było dziwne warczenie. Alec ruchem ręki kazał mu się zatrzymać, co zrobił bardzo niechętnie, a sam zaczął skradać się jeszcze bliżej. W tej samej chwili wyskoczyło na niego dwa czarne, wielkie demony, przed którymi zaczął się zręcznie bronić i atakować.
— Cholerny, seksowny Nocny Łowca — mruknął pod nosem kociooki.
Czarownik podszedł bliżej, tworząc magiczną kulę niebieskich iskier i zręcznie trafiał jednego z potworów, co jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Ruszył pędem w jego kierunku, ale nawet nie zdążył się zbliżyć, bo zamienił się w proch przez magię czarownika. Podziemny postanowił pomoc swojemu chłopakowi i cisnął w drugiego demona pomarańczowymi iskrami. Po chwili obydwa monstra leżały zwęglone na podłodze, a czarownik uśmiechał się ucieszony do swojego towarzysza.
— Świetna zabawa!
Mam nadzieję, że błędów żadnych nie ma, bo pisałam ten rozdział przed chwilą 😅. Łapcie taki bonusik! A już za tydzień czeka was mega długi, wspaniały rozdział ❤️
I dziękuję wam za okrągłe 5k, w dwa tygodnie wbiliście tysiąc wyświetleń! Kocham was❤️
Do następnego
Misheve ✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro