Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

~Isabelle~

Gdy pociąg się zatrzymał wychodzę z przedziału, poprawiając wcześniej założone szaty. Kieruję się w stronę wyjścia, które jest strasznie zatłoczone. W tłumie dostrzegam Harry'ego Pottera, Hermionę Granger, Rona Weasley'a i Dracona Malfoy'a z jego przydupadsami. Postanawiam poczekać aż się zrobi luźniej i wtedy spróbować wyjść.

Po kilku minutach wychodzę przez wąskie drzwi wychodzę z lokomotywy na ciemny peron. Gdy odeszłam trochę dalej od wejścia zatrzymałam się i zaczynam rozglądać się wokoło. Gdzie ja mam teraz iść?

Nagle słyszę głos ,,Pierwszoroczni! Pierwszoroczni i Isabelle Stay tutaj!" i zaczynam iść w tamtą stronę. Po kilku minutach dochodzę do starej, chudej kobiety. Na jej twarzy oprócz wielu zmarszczek widać małe szaro-zielone oczy. Ma krótkie szare włosy i w ręce trzyma zapaloną lampę. To ona mnie i pierwszorocznych wołała.

Nagle spogląda w moją stronę i mówi:

-Ty jesteś Isabelle Lilanne Stay?

-Tak psze pani.

-Masz przebyć drogę do Hogwartu jak inni pierwszoroczni, więc pilnuj się mnie- mówi i głośniej dodaje- Czy wszyscy pierwszoroczni już są? Tak? No to idziemy.

Profesorka prowadzi nas przez stromą, wąska ścieżkę, chyba przez las. Po kilku minutach marszu Kobieta mówi:

-Zaraz za tym zakrętem zoczycie Hogwart!-słyszę więc ciekawie rozglądam się wkoło. Wąska ścieżka wyprowadza nas na skraj wielkiego jeziora, za którym na wysokiej górze, z rozjarzonymi oknami na tle gwiaździstego nieba wznosi się ogromny zamek z wieloma basztami i wieżyczkami.

Wszyscy pierwszoroczni razem z ze mną wydali okrzyk zachwytu. Hogwart jest przepiękny.

-Po czterech do łódki i płyniemy!- woła szaro-włosa i odwraca się w moją stronę.

-Ty pojedziesz razem ze mną. - wtedy zauważam małą "flotę" 4-osobowych łódek.

Gdy wszyscy weszliśmy do łódek, cała "flota" ruszyła w kierunku zamku.

-Głowy w dół- krzyczy profesorka i wszyscy schylamy głowy przed kurtyną bluszczu zakrywającą szeroki otwór w skale. Teraz płyniemy ciemnym tunelem wiodącym prawdopodobnie pod zamkiem. Po kilku minutach dopływamy do przystani na której wszyscy wychodzimy na skaliste nadbrzeże.

Starsza kobieta szybko sprawdza czy w łódkach ktoś jeszcze został, a potem prowadzi nas wydrążonym w skale korytarzem, gdzie idziemy w mroku, który rozświetla jedynie lampa kobiety.

Po kilkunasty minutach wędrówki wychodzimy na wilgotną murawę, która jest w cieniu ogromnego zamka. Wiktor jednak nie przesadzał w opisie jego wielkości.

Po krótkiej wspinaczce po kamiennych schodach (które są niesamowicie śliskie) kierujemy się ku ogromnym dębowym wrotom. Szarowłosa podnosi rękę i trzykrotnie puka w wrota zamku.

Wrota natychmiast się otwierają i widzimy w nich wysoką, czarnowłosą kobietę w szacie o odcieniu szmaragdu o srogim spojrzeniu z zwężonymi ustami.

-Oto pierwszoroczni i Isabelle Stay Minerwo-mówi starsza czarownica.

-Dziękuję ci, Wilhelmino.- kiwa głową w stronę szarowłosej, na co ona odchodzi-Pierwszoroczni proszę ustawić się w pary, zaraz przejdziecie przedział.- powiedziała surowo kobieta zwana Minerwą, po czym odwraca się do mnie i mówi:

-Isabelle Lilanne Stay?-patrzy na mnie z głębokimi uczuciami w swoich szarych oczach. Odpowiadam jej kiwnięciem głowy i uśmiechem nauczonym od taty. -Mam nadzieje, że będziesz bardziej spokojniejsza od swojego ojca i że wdałaś się w matkę?

-Niestety, muszę panią zawieść, bo wszyscy mi mówią, że wdałam się w ojca, który nie był aniołkiem, czyż nie?- mówię z udawanym smutkiem, a przez twarz starszej czarownicy przechodzi cień rozbawienia, ale szybko znika.- Panno Stay masz tu poczekać, aż dyrektor zawoła cię i wtedy wejdziesz przez te wrota i odbędziesz ceremonie- wskazuje wielkie wrota znajdujące się przede mną.

-Dobrze, psze pani.-kiwam potulnie głową i potajemnie wywracam oczami. Kobieta energicznie podchodzi do wystraszonych pierwszorocznych i wchodzi w jeden z korytarzy.

Rozglądam się po otaczających mnie murach o siadam pod ścianą. Wyjmuję swoją ukochaną różdzkę i przyglądam się niej. Składa się z mieszanki mahoniu i wierzby dzięki czemu jest znakomita do rzucania uroków jak i do transmutacji. Rdzeniem jest pióro feniksa. Dziesięć i 3/4 cala i bardzo elegancka. Kupiłam ją u Ollivadera, na Pokątnej. Tak na Pokątnej. Moi rodzice uznali, że jak mam kupić jakąkolwiek różdżkę to tylko u Ollivadera więc odbyliśmy teleportację do Anglii po różdżkę. Podczas drogi do sklepu spotkaliśmy miłego pół-olbrzyma Hagrida, z którym radośnie się przywitali i pogadali przez kilka(naście) minut. I tak odbyłam moją pierwszą podróż do Anglii.

Zaczynam bawić się różdżką transmutując mój szalik w różne przedmioty. Po kilku minutach zabawy i to mi się nudzi więc wpatruję się bezmyślnie w ścianę naprzeciwko. Z sali za mną co jakiś czas wybuchają oklaski, ale nie zwracam na to większej uwagi.

Naglę przez ścianę przechodzi duch. Wyglądem przypomina małego człowieczka ze złośliwymi oczkami i szerokimi ustami. Unosi się w powietrzu i krzyżuje nogi.

-Jesteś duchem?- pytam, na co on wybucha:

-Nie jestem duchem! Czemu wszyscy uważają, że jestem duchem, JESTEM POLTERGEISTEM!-krzyczy z wściekłością

-Okej jesteś poltergeistem. I co z tego?- pytam nie przejmując się jego wybuchem.

-Czy ty mnie nie znasz? I co ty tu robisz? Nie powinnaś być na Uczcie Powitalnej?

-Jestem nowa i nie, nie znam twojego imienia. Czekam aż dyrektor mnie wezwie i wtedy przejdę Ceremonnie Przydziału.

-Hmmm... trochę się jeszcze zejdzie więc może się z tobą pobawię...-mruczy pod nosem. Niedoczekanie twoje.

Z kieszeni wyjmuję małą rurkę i dmucha w nią. Jednak wystarczył jeden ruch mojej różdżki i kulka zmieniła kierunek zabarwiając poltergeista na granatowo. Stworzenie zastyga w szoku.

-Jak się nazywasz?- pytam się słodko.

-Jestem Irytek i zaraz pokaże ci, że ze mną się nie zadziera- mówi szybko zbliżając się w moją stronę.

Jednak nie zdażył, bo szybkie 'Immobilus' i 'Incarceous' i mój nowy kolega jest spowolniony i związany.

Wtedy słyszę:

-W tym roku dochodzi do nas jeszcze jedna uczennica.Powitajcie ją gorąco. Isabelle Lilanne Stay zapraszamy!- uśmiecham się do siebie i razem z Irytkiem wchodzę przez wrota do Wielkiej Sali. Mój czas nadszedł.

~Harry~

Kolejna Uczta Powitalna. Hermiona i Ron przyglądają się uważnie nowym gryfonom, by wiedzieć kim mają się zaopiekować. No dobra, tylko Miona się przygląda, bo Ron tylko czeka na pojawienie się jedzenia.

Jestem tylko ciekawy gdzie jest Isabelle. Nie ma jej z pierwszorocznymi, a przecież ona też musi przejść Ceremonie Przydziału. Prawda?

Jednak lista się kończy, a dziewczyny nie ma. Nie, nie podoba mi sie ona jak dziewczyna. Po prostu czuję, że muszę się nią... no nie wiem opiekować? Coś ze środka mówi mi, że ona powinna być dla mnie ważna.
Gdy wszyscy mali czarodzieje siedzą w swoich nowych domach Dumbeldore wstaje i mówi:

- W tym roku dochodzi do nas jeszcze jedna uczennica.Powitajcie ją gorąco. Isabelle Lilanne Stay zapraszamy!-mówi z uśmiechem. Wtedy wrota Wielkiej Sali otwierają się i pojawia się ona.

Ognisto-rudowłosa, szczupła dziewczyna o orzechowych, błyszczących oczach i malinowych ustach wykrzywionych w lekkim uśmiechu wchodzi dumnym krokiem do Wielkiej Sali, za nią ku ogromnemu zdziwieniu pozostałych lewituje związany i oblany atramentem Irytek. Podchodzi do prof. McGonagall i z niewinnym uśmiechem oznajmiła:

-Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymał mnie - zmyśliła się - ach już wiem, Irytek!- powiedziała radośnie. Wszyscy spojrzeli na nią zdumieni, wtedy odezwała się Tiara Przydziału:

-Isabelle Lilanne-szybkie, prawie niezauważalne zastanowienie Tiary -Stay, wiedziałam, że i na Ciebie będzie mi dane spojrzeć- dokończa.

W tym roku będzie ciekawie.

~Isabelle~

Tak wiem uwielbiam robić zamieszanie (i dzikie imprezy, ale o tym ci...) Kiedy profesorka wyszła z szoku, wiedziałam, że znowu tata wygra zakład (zawsze zakładają się, kiedy dostaną pierwszy list ze szkoły, tata zawsze twierdzi, że w pierwszym dniu, a mama jest przekonana, że w tym roku się opanuję i dostanę później). Sądząc po jej minie to trochę tego będzie, a jeśli Fretka się poskarży... oj to będzie nieciekawie. I dla mnie i dla niego. Powieszę ją na wieży Griffindoru, tam są podobno najlepsze widoki (przynajmniej tak Wiktor twierdził)!

Koniec przemyśleń czas na przydział. Czarnowłosa z zaciśniętymi wargami wskazuje mi ręką mały stołek, na który spokojnie siadam. Czarownica wkłada mi na głowę Tiarę Przydziału (rodzice wytłumaczyli mi jak odbywa się przydział, choć nie zdradzili swoich domów to ja i tak się dowiem).

Po chwili widzę tylko czarne wnętrze tiary. Czarodziej ją noszący musiał nieć głowę olbrzyma.

~Nie Isabelle Lilanne Stay, czarodziej mnie noszący nie miał głowy olbrzyma.~słyszę cichy głos w głowie~Ale nie o tym mam zadecydować. Hmmm... masz dużo sprytu, tak bardzo dużo to po ojcu... bardzo dużo inteligencji, po matce... ale również masę odwagi, to masz po ich dwójce, która zawsze była bardzo dzielna, więc...

-GRIFFINDOR!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam.

Przepraszam, za kolejne opóźnienie.

Rozdział dedykuję Nika201, która miała w sobotę urodziny- Sto lat !

Isiak


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro