Rozdział 10
~Elizabeth~
Siedzę przy masywnym stole w kuchni przy, którym są również Molly i Artur Weasley, Syriusz, Remus, Luke, Alastor Moody i Nimfadora Tonks-córka mojej ukochanej Aromendy. Zbudowano ją w podziemiu z kamiennych bloków, na jej końcu znajdowało się ogromne palenisko, gdzie aktualnie płonął ogień co sprawiało, że pomieszczenie stało się bardziej przytulne. Pod ciemnym sklepieniem zawieszone były żeliwne garnki i patelnie, a obok kuchni znajdowała się spiżarnia. Na środku kuchni stał stół z mnóstwem krzeseł. Kuchnia, oprócz podawania posiłków, służyła również za miejsce zebrań Zakonu Feniksa.
Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajdowała się w najbardziej śliźgońskim domu w Anglii. W starej siedzibie "wielkiego i szlachetnego" rodu Blacków. Miejscem zebrań był dom przy ulicy Grimmauld Place 12. A Syriusz tak się zaklinał, że nigdy więcej nie wejdzie do tego domu.
-Ziemia do Liz!- wykrzykuje z radosnym uśmiechem wyżej wspomniany. - Ja wiem, że jestem jeszcze seksowniejszy niż 13 lat temu, ale nie musisz się na mnie tak patrzeć- dodaje bezczelnie, na co wszyscy oprócz mnie wybuchają śmiechem. Wywracam oczami, kopie go pod stołem. Mocno.
-Auuu! Kobieto to bolało! Naprawdę Lukas, jak ty z nią wytrzymujesz, przecież ona jest agresywna!-mówi pocierając bolącą nogę.
-Coż, Pchlarzu mam swoje sposoby na poskromnienie temperamentu...- mówi z dwuznacznym uśmiechem Lukas.
-Lub śpisz na kanapie.- dokańczam wypowiedź męża wysyłając mu groźne spojrzenie bazyliszka. Wszyscy, tym razem ze mną ponownie wybuchają śmiechem. W takim nastroju wchodzi do nas Dumbledore. Lukas od razu podchodzi do niego i pyta:
-Albusie, do jakiego domu trafiła Belle?
-Cóż Lukasie, twoja córka trafiła do Griffindoru- odpowiada z uśmiechem Dumbledore.
-Ha! Wiedziałem! Belle wdała się we mnie!- krzyczy tańcząc swój taniec zwycięstwa po czym podchodzi do mnie z wyciągniętą rękom- Lizy, słońce ty moje 5 galeonów poproszę- wyszczerza się w moją stronę, a ja z niemrawą miną podaje mu odpowiednią kwotę. Czemu Isa musi być tak podobna do Luka?
-Luke, ile ty masz lat?- pytam zdegustowana zachowaniem męża i nie czekając na odpowiedź zwracam się do uśmiechniętego profesora:
-Albusie, powiedz mi przynajmniej, że Isa nie dostał szlabanu?
-Cóż teoretycznie za przetransmutowanie pana Malfoy'a w ufoludka, a panów Crabba i Goyla w jaskiniowców i zniewolenie Irytka, choć zapewne za to drugie nikt nie ma jej za złe, powinna dostać szlaban, ale Minerwa nie zdążyła zacząć pisać list, gdy Isabelle wyladowała w Skrzydle Szpitalnym- dokończył lekko zmartwiony. Zastygam w bezruchu słysząc ostatnią wiadomość. Naprawdę nie mogła się powstrzymać?
-I to wszystko pierwszego dnia w Hogwarcie?- pyta zszokowana Nimfadora.
-Ona jest lepsza od nas! Nam za takie coś profesor odjął przynajmniej 50 punktów i dał miesięczny szlaban, a jej to uszło na sucho- mówi z niedowierzaniem Syriusz- To nie sprawiedliwe!
-O której godzinie?- pytam siwobrodego
-Kilka minut po 20.
-Nie wzięła leków?
-Prawdopodobnie tak, ale nie mamy pewności.
-Miała atak? - kiwnięcie głową
-I wizje?- pytam z rosnącą wściekłością
-Prawdopodobnie ma ja nadal, bo nie możemy jej wybudzić-mówi smutno Dumbledore
-JAK MOŻNA BYĆ TAK NIEODPOWIEDZIALNYM? PRZECIEŻ PO ATAKU NA PERONIE PEWNE BYŁO, ŻE BĘDZIE POWTÓRKA I POWINNA BYŁA WSIĄŚĆ OD RAZU LEKI, ALE NIE "PANNA-WIEM-WSZYSTKO-LEPIEJ" MUSIAŁA ZLEKCEWAŻYĆ MOJE ZALECENIA! NIECH JA JĄ TYLKO DOSTANĘ W SWOJE RĘCE! JAK PRZYJEDZIE NA ŚWIĘTA TO DOSTANIE TAKIE ZADANIA, ŻE WIECZOREM PALCE NIE BĘDZIE MOGŁA RUSZYĆ!-Lukas podchodzi do mnie i ściska mnie uspokajająco i mówi do niebieskookiego:
-Możemy do niej pójść?
-Właśnie to wam miałem zaproponować.- odpowiada stary czarodziej, a Luke zwraca się w moją stronę:
-Elizabeth, ty zostań tu, bo zapewne jak ją zobaczysz to jeszcze bardziej się wściekniesz -rzucam mu wściekłe spojrzenie- I wytłumaczysz reszcie o co chodzi z Belle, bo po minie Syriusza wnioskuje, że trochę się zejdzie, a ty jako uzdrowicielka wytłumaczysz im lepiej.- Nadal wzburzona kiwam głową, na co Luke uśmiecha się i całuje mnie w policzek, po czym odwraca się w stronę profesora i mówi:
-No to możemy już iść.- i razem z Albusem teleportowali się.
Poczułam na sobie palące spojrzenia reszty zebranych. Westchnęłam ciężko. To będzie długa noc.
~Lukas~
Nienawidzę teleportacji. Zawsze po niej mam ochotę zwrócić zawartość żołądka.
Otworzyłem oczy rozglądając się po miejscu, w którym wylądowaliśmy. Białe pomieszczenie z wielkimi oknami oraz wiele szpitalnych łóżek. Skrzydło Szpitalne.
Na jednym z białych łóżek leży rudowłosa postać. Jej ognistorude włosy mocno kontraktują z bielą pościeli, a na bladej twarzy widać krople potu. Oddychała ciężko jak po ciężkim biegu, co świadczyło o nadal trwającej wizji.
Ciężko westchnąłem i podeszłem do córki. Odgarnąłem z jej czoła spocone włosy i usiadłem na krześle.
-Ile to trwa?- spytałem łamiącym się głosem.
-Około godziny- odpowiedziała Pompona Pomfrey, szkolna pielęgniarka jeszcze z moich młodzieńczych lat, której wcześniej nie zauważyłem. Ponownie westchnąłem i złapałem ją za rękę.
-Och Belle, ty zawsze musisz musisz coś odwalić już na początku.- wyszeptałem zmęczonym głosem.
Nagle Isabelle poruszyła się, a po krótkiej chwili zaczęła się wiercić .
-To ty jesteś słaby... i nigdy się nie dowiesz co to miłość... lub przyjaźń... i wiesz, wiesz, że nawet mi ciebie żal...*- wypowiedziała silnym głosem, a ja mocniej ścisnąłem jej rękę. Mówi przez wizje. O słodki Merlinie wizja przebiła jej barierę. Belle zaczęła się rzucać, a ja jak w amoku patrzyłem jak pielęgniarka szybko wyciąga różdżkę i zaczyna rzucać zaklęcia.
Bezwładnie patrzyłem jak moja ukochana córeczka zaczyna przegrywać. Wiedziałem co może się stać gdy bariery puszczą, widziałem to, i choć nie chciałem sobie tego przypominać, mój umysł sam podsunął mi to wspomnienie.
W białym, szpitalnym pomieszczeniu, na białym szpitalnym łóżku leżała mała, blond włosa dziewczynka. Jej błękitne oczy były wypełnione cierpieniem, a kremowa bluzeczka cała mokra. Dziewczynka krzyczała, rzucała się całym ciałem. Po chwili umilkła i uspokoiła się.
Ale to nie był koniec.
Po kilku minutach, z każdego otworu, z każdej blizny na jej ciele zaczęła wypływać krew. Jej oczy stały się praktycznie białe, a przez przezroczystą skórę, było widać niebieskie żyły.
Uzdrowiciele rzucali przeróżne zaklęcia, ale żadne nie działało. Moje przerażone spojrzenie uchwyciło zrozpaczone spojrzenie mojej żony. Kiwnąłem zachęcająco głową, a ona podniosła różdżkę i zaczęła recytować odmawiając formułkę zaklęcia, którego nigdy nie mieliśmy użyć. Zaskoczeni uzdrowiciele patrzyli z przerażeniem, ale jednocześnie podziwem na Elizabeth, powoli odsuwając się od łóżka małej, która zaczęła się uspokajać. Wszyscy wierzyli, że mała dziewczynka przeszła już najgorsze, i że przeżyje.
Ale mała nie przeżyła.
Te kilka sekund wahania z naszej strony doprowadziły do całkowitego wykrwawienia organizmu.
Mała blond włosa dziewczynka odeszła. Nie daliśmy rady jej uratować.
A teraz historia chce się powtórzyć, lecz tym razem nie zawaham się. Nie tym razem. Choć to ryzykowne, to jednak jedyna szansa na jej uleczenie. Na mojej twarzy pojawiło się zdeterminowanie, gdy Belle zaczęła krwawić.
-Pani Pomfey, niech pani się odsunie.- zaskoczona kobieta wykonała polecenie, a ja stanąłem za jej łóżkiem, wyjąłem różdżkę i zacząłem pewnym głosem mówić inkantację:
-Magia z krwi, magia z ciała,
niech ta magia cie uzdrawia.
Niech uleczy to schorzenie,
i zatrzyma nawrócenie.
Magia z krwi, magia z ciała,
niech ta magia cię uzdrawia.
Niech uleczy to schorzenie,
i zatrzyma nawrócenie.- czuje na sobie przerażone spojrzenie kobiety, lecz nie przejmuję się nim. Nie obchodzi mnie nic oprócz mojej małej córeczki.
Po dziesiątym powtórzeniu Belle zaczęła się uspokajać, lecz nie przerwałem zaklęcia. Dopiero gdy oddech się jej unormował zakończyłem je.
Mimo, że to może mieć poważne konsekwencje, nie obchodzi mnie to.
Ważne, że Isabelle żyje.
Ważne, że nie powtórzyła się historia malutkiej Beli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Tak, przyznaję się, ściągnęłam to z filmu HPiZF, ale nie mogłam się powstrzymać. Uwielbiam ten tekst *.*
Rozdział 10 ma 1186 słów. Bardzo dziękuję za 1.1 tysięcy wyświetleń, 85 gwiazdek i 53 komentarzy. Jesteście wspaniali!
Dziękuję również Azkaban303 za nową okładkę.
Rozdział dedykuję Franczeskahappy, która pierwszy raz skomentowała moje opowiadanie i Amisiek za jej cudowny komentarz.
Proszę o szczere opinie na temat tego oto FF, bardzo chętnie przeczytam wasze zdanie na ten temat(za mało wątków itp). W dniach wcześniejszych wattpad postanowił zrobić mi psikusa i udostępnił część tego rozdziału, ale po krótkiej walce udało mi się to naprawić.
Na górze jest tajemnicza Bela (nie Isabelle).
Bardzo proszę o komentarze, które bardzo motywują.
Isa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro