Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Ten uczuć, gdy nie masz pomysłu na tytuł

Zaciągnęłam kradzieja całkiem daleko od Grimmauld Place, bo aż do części handlowej. Tuż obok uliczki punkowej znajdowało się małe gniazdko dla gothów i ich pochodnych. Znajdowała się tutaj moja ulubiona "nora" z pełnym asortymentem wszystkiego, co się nam w farbowanych czerepach wymarzyło. Właśnie tam zaciągnęłam mojego nowego kumpla.

- Witam w Gehennie, diabelskiej chałupie, wiedz, że mamy cię głęboko... na względzie. Co będzie?... - znudzone oczy, otoczone makijażem ciemnym jak Ave Szatan rozbłysły w uznaniu - Murci! Mordo ty moja! - ekspedientka, o bladofioletowych włosach, z kwiecisto-kolczastą opaską, rozpromieniła się na mój widok. Tak bardzo, że wyskoczyła zza lady, i zaczęła mnie dusić w uścisku.

Kradziej, jak zwykle nic nie ogarniając, stał jak cielę wpatrzone w malowane wrota.

- Duszność!......Brak oddechu!..... - wykrztusiłam, starając się wyplątać z silnych ramion ukrytych w fałdach luźnego sweterka z zachęcającym napisem "F*uck off". Nagłą wolność powitałam głębokimi haustami powietrza, kiedy Pastel-Gothka poszła męczyć kradzieja.

Kiedy upewniłam się, że nie zejdę z niedoboru tlenu, oderwałam ją od kradzieja, zanim przyprawiła go o zawał pikawy. Pastel Gothci mogą przerażać na początku. Oszałamiające połączenie Cute&Creepy nie każdego zachwyca.

- Kradziej, to Gabi, najlepsza projektantka gotyku/punka/rocka po tej stronie Tamizy. Gabi, to Kradziej. Przez przypadek uratowałam mu skórę. Potrzebuje życiowej odmiany, a jak najlepiej zacząć, jak nie od nowej garderoby? Coś w stylu steampunk-cyberpunk-gotyk-rock powinno mu pasować, c'nie?

Kradziej zaczął protestować, ale ja i Gabi wpadłyśmy w szał zakupowy, praktycznie wpychając go do przebieralni z naręczem ciuchów i dodatków w konwencji punkrock.

- Nie marudź, lubię dawać prezenty - odgryzłam się w odpowiedzi na jego stłumione protesty. Stłumione przez bluzę, którą usiłowałam wcisnąć na niego przez głowę. 

Wyszło tak, że siedzieliśmy w Gehennie trzy godziny. Zaowocowało to zupełnie nową garderobą dla kradzieja. Przyda mu się, bo w tajemnicy planowałam spalenie jego starej, składającej się z samych za dużych i zniszczonych ubrań po kuzynie. Po półtora godziny chłopina się rozkręcił i zaczął sam proponować ubrania i dodatki. 

Ulżyło mi.

Przyznaję, cały wypad w 50% miał na celu pomóc mu wyjść ze skorupy i trochę się odprężyć. Mogę z zadowoleniem stwierdzić, że terapia działa. Trochę się czuję jak Baymax. Fajne uczucie.

Kradziej wyszedł z Gehenny jak nowo narodzony. Nakłoniłam go do założenia nowego zestawu ubrań. Na który składała się: nabijana ćwiekami kurtka z logiem BVB na plecach, rękawiczki bez palców, obcisłe, czarne spodnie, glany. Mnóstwo ćwieków, pasków i nitów. No i uparł się na brak koszulki. Jak go przewieje, nie moja wina.

Wizyta u fryzjera zeszła nawet szybko. Szybkie obcięcie na a'la Levi'a z SnK, z dodatkiem czerwonych pasemek.

Zaciągnęłam go jeszcze do salonu tatuażu mahoge, gdzie... pojechaliśmy po bandzie. Daliśmy czadu na całego. Dwa rękawy, klatka piersiowa, plecy i szyja w tatuażach. Hej, kradziej nalegał!

Potem do okulisty, który opieprzył kradzieja od góry do dołu po równo. Miał złe okulary od ponad sześciu lat, i jeszcze bardziej popsuł sobie wzrok. Więc zainwestował w soczewki kontaktowe.... jaskrawo błękitnej barwy.

Porównując kradzieja z rana i kradzieja teraz, czuję szpilkę dumy. Tamten kradziej wyglądał jak bezdomny nastolatek, zaniedbany, w za dużych ubraniach i z niedopasowanymi szkłami. Ten, w dopasowanych ubraniach, z obciętymi włosami, z kolczykami w uszach, mógłby spokojnie występować na scenie punk rocka. 

Około piętnastej wpadliśmy na sushi. Nieźle się bawiliśmy, gdy próbowałam kradzieja nauczyć jeść pałeczkami. Nawet zaczęło mu to wychodzić. Po sushi był lunapark, w końcu są wakacje. Piszczał jak mysz złapana przez kota, kiedy wyciągnęłam go na kolejkę górską. Prawie nas wyrzucili z samochodzików. Na strzelnicy pokonałam wszelkie możliwe rekordy, ku zdumieniu zamurowanej obsługi. No i prawie mi zszedł na zawał w nawiedzonym domu, podobnie jak na diabelskim młynie.

Na koniec odwiedziłam Re, mojego znajomego, ucznia miejscowego alchemika/kowala, podłączonego do sieci mahoge. Potrzebowałam uzupełnienia nożyków do rzucania oraz więcej naboi do FN Five-seveN. Kradziej był całkiem sceptycznie nastawiony do niemagicznej broni, więc urządziliśmy sobie mały sparing on kontra ja. Szef Re na szczęście posiadał dojo, w którym klienci mogli wypróbować broń przez kupnem. 

Trzy słowa: Wytarłam. Nim. Podłogę. Zanim zdążył rzucić choćby jedno zaklęcie, miał w dłoni dwie dziury po kulach. Niech żyją pistolety samopowtarzalne. Mam na składzie dwa FN Five-seveN oraz dwa Visy. Tylko do Visów skończyły mi się naboje, a nie sprzedają ich w Anglii. Tuż przed Hogwartem będę musiała sobie zrobić małą wycieczkę.

Na Grimmauld Place wróciliśmy około siódmej wieczorem, z twarzami wysmarowanymi farbą (malowano twarze w lunaparku). Gdy potwierdzeniu braku ludzi w najbliższym otoczeniu sięgnęłam i pociągnęłam za linkę rozwijającą drabinkę. Weszliśmy niezauważeni na strych, na linie wciągając nowy, cyberpunkowy kufer kradzieja podążający za nim jak piesek, dzięki nadajnikowi-breloczkowi zapiętemu za szlufkę do spodni.

- Zakład, że odchodzą od zmysłów? - spytałam podczas lokowania jego kufra obok materaca. Kradziej odpiął nadajnik od paska i go wyłączył.

- Syriusz będzie dumny, że łamię zasady. Chyba.

- Głowa do góry!~ Trza twardym być, nie miętkim!~

Nie wiem, czy dobrze przełożyłam cytat na angielski, ale kradziej się uśmiechnął, więc raczej nie mam o co się martwić. 

- Okej, postaram się - odparł, wskazując drzwi - gotowa na opieprz od pani Weasley?

Wyszczerzyłam się jak Kot z Cheshire. Czy jestem gotowa śmiać się z ludzi, którzy myślą, że mogą mnie kontrolować? Że mogą zagrać na moich uczuciach?

Od dawna jestem martwa w środku~ 

Od ostatniego czasu trochę podrasowałam drzwi do strychu. Dodałam skaner odcisku palca, prezent od siostruni, nówka sztuka, nieśmigana, prosto od najlepszych inżynierów z Piekła. Czarodzieje jeszcze go nie złamali, bo Alohomora nie działa.

Razem z kradziejem zeszłam na dół do kuchni, gotowa na awanturę.

#########

Kradziejowi wyglądu użycza Andy Biersack z Black Veil Brides "Wake Up". 

09.02.2020 Edycja wyglądu kradzieja, małe poprawki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro