Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Kiedy Jimin ułożył się już w swoim śpiworze gotowy do spania, jeszcze jakiś czas przyglądał się niebu. Obserwował, jak powoli zapadał zmrok, a nad jego głową zaczęły pojawiać się pierwsze, migoczące punkciki, o które trudno było w wielkich miastach.
I nie potrafił sobie przypomnieć kiedy ostatni raz widział tyle pięknych gwiazd na niebie. 

Nie spodziewał się, że tak go to zachwyci i jednocześnie poczuje lekkie ukłucie zazdrości.
Niby taki widok był dostępny dla każdego, a jednak nie każdy miał możliwość je dostrzec.

Wszystko miało swoją cenę.
Jeśli ktoś pragnął mieszkać w rozświetlonej co noc, ale dającej wiele możliwości stolicy, musiał liczyć się z brakiem takich prostych, a zarazem cudownych zjawisk. 

Postanowił zatem podczas swojego pobytu w tym rejonie, napatrzeć się na nie ile tylko mógł.
W końcu nie wiedział, kiedy następnym razem trafiłaby mu się taka sposobność.

Gdy tylko poczuł, że emocje z całego dnia wreszcie opadły, zrobił się niesamowicie senny.
Wszystkie jego mięśnie rozluźniły się, a ciężkie powieki zaczęły powoli przysłaniać ten piękny widok.

 Jednak zanim pozwolił sobie na sen, nastawił w swoim telefonie kilka budzików, by na pewno obudzić się wystarczająco wcześnie i nie zaspać na zbiórkę. Nikt nie znał go tak dobrze, jak on sam i wiedział, że czasami potrafił spać jak kamień. Szczególnie po pracowitym dniu.

Lecz zbyt bardzo obawiał się zaprzepaszczenia swojej ostatniej szansy, by stracić ją przez taką głupotę. W końcu tu chodziło o jego przyszłą karierę, a nie weekendowy wypad pod namiot.
Co więcej Jimin nie chciał już narażać się  majorowi, który z pewnością nie darowałby mu tego.
Albo co gorsza, żołnierz po prostu ucieszyłby się z takiego obrotu sprawy i z przyjemnością by mu  podziękował, że sam - na własne życzenie - pozbawił się szansy.
Dlatego wolał nie ryzykować i uznał, że kilkanaście budzików pod rząd nie powinno go zawieść.

Nie przyszło mu nawet do głowy, że żaden z nich się nie przyda. 
Bowiem jak tylko wybiła czwarta nad ranem - cały obóz rozpoczął swój kolejny dzień służby. O czym głośno zasygnalizowała jakaś melodia puszczona z głośników zamontowanych wysoko na słupach.

Park obudził się gwałtownie słysząc ten, nieco zniekształcony przez stare odtwarzacze, dźwięk i zdezorientowany zaczął się rozglądać we wszystkie strony. Dostrzegł wciąż zaspanymi oczami, jak żołnierze kolejno zaczęli opuszczać swoje namioty już w pełni ubrani i gotowi do pracy. 

I zaczął się zastanawiać jakim cudem zdążyli ubrać się tak szybko, ale jego szare komórki w końcu zabrały się do pracy i przypomniały mu, że przecież byli w wojsku. Dla nich to zapewne chleb powszedni i żaden wyczyn wyszykować się w szybkim tempie. Człowiek żyjący w takim trybie oraz rutynie był w stanie przystosować się do wszystkiego, więc wczesna pobudka nie mogła być dla nich niczym szczególnym. 

Przyglądając się im wciąż niewyspany uznał, sprawdzając czas jaki został mu do zbiórki, że nie miał potrzeby rozpoczynać dnia tak wcześnie jak żołnierze. Ponownie wtulił się w swój śpiwór z zamiarem przespania się jeszcze z godzinę, ale nie było mu dane ponownie zasnąć.

Mężczyźni wychodząc z namiotów przechodzili obok leżącego Parka tupiąc przy tym głośno ciężkimi buciorami. A chłopak nie dość, że bał się o swoje życie, to jeszcze nie potrafił już w takich warunkach usnąć. Tym bardziej kiedy kilka metrów od niego mężczyźni odbywali poranną zbiórkę i zaczęli się na głos odliczać. By następnie rozpocząć rozgrzewkę, nie przerywając głośnych okrzyków, które brzmiały jak jakieś hasła, ale Jimin nie potrafił zrozumieć co wykrzykiwali. 

Młody dziennikarz westchnął załamany tym, że nie dostarczył swojemu organizmowi wystarczająco dużo snu przed wyprawą, ale nie chcąc marnować czasu na leżenie, które i tak nie nie miało już nić wspólnego z odpoczynkiem, postanowił w pierwszej kolejności rozprostować kości.

Wygramolił się ze śpiwora i wstał na równe nogi, by powyginać w różne strony swoje ciało oraz rozciągając się po spaniu w jednej pozycji. Jak tylko rozbudził się po swojej ubogiej rozgrzewce, pozbierał śpiwór oraz inne przedmioty, to udał się do domku, z którego go zabrał, a jednocześnie zostawił swój sprzęt. 

Na miejscu przywitał go inny żołnierz niż poprzedniego dnia, ale równie życzliwy. Wymienił z nim kilka słów, z których dowiedział się paru nowych ciekawostek na temat ich jednostki, które od razu sobie zapisał i podziękował za interesujące informacje. 
Następnie sprawdził, czy jego rzeczy rzeczywiście zostały nienaruszone tak jak zapewniał go poprzedni wartownik i ucieszył się widząc wszystko na swoim miejscu. 
Wyjął z pokrowca jedną ze swoich mniejszych kamer i wyszedł z pomieszczenia w poszukiwaniu ćwiczących żołnierzy.

Skoro już go obudzili, a miał chwilę czasu, to postanowił wykorzystać okazję i zebrać nieco materiału. Nie wiedział, czy później wykorzystałby to w swojej pracy, ale nigdy nie wiadomo. 

Przemierzając cały obóz, wciągnął nosem rześkie powietrze w płuca i nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu. Wreszcie zrozumiał, że warto było nie leniuchować i wstać razem z żołnierzami.

O poranku był zupełnie inny klimat i zapach, a przyroda wydawała się dużo bliżej niż wciągu dnia. Ptaki dawały o sobie znać śpiewając głośno między drzewami, a jeszcze lekko wilgotny las wypuszczał przyjemną woń przeróżnych roślin.

Naprawdę można było zakochać się w takim otoczeniu.

Przeszedł na tyły obozu, gdzie znajdowało się dość pokaźnych rozmiarów boisko, a na nim grupa żołnierzy. Włączył kamerę i zaczął nagrywać to, jak biegają oraz wykonują na zmianę wiele innych ćwiczeń. 

Cóż, Park nie mógł zaprzeczyć, że taki widok był nawet bardziej zachwycający niż przyroda. 

Mężczyźni świetnie się prezentowali w obcisłych koszulkach, które idealnie uwydatniały ich mięśnie przy każdym wykonywanym ruchu. A wszystkie polecenia wykonywali z zadziwiającą synchronizacją, przez co wyglądali naprawdę imponująco. I jeśli Jimin przez ułamek sekundy pomyślał o wstąpieniu przez nich do wojska, to na pewno musiał to umieścić w swoim projekcie. 

Jak tylko uchwycił najlepsze momenty, usiadł na jakiejś ławce i obserwował żołnierzy, dopóki nie skończył się ich trening. Sprawdził kontrolnie czas i przestraszył się kiedy ujrzał, że było już trochę po piątej. Nie spodziewał się, że aż tyle czasu tam z nimi spędził, a w planach miał jeszcze wykąpać się przed odjazdem. Domyślał się, że mógł długo nie mieć okazji na takie rarytasy. 

Popędził odłożyć kamerę i zabrać podstawowe kosmetyki, które przygotował sobie na ten pobyt. Następnie odnalazł łazienkę, o której wspominał mu Min i nieśmiało wszedł do środka. 
Pomieszczenie było podzielone na dwie części. Pierwsza na przebieralnię, a druga  przeznaczona była na prysznice. Jimin zastanawiał się gdzie w takim razie mogły znajdować się toalety, ale założył, że musiały być w jakimś osobnym budynku. 

W obu pomieszczeniach było już sporo mężczyzn, którzy najwyraźniej mieli czas dla siebie po porannym treningu. Jimin krępował się odrobinę, szczególnie kiedy zauważył, że większość z nich nie przejmowała się swoją golizną.
I natychmiast odwracał wzrok kiedy co trochę jakieś nagie pośladki pojawiały się na horyzoncie. 

— Co tak stoisz? — usłyszał tuż za uchem czyiś głos i aż podskoczył nie spodziewając się nikogo w takiej bliskości. Szczególnie w tym miejscu. 

Odwrócił się i ujrzał żołnierza, którego rozpoznał niemal natychmiast i pomimo swojej pierwszej reakcji ucieszył się, że wreszcie zobaczył jakąś znajomą twarz. 

— Och, witaj kapralu. — przywitał się Jimin i ukłonił w geście grzeczności.

— Nie musisz być taki oficjalny, Jungkook wystarczy.— odparł mężczyzna z szerokim uśmiechem na ustach i mrugnął do dziennikarza. Ten odwzajemnił uśmiech i podrapał się nerwowo w skroń, nie za bardzo wiedząc co miał ze sobą począć. Chciał się wykąpać i miał na to mało czasu, a wstydził się tak po prostu zacząć przy nim rozbierać.

Jungkook wyczuł skrępowanie młodszego, a przynajmniej Jimin chciał w to wierzyć, bo odwrócił od niego wzrok i zaczął zdejmować z siebie ubrania. 
Park odsunął się odrobinę dając drugiemu nieco przestrzeni, choć to on bardziej jej potrzebował niż Jeon, któremu taka bliskość nie wadziła. A wręcz przeciwnie. 

Złapał za krawędź swojej koszulki chcąc w końcu unieść materiał, ale nie potrafił powstrzymać swojej ciekawości i zerknął na żołnierza. Przez co aż się zapowietrzył kiedy ujrzał jego umięśnione plecy z wyraźnym wcięciem wzdłuż kręgosłupa oraz równie wypracowane ręce, na których widoczne były żyły.
Był pod ogromnym wrażeniem jego sylwetki i zaczął żałować, że sam nic ze sobą nie robił. 

Jungkook odwrócił się przodem do niższego mężczyzny, czując na sobie jego palący wzrok, który z pleców automatycznie przeniósł się na brzuch.

 I to było dla Parka za dużo. 

Jeszcze w życiu nie widział tak seksownego brzucha, a dokładnie mięśni, które tworzyły tak dobrze każdemu znany sześciopak. 
Szczęka mu opadła i nie potrafił przestać się gapić.

— Chcesz dotknąć? — zapytał rozbawiony Jungkook i wskazał na swój brzuch.

— Mogę? — palnął Jimin zanim zdążył w ogóle pomyśleć, a kiedy dotarło do niego, jak głupie było to pytanie, od razu się opamiętał. — Z-znaczy... n-nie, nie chcę!
Poczuł jak policzki zaczęły płonąć mu żywcem i nie wiedział gdzie mógł schować swoją zażenowaną osobę. 

Jeon zaśmiał się tylko z nerwowej, ale jakże uroczej reakcji Jimina i rozebrał już do końca, lecz tym razem niższy nawet nie zamierzał patrzeć w jego stronę.
 
Zły na siebie i swoją głupotę zdjął z siebie ubrania i jak najszybciej oplótł ręcznikiem biodra. 
Zostawił swoje rzeczy na jednej z dostępnych półek i poszedł w końcu do drugiej części budynku. Tam dostrzegł znajomego żołnierza, który stał już pod strumieniem wody, a Jimin dziękował niebiosom, że prysznice miały swoje wydzielone sektory i od pasa w dół każdy mógł zachować choć odrobinę prywatności.

Wszedł do jednej z wolnych kabin i dopiero tam odwiesił na haczyk swój ręcznik. Westchnął  przeżywając jeszcze przez chwilę ostatnie wydarzenie i wziął się za mycie ciała. Marzył by o tym zapomnieć. 

Ogarnął się najszybciej jak tylko potrafił, a spłukując ze swojej twarzy resztki piany sięgnął ręką po ręcznik, którego nie było tam gdzie go zostawił. Zakręcił do końca kurek z wodą, po czym przetarł oczy i rozejrzał się za nim. 
Ktoś odchrząknął zwracając na siebie uwagę Jimina, którego oczy rozszerzyły się kiedy ujrzał Jeona z jego ręcznikiem na jednym palcu.

— Ty też jesteś niczego sobie. — odezwał się z zadziornym uśmieszkiem na ustach i oddał niższemu jego własność. Park od razu okrył się materiałem i nie dowierzając temu co się stało, patrzył za żołnierzem w kompletnym szoku, aż brunet wyszedł z pomieszczenia.

Jimin stał tak jeszcze przez kilka dobrych chwil, a w głowie kłębiło mu się milion myśli i pytań. Na żadne jednak nie potrafił sobie odpowiedzieć, więc pozostało mu tylko uznać zachowanie drugiego jako jakiś głupi żart i wyszedł spod prysznica. 

Będąc już w przebieralni nie zauważył nigdzie Jeona i nie spodziewał się, że odczuje, aż taką ulgę. Założył na siebie swoje ubrania i jak najszybciej opuścił to miejsce. 
Sprawdził czas i na szczęście zostało mu jeszcze piętnaście minut do zbiórki, więc odnalazł toaletę, po czym na spokojnie spakował wszystko co uznał za potrzebne. 

❇❇❇

Był równo sześć minut przed czasem, kiedy znalazł się na zbiórce i był z siebie dumny jak paw. Cieszył się jak głupi do sera i gdzieś w głębi serca spodziewał się jakiegoś szoku ze strony majora albo chociażby cienia uznania, ale był naprawdę naiwny wierząc, w którąkolwiek z tych reakcji.

Kiedy zjawił się na miejscu, gdzie stały już trzy pojazdy, a ostatni ekwipunek był załadowywany do bagażników, nikt nie zwrócił na niego większej uwagi. 
Jedynie porucznik Kim, który sprawdzał z listą cały sprzęt przywitał się z nim krótko. 
A major nawet na niego nie spojrzał, co już nie powinno go dziwić, a jednak wciąż liczył na jakąś poprawę. 

— Przepraszam, sir? — odezwał się, ostrożnie badając teren, a dokładniej nastrój w jakim był tego dnia Min.  Ucieszył się niezmiernie kiedy major spojrzał na niego wreszcie i uniósł brwi czekając, aż rozwinie swoją myśl. — Czy mógłbym dołożyć tu też swoje rzeczy? 

Jimin wskazał dłonią na bagażnik samochodu przy którym obaj stali, ale Min pokiwał głową przecząco i wskazał palcem na inny pojazd. 

— Nie, ten już jest pełny, wsadź to do mojego jeep'a. — odparł i powrócił do przerwanej wcześniej czynności.

— Dziękuję. 

Park bez mitrężenia schował swoją torbę i plecak do bagażnika wskazanego samochodu, po czym czekał w miejscu na dalsze polecenia. 

Przyglądał się z boku majorowi, który ze skupioną miną nadzorował pracę pozostałych żołnierzy i poprawiał ich, jeśli była taka konieczność.

Dziennikarz nie myśląc za wiele, wyjął swoją kamerę z plecaka i nakierował obiektyw na żołnierza. Nie wiedział, jak zareaguje na to mężczyzna, ale w końcu obaj wykonywali tylko swoją pracę, więc nie powinien mieć pretensji. W końcu przez cały wyjazd to właśnie między innymi jego miał nagrywać, więc musiał być tego świadomy.

Uchwycił w kadrze pozostałe dwa pojazdy oraz innych żołnierzy, by na końcu zatrzymać się na sylwetce majora. Przybliżył nieco obraz na jego twarz i przez chwilę nie nagrywał niczego innego. 
Czuł się trochę nieswojo w tej sytuacji, ale nie mógł się powstrzymać. 
Był zdumiony, jak niewiele można było wyczytać z jego wyrazu twarzy; był taki poważny i niemal posągowy, że trudno było go sobie wyobrazić w innym wydaniu. 

Jimin ciekawy był jak wyglądałaby jego twarz gdyby się uśmiechnął i coś mu mówiło, że wyglądałby urzekająco. 

Bo gdyby przyjrzeć się bardziej jego twarzy, odsuwając na bok tę posępną minę, można by było dostrzec, jak bardzo był atrakcyjny.

Ładny kształt szczęki, lekko zarysowane kości policzkowe, usta o delikatnym odcieniu różu oraz ciemne, kocie oczy, które odrobinę przysłaniała czarna grzywka. Major miał naprawdę ciekawą urodę, a  jasna cera kontrastująca z ciemną oprawą oczu, dodawała mu wdzięku.

Zapatrzył się na każdy detal jego twarzy i wstrzymał nagle oddech, kiedy spotkał się ze wzrokiem żołnierza. 

Nie zmienił jednak swojego obiektu obserwacji, ani nie odsunął urządzenia od twarzy, udając, że wcale go nie filmował. 

Patrzyli na siebie przez chwilę, aż w końcu Min skrzywił się, marszcząc przy tym brwi i nie wytrzymując spojrzenia dziennikarza odwrócił wzrok.  

Park był pewien, że żołnierz wyrwie mu kamerę z rąk i rozwali o ziemię albo każe mu to wyłączyć, a on jedynie odwrócił się i odszedł. 
Co ogromnie zdziwiło Jimina, który odsunął w końcu od siebie urządzenie i zaciekawiony podążył za mężczyzną wzrokiem. 

Jak tylko wszystko zostało już spakowane i zabezpieczone, część żołnierzy zajęła swoje miejsca w przyszykowanych wcześniej pojazdach. Między wieloma nieznanymi twarzami Jiminowi udało się wypatrzeć porucznika Kima oraz Jeona, który z daleka posłał mu nieodgadniony uśmieszek. Park zignorował jednak żołnierza i skupił się na majorze.

Min podszedł do jeep'a, przy którym czekał Park i bez słowa zajął miejsce kierowcy, co młodszemu od razu przypomniało poprzedni dzień. Dlatego pospiesznie wsiadł do samochodu i usiadł na miejscu obok niego. 

Po zapięciu pasów spojrzał na profil żołnierza i przyglądał się, jak ten zakładał okulary oraz przekręcał kluczyki w stacyjce. 

— Jesteś jakiś niedorozwinięty? — odezwał się niespodziewanie Min i zerknął w końcu na dziennikarza. — Co się tak ciągle gapisz? 

Jimin od razu się odwrócił i trzymając kamerę na kolanach, wyrzucił z siebie szybkie "przepraszam". Do końca drogi nie spojrzał już nieproszony na majora, ale nikt mu nie zabronił przyglądać się widokom z okna, które od tej pory oglądał wręcz oczarowany.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro