6. Ten uczuć, gdy pokój urządzasz
Ponieważ najwyraźniej wszystkich zamieniło w słupy soli, to postanowiłam się rozgościć.
- Chodź, kradziej! - złapałam wymienionego za łapę i ruszyłam po schodach na górę. Zaklepuję pokój na strychu, albo będzie wkurw. Współlokatorem nie pogardzę.
Dom jak w połowie procesu rozkładu, w stylu rygorystycznych satanistów albo Inkwizycji.
- Murcielago, czekaj, nie możesz się tak rządzić! - widać, że kradzieja odmurowało. Na drugim piętrze. Refleks godny szachisty.
- Wiesz, jakbyście zapukali do drzwi, a nie wkradali się jak złodzieje, to na pewno ugościlibyśmy was zgodnie z tradycyjnym rozmachem i gościnnością moich rodzinnych stron. "Gość w dom, bóg w dom", taką tradycją się szczycimy oraz kultywujemy od pokoleń.
Wreszcie dotarliśmy na strych. Strasznie zakurzony i zagracony, ale mi to nie przeszkadza.
- No i to mi odpowiada!
- Wiesz, pani Weasley może ci pomóc ze sprzątaniem
Odwróciłam się w jego stronę, próbując wyobrazić sobie pulchniutką rudą damę z holu przy pracy fizycznej. Skąd wiem, że ta dama to pani Weasley? Proste. Kradziej traktuje ją jak gospodynię i panią domu, ona tak się zachowuje. Tylko aura domu nie zgadza się z aurą rudej.
Mieszkanie tymczasowe?
Nie, chwila, przecież to Kwatera Główna Zakonu Płonących Kurczaków.
- Niby jak? W godzinę sama ogarnę. Nie czyszczę całego strychu, to robota na tydzień.
- Magią wyczyści ci cały strych w pięć minut.
Chwila. Znowu mnie zamurowało. Używają magii do czyszczenia?! Aż zrobiłam zwrot przez prawą burtę, wbijając patrzały w kradzieja.
- Używacie magii do codziennych obowiązków???
- W zasadzie do wszystkiego.
- Nic dziwnego, żeście słabi. - skwitowałam, rzucając Dresa na podłogę. Łupnęło, bo zapchałam go dodatkowymi rzeczami.
Teraz z satysfakcją wyjęłam składaną miotłę oraz mopa.
- Bądź tak dobry, i skocz po wodę w wiadrze - zakomenderowałam, biorąc się za zamiatanie podłogi i otwieranie okien. Ku mojemu miłemu zdziwieniu, kradziej zaraz wrócił z wiadrem zimnej wody. Słucha się, nie to co moje młodsze rodzeństwo.
Chyba jest mną zafascynowany...
- Dziękuję - odebrałam od niego wiadro, wrzucając trochę płynu do mycia naczyń i mocząc mopa.
- Pomóc ci jakoś?
To pytanie mnie zaskoczyło. Ale się opanowałam, wręczając mu szmatkę z mikrofibry.
- Możesz pościerać kurze?
Ze sprzątaniem uwinęliśmy się w pół godziny, bo nie czyściliśmy całego strychu, tylko połowę przy wschodnim oknie. Szybko rozłożyłam karimatę i śpiwór, kuchenkę polową, czajnik i dwie filiżanki.
- Herbaty? Za pomoc.
Gdy tak popijaliśmy gorący napar, przyszło mi do głowy, że ten kradziej wcale nie jest taki zły. Potrzebuje kilku poprawek, bo za łatwo daje się kontrolować, ale tak to całkiem spoko z niego gość. Może spodoba mu się styl gotycki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro