Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4.

Zimowe słońce chyliło się ku zachodowi, a my nadal staliśmy w miejscu, bo śnieg nie zamierzał pozwolić nam dotrzeć do Londynu. Kilka osób postanowiło dodać pociągowi trochę świątecznego ducha, przyozdabiając wąskie korytarze kolorowymi lampkami i latającymi Mikołajami, którzy każdej napotkanej osobie życzyli wesołych świąt.
-Chyba nie dotrzemy do domu na Wigilię. -powiedziała Hermiona, smutno wyglądając przez okno, a którym widziała połyskujące, biały śnieg, który prawie całkowicie zakryć drzewa i pola.
- Zawsze możemy urządzić sobie naszą własną Wigilię. -zaproponowała Luna, siadając po turecku. - przynieść komuś świąteczny pudding?
- Luna, nie bądź głupia. Zamarzniemy tutaj, jeśli tak dalej pójdzie. -powiedział Harry, a ja zauważyłem, że stykamy się ramionami. Po moim ciele rozeszło się miłe uczucie.
Blondynka uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła rożdżkę.
Po chwili w powietrzu przed nami pojawił się mały płomyk, który przyjemnie nas ogrzewał i dodawał trochę magicznej atmosfery.
-Dziękuję, Luna. -powiedziałem, ku zaskoczeniu Weasleya, który jeszcze nie słyszał abym był dla kogoś miły. No cóż, głupi tak mają.
Zmrok zapadł zadziwiająco szybko. Zniecierpliwieni pasażerowie pociągu błąkali się po korytarzu w poszukiwaniu jakiejś rozrywki. Czasem wchodzili do naszego przedziału, ale nigdy nie zostawali na długo. Robiło się coraz chłodniej i kiedy chyba wszyscy zdążyli już stracić nadzieję, z pociągu nagle buchnęła para, a nas poderwało do przodu. Jechaliśmy w stronę Londynu. Nareszcie.
Na dworzec King's Cross przyjechaliśmy po niecałej godzinie. Tłum zmęczonych czarodziejów wylał się pociągu, zajmując prawie cały peron i tworząc kolejki do magicznej światy pomiędzy peronem 9 a 10. Wszyscy chcieli jak najszybciej znaleźć się w domowym zaciszu wraz z rodziną i znajomymi.

Zimowy Londyn jest przepiękny. Kiedy całą grupą szliśmy ulicami, czuliśmy się cudownie pośród kolorowych, świecących lampek, kolęd, śpiewanych na ulicach i wielkich, zielonych choinek, które wyglądały na nas z okien sklepowych. Była już prawie północ i ulice stopniowo pustoszały. Nikt nie chciał tracić chwil z rodziną.
- Może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałem - i tak nie zdążymy do domu.
Harry i Hermiona potkanęli głową.
- My pójdziemy. W nocy można napotkać wampiry. - powiedziała Luna, chwytając Neville'a za rękę. - Wesołych Świąt! - powiedziała i wkrótce Longbottomowie zniknęli pośród drobnych płatków śniegu.
- Niedaleko jest fajna kawiarnia. - powiedziała Ginny, ruszając w stronę centrum. - macie ochotę na świąteczną kawę?
Wszyscy oprócz Rona kiwnęli głowami.
- A nie możemy iść do domu? -jęczał Weasley przez całą drogę do kawiarni - ja nie chcę spędzać świąt z Malfoyem.
- Ron, jak ci nie pasuje, możesz iść. - rzuciła ostro Hermiona, chwytając mnie za rękę. Ron się wykrzywił i nie odzywał się już przez resztę drogi.
Biały śnieg zataczał kółka nad naszymi głowami, co chwila pokrywając nasze włosy i ramiona. Noc była dość chłodna, ale nam to nie przeszkadzało. Kawiarnia na szczęście znajdowała się dość blisko, w jednej z bocznych ulic.
Popchnęliśmy drzwi, a cichy dzwonek poinformował obsługę o naszym przybyciu. Zajęliśmy stół tuż koło wielkiego okna, aby móc podziwiać zimowy Londyn, który cudownie się oglądało z ciepłego pomieszczenia.
Wkrótce pojawiła się znudzona kelnerka.
- Co podać. - spytała, mimo że nie użyła tonu pytającego. - proponuję specjalność zakładu czyli pyszną kawę miodowo- piernikową. - dodała szybko i bez przekonania.
- Poprosimy. - rzuciła Lily z uśmiechem, a kelnerka odeszła na zaplecze zadowolona, że nie zadawaliśmy pytań.
- Draco, czy mógłbym ci coś powiedzieć? -spytał nagle Harry, a wszystkie oczy zwróciły sie na mnie.
- na osobności. - dodał, wstając od stołu.
- P - pewnie...- odparłem, nie wiedząc o co mu chodzi. Harry raczej rzadko ze mną rozmawiał.
Nie zwracając uwagi na niezadowolone spojrzenia niektórych znajomych, udaliśmy się na korytarz koło toalet. Było to chyba jedyne miejsce w kawiarni, które zapewniało nam choć trochę prywatności.
- CO mi chciałeś powiedzieć? - spytałem, opierając się o szarą ścinę i marszcząc brwi. Byłem ciekaw, o co chodzi Potterowi.
Nagle ręce Harry'ego znalazły się nad moimi ramionami, a jego usta zbliżyły się niebezpiecznie blisko.
- Draco... kocham cię... - wyszeptał, patrząc mi w oczy. - od dawna chciałem Ci to powiedzieć.
Moje źrenice się rozszerzyły. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy,ale mimo wszystko się uśmiechnąłem.
- Ja ciebie też, Harry - sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem.
Jego usta wkrótce dotknęły moich ust. Były przyjemnie miękkie, a sam Harry pachniał piernikową kawą, którą tak uwielbiałem. Nie byłem w stanie myśleć. To wszystko mnie przytłaczało, więc po prostu zamknąłem oczy, oddając się pocałunkowi całkowicie. Całował mnie namiętnie, jednocześnie głaszcząc moje włosy. Objąłem go w pasie,ale Harry nie przerywał. Było cudownie. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile czasu byliśmy do siebie przyklejeni, ale nie żałowałem ani sekundy. Moje serce biło szybciej niż zwykle, a krew w żyłach pulsowała tak bardzo, że bałem się, czy nie wybuchnę.
- DRACO?! HARRY?! - ze świata erotycznych fantazji wyrwał nas piskliwy głos Hermiony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro