ROZDZIAŁ XXXV
Alec przechadzał się po Instytucie w wyjątkowo dobrym humorze. Jego chłopak musiał niestety opuścić go z samego rana, ale wcześniej zdążyli wziąć jeszcze relaksującą kąpiel. Wstępnie umówili się na osiemnastą w ich ulubionej kawiarni. Mieli do omówienia kilka spraw i uznali, że lepiej to zrobić na neutralnym gruncie.
Kiedy tak szedł, nie zwracając uwagi na otoczenie, poczuł w kieszeni wibrację, oznaczającą nadejście nowej wiadomości. Szybko wyciągnął urządzenie i ją odczytał. Uśmiechnął się pod nosem, widząc nadawcę.
Od: Magnus
Treść: Dopiero zauważyłem, że nie mam kurtki. Musiałem zostawić ją u ciebie..
Włączył opcję szybkiego odpisywania i zaczął tworzyć odpowiedź.
Do: Magnus
Treść: Tak? I może chcesz ją z powrotem?
Na kolejnego SMS-a nie musiał długo czekać.
Od: Magnus
Treść: Prosiłbym. Czuję się trochę nieswojo bez niej. Jak bez ciebie :*
Alec prychnął i zabrał się za odpisywanie. W międzyczasie dotarł do salonu i usiadł wygodnie na kanapie. Nikogo oprócz niego tam nie było, więc mógł w spokoju zająć się korespondowaniem z czarownikiem.
Do: Magnus
Treść: Porównujesz mnie do jakiejś tam kurtki?
Od: Magnus
Treść: Nie jakiejś tam, to moja ulubiona.
Do: Magnus
Treść: Zastanawiam się teraz, czy ci ją w ogóle oddam.
Od: Magnus
Treść: Dlaczego? Jesteś zazdrosny?
Do: Magnus
Treść: Nigdy nie byłem zazdrosny o kurtkę.
Od: Magnus
Treść: To nie jest odpowiedź, ale możesz być spokojny. Bardziej mi zależy na tobie niż na mojej kurtce. W końcu też jesteś mój.
Do: Magnus
Treść: Jestem?
Od: Magnus
Treść: Wątpisz w to?
Do: Magnus
Treść: Po dzisiejszej nocy nikt nie miałby wątpliwości, ale zawsze miło to usłyszeć :)
Od: Magnus
Treść: Oo tak, dzisiejszą noc można zaliczyć do najlepszej hmm.. powiedzmy setki w życiu..
Alec aż usiadł prosto, czytając tę wiadomość.
Do: Magnus
Treść: Setki?! Nie podpuszczaj mnie, bo przestanę ci odpisywać.
Od: Magnus
Treść: A ty mnie nie szantażuj, skarbie. Poza tym lubię cię podpuszczać. Od razu robisz się uważniejszy.
Do: Magnus
Treść: Bo jak z tobą piszę, to nigdy nie wiem, kiedy żartujesz.
Od: Magnus
Treść: Wiem! I to jest najśmieszniejsze ;) Uwielbiam :*
Do: Magnus
Treść: Co uwielbiasz?
Od: Magnus
Treść: Raczej kogo. Ciebie uwielbiam, Alec. Uwielbiam też wszystkie twoje reakcje. Kiedy cię całuję i kiedy ty mnie całujesz. Lubię na ciebie patrzeć. Masz piękne oczy, Alec, wiesz? No i twoja twarz.. Kiedy jesteś blisko spełnienia albo kiedy bierzesz w usta mojego..
- Cześć, Alec! - krzyknęła jego siostra, siadając ciężko na fotelu.
Lightwood potrząsnął głową i zakrył szybko telefon rękoma. Zdawał sobie sprawę z tego, że był cały czerwony, a powodem tego była wiadomość, której notabene nie zdążył przeczytać do końca. Chociaż w sumie może to i dobrze.
Dopiero po chwili i kilku głębszych wdechach spojrzał na siostrę i uśmiechnął się delikatnie, kiwając do niej głową.
- Z kim tak piszesz? - zapytała, dokładnie oglądając jego zarumienioną twarz.
- Z nikim - odpowiedział od razu, czym sobie zasłużył na kolejne ciekawskie spojrzenie.
- Tak? To pokaż - zaproponowała, wyciągając dłoń w jego kierunku.
Alec widząc jej zachowanie, jeszcze bardziej zakopał w bluzie, którą miał na sobie, swój telefon. Nie miał zamiaru jej niczego pokazywać.
- Czyli już wiem - podsumowała. - Piszesz z jakimś chłopakiem i nie chcesz, żebym powiedziała o tym Magnusowi.
- Jasne. Zdradzam go przez telefon - przyznał z sarkazmem.
- No nie wiem, nie bardzo mi to do ciebie pasuje, ale przecież różne rzeczy się zdarzają, prawda? - zapytała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jej brat ściemnia. - Ciekawe jakby Magnus zareagował, jeśli by się dowiedział.
- Oj, chyba masz za dużą wyobraźnię - westchnął. - A Magnus nie ma się o czym dowiadywać.
- Oooch, jak każda dziewczyna. My potrafimy dostrzec więcej, niż ty w ogóle możesz sobie wymarzyć - powiedziała. - Czyli to z nim piszesz, tak?
Czarnowłosy kiwnął głową, czując sygnały nadchodzących wiadomości. Jak na razie doliczył się czterech SMS-ów.
- Och, Alec, Alec - rzekła z politowaniem. - Trzeba było tak od razu mówić, nie musiałabym się tyle zastanawiać, dlaczego tak się rumienisz - zaśmiała się i wstała. - A teraz idź się przebierać i na trening!
Alec potaknął, ale nie ruszył się z miejsca. Izzy widząc jego postawę, podeszła i uderzyła go w ramię.
- Nie żartuję! Idziemy.
Tym razem już musiał wypełnić jej rozkaz i potulnie iść za nią na górę. Kiedy tak szli, jego telefon zaczął dzwonić. Dziewczyna zerknęła na niego z boku, ale nie odezwała się słowem. Odebrał bez patrzenia kto to, bo i tak doskonale wiedział, że to Magnus.
- Heeeej - przywitał się przeciągle. - Dlaczego nie odpisujesz?
- Nie mogłem - powiedział cicho, oddalając się kawałek od siostry.
- Uch, już myślałem, że coś się stało - zaśmiał się melodyjnie. - Ale no nic, wracając do tematu. Może spotkalibyśmy się dzisiaj wcześniej? Nie wiem, czy jestem w stanie wytrzymać do osiemnastej.. - przyznał seksownym tonem, a Alec już wiedział, co mu chodzi po głowie.
Aż mu się gorąco zrobiło, a na policzki znów wypłynęły rumieńce.
- Osiemnasta, nie mogę wcześniej - wyznał szybko.
- Straszna szkoda - Magnus westchnął. - Zaczynam już tęsknić za twoim..
- Osiemnasta! - przerwał mu natychmiastowo, czerwieniąc się jak burak i zerkając na siostrę, aby sprawdzić, czy na pewno nic nie słyszy.
- Uśmiechem - zakończył, śmiejąc się głośno. - Do zobaczenia, skarbie!
Alec również się uśmiechnął, pożegnał i rozłączył. Odetchnął głęboko i zaszył się w swoim pokoju, skutecznie chroniąc się w ten sposób przed milionem pytań ze strony siostry.
***
- Wychodzę o osiemnastej - wyznał Magnus, wchodząc do salonu.
Już się powoli przyzwyczajał do tego, że teraz ma nowych współlokatorów w postaci jego jakże kochanych przyjaciół.
- Gdzie? - zapytał od razu Ragnor.
- To chyba pewne, że do Aleca - zaśmiała się Cate, siadając na kanapie.
Magnus uśmiechnął się, kiwając głową. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
- Jak ty mnie dobrze znasz - przyznał. - Ale tak, wychodzę na jakieś półgodziny, potem wracam.
- Z nim? - chciała wiedzieć kobieta.
- Pewnie tak - zrobił śmieszną minę. - Ale spokojnie, nie musicie wychodzić.
Ragnor zaśmiał się głośno, patrząc na niego ni to zdziwiony, ni to rozbawiony.
- A więc mamy zostać i słuchać waszych jęków? - zagadnął. - Mimo iż to naprawdę kusząca propozycja, to wybacz, ale nie skorzystam. Nie będzie mnie, jak tu wrócicie - zapewnił.
- Ech, a ja bym chętnie została - przyznała Cate. - Ale nie chcę siedzieć sama.
- No przecież nie będziesz sama, będę ja i Alec - odpowiedział jej Magnus, ignorując słowa swojego przyjaciela. - Chciałaś go poznać - przypomniał.
- No to przyjdziemy rano i obydwoje go poznamy - wzruszyła ramionami, wskazując dłonią Ragnora.
- Ale rano go już pewnie nie będzie - mruknął cicho.
- A co? Mama nie pozwala mu zostać na noc? - zakpił mężczyzna. - A może sam nie chce?
Bane wyprostował się, słysząc te słowa.
- Oczywiście, że chce. I na pewno zostanie - zapewnił ich, pomijając kwestię jego matki. - Ale rano ma trening i będzie musiał wcześnie wyjść.
- No tak, życie Nocnego Łowcy - prychnął Fell. - Nie masz tego dość?
- Czego? - zapytał Bane tym razem szczerze zdziwiony.
- Tego, że jako Nocny Łowca nie ma dla ciebie tyle czasu, ile byś chciał. Teraz mieszkałeś w Instytucie, ale wiecznie tam nie będziesz i co wtedy? Są rzeczy ważne i ważniejsze.. Myślisz, że dalej będziecie się widzieć tak często?
- Sugerujesz coś? - zmarszczył brwi, zastanawiając się nad jego słowami. - Oczywiście, że nie będziemy się widzieć tak często, ale czy to coś zmienia? Poza tym co ma być to będzie. Po co myśleć o przyszłości, jeśli teraźniejszość jest jak najbardziej w porządku?
- Pomyśl racjonalnie, Magnus - poprosił go. - Jakie jest prawdopodobieństwo, że nagle nie zadzwoni i nie powie, że to koniec?
- To nie jest myślenie racjonalne tylko pesymistyczne - wytknął mu Bane. - Alec by tego nie zrobił.
- Powiedział o was Maryse? - zapytał Ragnor, coraz bardziej rozdrażniony lekką postawą przyjaciela.
- A co to ma do rzeczy? Nie musi przecież mówić całemu światu, że jesteśmy razem! - odpowiedział mu odrobinę podniesionym głosem. - Co to w ogóle za rozmowa? Po co teraz o tym wspominasz?!
- Bo nie można im ufać! Ile razy to Nocni Łowcy nam w czymś przeszkadzali? Zdradzali nasze plany i zamiary? Dlaczego nie żyjemy z nimi w dobrych stosunkach? My jesteśmy Podziemnymi! To całkowicie co innego. Oni traktują nas inaczej i to właśnie z tego powodu - łypał na niego gniewnie. - Przyprowadzisz go tutaj i pewnie o wszystkim powiesz, co? Co to w ogóle go obchodzi?
- Jestem mu to winien! I dobrze wiesz, że nie wszyscy Nocni Łowcy tacy są! Alecowi można ufać, ja mu ufam. Poza tym zdajesz sobie sprawę, że współpracuję z Clave.
- Clave to nie Lightwood! Alec to, Alec tamto.. Mówisz, że mu ufasz, może i tak, ale ja mu nie ufam, rozumiesz?
- Skończmy ten temat, to nie dotyczy ciebie!
- Możesz się na nim przejechać, nic o nim nie wiesz.
- Wiem wystarczająco dużo, naprawdę. Poza tym jeśli się przejadę to ja nie ty. Nie musisz się martwić - wyznał i przetarł twarz dłonią, dając w ten sposób znak, że ma już dość.
Ragnor już miał coś dodać, ale wyprzedziła go Cate, wtrącając się w ich wymianę zdań.
- Ragnor, proszę, przestań już. Jesteś uprzedzony do Nocnych Łowców i wszyscy wiemy dlaczego, ale to nie oznacza, że musisz skreślać od razu wszystkich.
- Co? Też stałaś się ich wielbicielką? - prychnął w odpowiedzi.
- Nie, nikt tu nie jest ich fanem, ale daj Alecowi szansę. Nie dla niego samego, a dla Magnusa. Przecież jest naszym przyjacielem - mówiła, jakby czarownik nie siedział z nimi w jednym pomieszczeniu. - Skoro Mags mówi, że Alec nie jest wrogiem, to spróbujmy to zaakceptować - powiedziała cicho, a kiedy skinął głową, odwróciła się do Bane'a. - A ty idź już się szykuj, bo zostało ci mało czasu.
Po tych słowach atmosfera w pokoju jakby się oczyściła, a powietrze stało się lżejsze. Magnus zerknął na zegarek i zauważył, że rzeczywiście tak było. Spóźni się, jeśli dalej będzie siedział w salonie. Wstał więc i ruszył do swojej sypialni. Kiedy przechodził obok przyjaciela, uderzył go lekko w bok.
- Musiałem odreagować - powiedział tylko i wyszedł, słysząc jeszcze jego cichy śmiech.
Na miejsce spotkania dotarł jakiś czas później. Było przed osiemnastą, kiedy zajmował stolik. Jak najbardziej oddalony od innych i zasłonięty dodatkowo donicami z wysokimi kwiatami rzecz jasna. Wiedział, że tak Alec będzie czuł się pewniej i będzie zachowywał się normalniej. Bardzo szybko podszedł do niego kelner z zapytaniem, czy coś podać. Zamówił tylko kawę, postanawiając poczekać z dalszą decyzją na swojego chłopaka. Skrycie liczył na to, że szybko się uwiną i bez zbędnych problemów zaszyją się w jego mieszkaniu.
- Hej - usłyszał po kilku minutach gdzieś koło swojego ucha. Automatycznie się odwrócił i wpił w wargi partnera, przez co z jego ust wydobył się cichy jęk, wyrażający zdziwienie, jakie ogarnęło go po tym ruchu. Zaraz jednak otrząsnął się, oddając pocałunek z równą zaciętością co czarownik. - Mhm, czym sobie zasłużyłem na takie miłe powitanie, co? - zaśmiał się i usiadł na kanapie obok Magnusa. Miał zająć miejsce naprzeciwko, ale ten przesunął się, dając mu w ten sposób znak, że ma usiąść obok, nigdzie indziej.
- Sam nie wiem - odparł szczerze. - Tak jakoś miałem ochotę się z tobą ładnie przywitać - wzruszył ramionami.
- Bardzo ładnie - poprawił go z uśmiechem Lightwood, łapiąc go pod stolikiem za rękę. - Zamawiałeś coś?
- Tylko to - wskazał na filiżankę przed sobą.
Dokładnie w tym momencie podeszła do nich kelnerka. Uśmiechnęła się szeroko do Aleca, który nie mógł tego zobaczyć, bo wpatrywał się aktualnie w swojego chłopaka.
- Mogę przyjąć zamówienie? - zapytała z niegasnącym entuzjazmem, trzepocząc rzęsami.
- Dla mnie herbatę, malinową jeśli można - odpowiedział Nocny Łowca, przenosząc na nią swój wzrok i uśmiechając się delikatnie. - Zjemy coś? - zadał pytanie swojemu towarzyszowi.
- Ja dziękuję - rzekł grzecznie Bane.
- W takim razie ja też, to wszystko - skinął głową do dziewczyny, która bawiła się w tym momencie włosami.
- A więc jedna herbata, malinowa. Robi się - zaśmiała się cicho i odeszła, kręcąc biodrami.
Kiedy tylko oddaliła się od ich stolika, czarownik uderzył lekko w bok swojego chłopaka.
- Auć? - zaśmiał się Nocny Łowca. - A to za co?
- A tak, dla zasady - mruknął.
Alec zaśmiał się, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi. Pochylił się nad mężczyzną i spojrzał mu w oczy.
- Mieliśmy porozmawiać, prawda?
Magnus nie odpowiedział. Skinął jedynie głową i zapatrzył się przed siebie.
- Ja.. - zaczął po kilku oddechach Lightwood. - Kurde - zaśmiał się odrobinę nerwowo - nie wiem, jak zacząć. Nie chcę, żeby nasze prywatne sprawy stawały między nami, naprawdę.
- Ja też nie chcę - odparł cicho Bane, który nadal miał w głowie rozmowę z przyjacielem. - Ale czasem może się zdarzyć tak, że nie będę mógł ci czegoś powiedzieć. Zrozum, Alec, jako czarownik muszę pewne kwestie przed tobą zatajać. Nie chodzi mi o to, że będę kłamał, po prostu czasem możesz nie wiedzieć o wszystkim. W pewnych sprawach obowiązuje mnie tajemnica. Wyobraź sobie, że ktoś dowiedziałby się o tym, co na przykład tłumaczę dla twojej matki. Źle byłoby, gdyby te papiery dostały się w niepowołane ręce, prawda?
Alec potaknął i oparł łokieć na blacie stołu, a głowę na dłoni. Westchnął ciężko i dopiero się odezwał.
- Doskonale cię rozumiem, ale i tak jakoś mi tak dziwnie. Ja staram się ci o wszystkim mówić..
- Wiem i ja też mówię ci tyle, ile mogę. A to już jest bardzo dużo. Poza tym to tak jakby moja praca, więc po co mam cię w to mieszać?
- Bo chcę wiedzieć, czym się zajmujesz. Sam mówiłeś, że przebywanie z tą dziewczyną jest niebezpieczne. Nie chcę, żeby ci się coś stało. Skoro mogę pomóc, to chcę to zrobić - ostatnie dwa zdania powiedział ledwo słyszalnie, jakby do siebie, patrząc na swoje buty.
- Alec - pogłaskał go czule po policzku, unosząc jego twarz i patrząc mu w oczy. - To naprawdę miłe z twojej strony, ale nic mi nie będzie. Wiele razy zdarzało mi się uczestniczyć w jakiś niebezpiecznych zdarzeniach i jak widzisz nic mi nie jest. Siedzę tu z tobą. Alec, skarbie, poradzę sobie.
- Mimo to chcę ci pomóc. Już o wszystkim wiem..
- I nie odpuścisz? - wszedł mu w słowo.
- Nie - odpowiedział pewnie chłopak.
Magnus westchnął i odsunął się od niego, bo w tym momencie podeszła do nich kelnerka z zamówioną przez Aleca herbatą.
- Dzięki - skinął jej Nocny Łowca, a ta uśmiechnęła się szeroko i poprawiła włosy wprawionym ruchem.
- Mogę pomóc w czymś jeszcze?
- Nie, dziękujemy - opowiedział za nich oboje Lightwood, nawet na nią nie zerkając.
Dziewczyna posłała mu jeszcze ostatnie spojrzenie, zanim odeszła. Alec oparł się wygodnie o oparcie kanapy i chwycił filiżankę, od razu upijając duży łyk. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, myśląc nad ich ostatnią kłótnią.
- Przepraszam - wypalił nagle Bane, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Za co? - zdziwił się chłopak, uśmiechając pod nosem.
- Za to co ci powiedziałem, wiesz, wtedy..
- Już przepraszałeś - przerwał mu.
- Tak, wiem - odpowiedział cicho. - Ale ty cały czas o tym myślisz - wyznał.
Miał rację. Alec cały czas myślał o tym, co ten wtedy powiedział. Wiele razy zastanawiał się dlaczego. No i czy rzeczywiście miał to na myśli. Szczerze mówiąc, wolał by tak się nie stało. Skrycie liczył na jakieś zapewnienie. Na słowa, po których usłyszeniu, wszystko inne przestanie mieć znaczenie. Po których nie będzie już odwrotu.
- Nie tak łatwo o tym zapomnieć - przyznał, obejmując go w pasie.
- Ale wiesz, że naprawdę tak nie myślę, prawda? - zapytał, a kiedy nie doczekał się odpowiedzi, spojrzał w górę na chłopaka. - Alec, oczywiście, że należysz do mojego świata. Ba! To ty go tworzysz. Jesteś teraz jego częścią i nie chcę by to się prędko zmieniło. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że mógłbym tu siedzieć z kimś innym. Że ktoś inny mógłby mnie obejmować - dodał, z szerokim uśmiechem przyglądając się rumieńcom wykwitającym na jego policzki. - Lubię, jak się rumienisz, kiedy coś do ciebie mówię - szepnął mu do ucha.
- Bo mówisz takie rzeczy.. - zaśmiał się cichutko, spuszczając wzrok - i to z taką łatwością.
- Bo mi na tobie zależy - cmoknął go w szczękę.
- Zabrzmiało lekko ckliwie - Alec zmarszczył nos żartobliwie.
- Myślałem, że już się przyzwyczaiłeś do tego, że czasem taki jestem - wzruszył ramionami.
- Tak, chyba tak. Ale i tak mi teraz dziwnie - zaśmiał się. - Skończmy ten temat.
- W takim razie powiedz, że już więcej nie będziesz myślał o naszej kłótni.
- Nie będę - wyznał.
- Przepraszam.
- Ja też.
- Ale już o tym nie rozmawiajmy.
- Tak, nie rozmawiajmy.
Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, po czym przypieczętowali swoje słowa długim pocałunkiem.
- To może powiedz mi teraz, co już wiecie o tej dziewczynie - płynnie przeszedł do mniej krępujących go spraw.
- Aaj, niewiele więcej niż poprzednio. Odkąd się obudziła, mamy mniej czasu na jej badania. W ogóle nie da się z nią współpracować - przyznał.
- Próbowaliście z nią rozmawiać?
- Tak i to nie raz - rzekł. - Ale ona nie odpowiada. Albo nie zna naszego języka, co jest dla mnie mało prawdopodobne, bo przecież musiała się w jakiś sposób dogadać z Podziemnymi, albo ma nas gdzieś i w żaden sposób nie chce nam pomóc. Ciężko będzie do niej dotrzeć.
- Może mi się uda - zagadnął go.
- Nie liczyłbym na to - westchnął, ale ku zadowoleniu swojego chłopaka nie mówił już o tym, że nie będzie im pomagał.
- A twoi przyjaciele? Też się nią zajmują?
Magnus pokiwał głową, uśmiechając się pod nosem. Jego przyjaciele.. Tak, byli wielkim wsparciem.
- Tak, oni też.
Rozmawiali jeszcze kilkanaście minut, przeskakując z tematu na temat. W końcu kiedy dopili swoje napoje, Magnus wstał, wyciągając do niego dłoń.
- No dalej, chodź - uśmiechnął się delikatnie, zadowolony z tego, że wszystko sobie wyjaśnili i już było okej. - Czas poznać mojego gościa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro