10. Ten uczuć, gdy nie masz pomysłu na tytuł
Zaciągnęłam kradzieja całkiem daleko od Grimmauld Place, bo aż do części handlowej. Tuż obok uliczki punkowej znajdowało się małe gniazdko dla gothów i ich pochodnych. Znajdowała się tutaj moja ulubiona "nora" z pełnym asortymentem wszystkiego, co się nam w farbowanych czerepach wymarzyło. Właśnie tam zaciągnęłam mojego nowego kumpla.
- Witam w Gehennie, diabelskiej chałupie, wiedz, że mamy cię głęboko... na względzie. Co będzie?... - znudzone oczy, otoczone makijażem ciemnym jak Ave Szatan rozbłysły w uznaniu - Murci! Mordo ty moja! - ekspedientka, o bladofioletowych włosach, z kwiecisto-kolczastą opaską, rozpromieniła się na mój widok. Tak bardzo, że wyskoczyła zza lady, i zaczęła mnie dusić w uścisku.
Kradziej, jak zwykle nic nie ogarniając, stał jak cielę wpatrzone w malowane wrota.
- Duszność!......Brak oddechu!..... - wykrztusiłam, starając się wyplątać z silnych ramion ukrytych w fałdach luźnego sweterka z zachęcającym napisem "F*uck off". Nagłą wolność powitałam głębokimi haustami powietrza, kiedy Pastel-Gothka poszła męczyć kradzieja.
Kiedy upewniłam się, że nie zejdę z niedoboru tlenu, oderwałam ją od kradzieja, zanim przyprawiła go o zawał pikawy. Pastel Gothci mogą przerażać na początku. Oszałamiające połączenie Cute&Creepy nie każdego zachwyca.
- Kradziej, to Gabi, najlepsza projektantka gotyku/punka/rocka po tej stronie Tamizy. Gabi, to Kradziej. Przez przypadek uratowałam mu skórę. Potrzebuje życiowej odmiany, a jak najlepiej zacząć, jak nie od nowej garderoby? Coś w stylu steampunk-cyberpunk-gotyk-rock powinno mu pasować, c'nie?
Kradziej zaczął protestować, ale ja i Gabi wpadłyśmy w szał zakupowy, praktycznie wpychając go do przebieralni z naręczem ciuchów i dodatków w konwencji punkrock.
- Nie marudź, lubię dawać prezenty - odgryzłam się w odpowiedzi na jego stłumione protesty. Stłumione przez bluzę, którą usiłowałam wcisnąć na niego przez głowę.
Wyszło tak, że siedzieliśmy w Gehennie trzy godziny. Zaowocowało to zupełnie nową garderobą dla kradzieja. Przyda mu się, bo w tajemnicy planowałam spalenie jego starej, składającej się z samych za dużych i zniszczonych ubrań po kuzynie. Po półtora godziny chłopina się rozkręcił i zaczął sam proponować ubrania i dodatki.
Ulżyło mi.
Przyznaję, cały wypad w 50% miał na celu pomóc mu wyjść ze skorupy i trochę się odprężyć. Mogę z zadowoleniem stwierdzić, że terapia działa. Trochę się czuję jak Baymax. Fajne uczucie.
Kradziej wyszedł z Gehenny jak nowo narodzony. Nakłoniłam go do założenia nowego zestawu ubrań. Na który składała się: nabijana ćwiekami kurtka z logiem BVB na plecach, rękawiczki bez palców, obcisłe, czarne spodnie, glany. Mnóstwo ćwieków, pasków i nitów. No i uparł się na brak koszulki. Jak go przewieje, nie moja wina.
Wizyta u fryzjera zeszła nawet szybko. Szybkie obcięcie na a'la Levi'a z SnK, z dodatkiem czerwonych pasemek.
Zaciągnęłam go jeszcze do salonu tatuażu mahoge, gdzie... pojechaliśmy po bandzie. Daliśmy czadu na całego. Dwa rękawy, klatka piersiowa, plecy i szyja w tatuażach. Hej, kradziej nalegał!
Potem do okulisty, który opieprzył kradzieja od góry do dołu po równo. Miał złe okulary od ponad sześciu lat, i jeszcze bardziej popsuł sobie wzrok. Więc zainwestował w soczewki kontaktowe.... jaskrawo błękitnej barwy.
Porównując kradzieja z rana i kradzieja teraz, czuję szpilkę dumy. Tamten kradziej wyglądał jak bezdomny nastolatek, zaniedbany, w za dużych ubraniach i z niedopasowanymi szkłami. Ten, w dopasowanych ubraniach, z obciętymi włosami, z kolczykami w uszach, mógłby spokojnie występować na scenie punk rocka.
Około piętnastej wpadliśmy na sushi. Nieźle się bawiliśmy, gdy próbowałam kradzieja nauczyć jeść pałeczkami. Nawet zaczęło mu to wychodzić. Po sushi był lunapark, w końcu są wakacje. Piszczał jak mysz złapana przez kota, kiedy wyciągnęłam go na kolejkę górską. Prawie nas wyrzucili z samochodzików. Na strzelnicy pokonałam wszelkie możliwe rekordy, ku zdumieniu zamurowanej obsługi. No i prawie mi zszedł na zawał w nawiedzonym domu, podobnie jak na diabelskim młynie.
Na koniec odwiedziłam Re, mojego znajomego, ucznia miejscowego alchemika/kowala, podłączonego do sieci mahoge. Potrzebowałam uzupełnienia nożyków do rzucania oraz więcej naboi do FN Five-seveN. Kradziej był całkiem sceptycznie nastawiony do niemagicznej broni, więc urządziliśmy sobie mały sparing on kontra ja. Szef Re na szczęście posiadał dojo, w którym klienci mogli wypróbować broń przez kupnem.
Trzy słowa: Wytarłam. Nim. Podłogę. Zanim zdążył rzucić choćby jedno zaklęcie, miał w dłoni dwie dziury po kulach. Niech żyją pistolety samopowtarzalne. Mam na składzie dwa FN Five-seveN oraz dwa Visy. Tylko do Visów skończyły mi się naboje, a nie sprzedają ich w Anglii. Tuż przed Hogwartem będę musiała sobie zrobić małą wycieczkę.
Na Grimmauld Place wróciliśmy około siódmej wieczorem, z twarzami wysmarowanymi farbą (malowano twarze w lunaparku). Gdy potwierdzeniu braku ludzi w najbliższym otoczeniu sięgnęłam i pociągnęłam za linkę rozwijającą drabinkę. Weszliśmy niezauważeni na strych, na linie wciągając nowy, cyberpunkowy kufer kradzieja podążający za nim jak piesek, dzięki nadajnikowi-breloczkowi zapiętemu za szlufkę do spodni.
- Zakład, że odchodzą od zmysłów? - spytałam podczas lokowania jego kufra obok materaca. Kradziej odpiął nadajnik od paska i go wyłączył.
- Syriusz będzie dumny, że łamię zasady. Chyba.
- Głowa do góry!~ Trza twardym być, nie miętkim!~
Nie wiem, czy dobrze przełożyłam cytat na angielski, ale kradziej się uśmiechnął, więc raczej nie mam o co się martwić.
- Okej, postaram się - odparł, wskazując drzwi - gotowa na opieprz od pani Weasley?
Wyszczerzyłam się jak Kot z Cheshire. Czy jestem gotowa śmiać się z ludzi, którzy myślą, że mogą mnie kontrolować? Że mogą zagrać na moich uczuciach?
Od dawna jestem martwa w środku~
Od ostatniego czasu trochę podrasowałam drzwi do strychu. Dodałam skaner odcisku palca, prezent od siostruni, nówka sztuka, nieśmigana, prosto od najlepszych inżynierów z Piekła. Czarodzieje jeszcze go nie złamali, bo Alohomora nie działa.
Razem z kradziejem zeszłam na dół do kuchni, gotowa na awanturę.
#########
Kradziejowi wyglądu użycza Andy Biersack z Black Veil Brides "Wake Up".
09.02.2020 Edycja wyglądu kradzieja, małe poprawki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro