22. Mam ochotę na słodkości... wyszło takie coś
To była kolejna nudna konferencja, na którą Polska został zaciągnięty. Większość czasu spędził na zastanawianiu się, jakim cudem te kosmyki Włoch, Ameryki i paru innych krajów tak stoją i sprzeciwiają się prawą grawitacji...
I aż sobie przypomniał, że raz kiedy byli u Francji na konferencji dawno, dawno temu razem z Felicjano, to ten musiał uciekać, ponieważ przez ten jego kosmyk miejscowi uznali, że używa magii i próbowali spalić go na stosie. No ale wracając do konferencji...
- No dobrze, ma coś ktoś do dodania? - zapytał Niemcy, z poważną miną. Kiedy odpowiedziała mu względna cisza (Lovino musiał zatkać bratu buzie, żeby ten się nie wyrwał z pastą, jak poprzednim razem, na co parę kraji zachichotało) odparł - Dobrze, to koniec, możecie iść.
Polak ledwo to usłyszał, a już go nie było, był szybki jak uczeń, kiedy dzwonek obwieszczający koniec lekcji dzwoni, a babka z matmy mówiła o wzięciu do odpowiedzi numerka... Nieważne. Był szybki.
Rosja natomiast się tylko uśmiechnął widząc kurz po jego chłopaku i wstał jednocześnie zbierając zrobione notatki. Poszedł za Felkiem i posyłał uśmiech prawie każdej mijanej personifikacji (jednocześnie prawie przysparzając ich o zawał serca). Nawet nie próbował gonić za swoim chłopakiem, bo znał na niego patent.
Wszedł do najbliższego monopolowego, kupił wódkę, grzecznie zapłacił i wyszedł. Uśmiechnął się jeszcze szerzej widząc Ukrainę, która też oczywiście wracała z rzeczonej konferencji, co jej brat.
- Siostrzyczko.
- Braciszku. (<--- kropka nienawiści)
- Wie towarzyszka co? - zagadnął z wesołą miną - Mam akurat przy sobie dobrą wódkę, a samemu pić to tak trochę szkoda.
Nie minęła nawet sekunda, a Rosja poczuł, jak małe ręce przytulają go w pasie.
- Wania.~ - zaczął polaczek - A ty wiesz, że ja cię tak generalnie bardzo kocham, prawda?~
- Tak, tak Polsha.
Olena przewróciła tylko oczyma i skręciła na inną drogę bez jej zwariowanego kuzyna i brata psychopaty, którym by to najchętniej oczy wydłubała za zasłodzenie jej.
A RusPol?
Polska dostał wódkę, a Rosja Polskę...
Nagiego...
Krzyczącego jego imię w nocy...
The end~
Dobra, co do tytułu...
Moja przyjaciółka nagle wspomniała, że ma czekoladę w torebce, a moja reakcja była, jak polski tutaj...
Tylko,że ona mi jej nie dała.
No to znaczy dała, ale przez pięć minut usiałam ją przekonywać, a dostałam tylko dwie kosteczki.
FFNPM*.
* - Foch Forever Na Pięć Minut
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro