Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*4*

Hermiona wprowadziła wózek Harrego do sypialni, po czym szerzej otworzyła oczy. Pokój był ogromny, na środku stało ogromniaste łóżko, zmiesciłoby na pewno z pięć osób, po lewej były jakieś drzwi, po prawej ogromna szafa, a raczej komoda, naprzeciw łóżka, na ścianie, w której byłydrzwi stały dwa regały wypełnione książkami. Harry byl w szoku, bo po pierwsze, nie będzie się nudził, dzięki książkom, po drugie, ma tyle miejsca na ubrania... o ile profesor nie będzie miał niezliczonej ilości ubrań.

- A co tu jest? - zapytał ciekawsko Ronald i złapał za klamkę drugich drzwi. Ukazała im się łazienka, duże lustro, ogromne jacuzzi, sedes oraz oczywiście umywalka. - Matko, stary, jakie niebie! - oznajmił rudy.

- Świetne rozwiązanie. - stwierdziła Hermiona i zamknęła drzwi. Podeszli do łóżka i niezrównoważony przyjaciel okularnika rzucił się na łóżko.

- Ale takie dziwne... - mruczy cicho. - Takie... dziwne. - westchnął. - Ale dobra, opowiadaj co u Ciebie stary - mówi i energicznie się podnosi. - Jakie masz odczucia, co do Snape? Ja bym chciał by zmienili mi opiekuna.

- To zagranie nie tylko strategiczne, alei pomoże Harremu nabrać trochę wiedzy. Profesor Snape jest naprawdę mądry, poćwiczycie trochę zaklęć, ludzie uważają, że Snape nie żyje, a Ty Harry zostałeś charłakiem - mruknęła siadajac obok swojego byłego.

- Hermiona... - Potter westchnął patrząc na przyjaciółkę - Ostatnio się dziwnie zachowujesz. Mam wrażenie, ze coś jest nie tak... bardzo nie tak. Jesteś zamyślona, nawet to co mówisz Cię zdradza. Nie ma składności, czasem gadasz od rzeczy. Czasem też jest tak, że jak zaczynasz mówić to jakbyś kończyła zdanie a nie je zaczynała. - wzdycha patrząc na przyjaciółkę.

- Wybacz Harry - mówi spokojnie i patrzy na niego. - Myślę... o tym co się stało, jak to się stało i dlaczego. - odpowiedziała. - Wojna zdecydowanie wiele zmieniła w naszych życiach, wielu z nas dorosło. Wiesz, że niektórzy nie wrócili do Hogwartu się uczyć? Rozniosła się plotka, że stałeś się charłakiem, więc wiele osób z naszego domu chcąc oddać Ci cześć z tego powodu odeszła. Stwierdzili, że zaczną od nowa. - popatrzyła w okno, bo to bylo nad łóżkiem, pokazywało ładne miasteczko, akurat po ulicy przechodziło dwóch mężczyzn trzymających się za ręce. - Nie wiem czy dobrze zrobiłam namawiając Rona by wrócił na lekcję, może on wcale tego nie chce? Zawsze byłam taka, że zmuszałam Was do nauki. Teraz rozumiem, że powinnam była się zamknąć. - mruknęła jakby rudowłosego nie było w pokoju.

- Co ty gadasz, Herm? - rudzielec westchnął i podszedł do niej, usiadł na łóżku, posadził ją obok i przytulił ją. Harry złapał dłoń przyjaciółki, oczywiście powoli, po czym spojrzał jej w oczy.

- Ty, oraz twoje zmuszanie nas do nauki, nie raz uratowało nam tyłki. Albo byśmy zginęli od Avady od śmiercożercy, albo co gorsza, mogliśmy nie zdać testów.

- No taak - kobieta zaśmiała się. - Masz racje. Przecież to okropieństwo jakbyście nie zdali. - mruknęła.

- Szczególnie pod skrzydłami tak pilnej i mądrej kobiety - Wesley uśmiechnął się. - Muszę skończyć Hogwart, bo inaczej moje szanse na zostanie Aurorem będą bardzo niskie.

- Co ty, Ron? Jesteś jednym z Złotej Trójki. Dostałbyś tę robotę - brązowowłosa trochę się odsunęła od niego i ściąsnęła dłoń ciemnowłosego.

- Nauczę się dodatkowych zaklęć w szkole. Nie zaszkodzi - wzruszył ramionami sam zainteresowany.

- No nie wierzę, Ron Wesley chce się uczyć! - śmieje się Harry. - Niewiarygodne! - na jego twarzy pojawił się uśmiech, tak samo jak Hermiony.

- Oj, cicho bądź! Lepiej wracaj do zdrowia! Chce polatać na miotłach! - burknął i uśmiechnął się nie potrafiąc się na nich gniewać. - Ogólnie, Harry, nie powiedzieliśmy Ci. Zerwaliśmy z Hermioną.

- O... Naprawdę... Nie wyglądacie na załamanych.... Dobrze się dogadujecie.

- To było przyjacielskie zerwanie - mówi dziewczyna. - No bo co zrobić? Nie czuliśmy do siebie chemii. - mówi spokojnie, po czym spogląda na swojego byłego. - Hamowałam go jedynie. Myślę, że znajdzie sobie kogoś, kto będzie lubił i seks i grę, gdzie jest pełno testosteronu - mówi i uśmiecha się. To się nazywa przyjaźń. Nawet zerwanie ze sobą nie sprawiło, że się pokłócili. Przynajmniej nie w większym stopniu niż zwykle.

***
Hermiona pomogła Harremu przećwiczyć zaklęcia, bo przyjaciel poprosił ją o to. Robili to jakoś godzinę, półtorej. Gdy dziewczyna zobaczyła, że oboje przyjaciół odpływa ze zmęczenia, postanowiła zabrać Ronalda do zamku. Harry odpłynął, więc czarami zmieniła mu ubrania na piżamę i okryła kołdrą.  Chłopak spał,  A ta dwójka ulotniła się wcześniej informując dyrektorkę o przyjacielu. Severus siedział naburmuszony i zły, bo czekała go noc na kanapie, a  zdecydowanie był na to za stary. Będą bolały go kości przez co będzie marudny.  Po za tym co on ma robić całe dnie? Do cholerki nie będzie siedział na dupie całymi dniami. Nie wiedział czy może ważyć jakieś eliksiry ale powinien spróbować.  Ah, no tak, jeszcze miał uczyć Pottera. Fakt, prawie ze wszystkich przedmiotów miał wybitny, więc ma podstawową wiedzę.  Wkurza go jednak fakt, że będzie musiał znosić jego durne pytania. Postanowił,  że przez tydzień nie będzie się męczył i zada mu jakieś wypracowanie, by chłopak poćwiczył sprawność rąk.  Harry co jakieś dziesięć minut musiał sobie robić przerwy, by jego dłoń odpoczęła. Co dwa dni,  sprawdzał siłę swoich nóg i robił kilka kroczków. Oczywiście pilnował by zapisywać pomiary magii i by jej dużo nie używać.  Za to jego opiekun starał się określić jak duże zniszczenia cruciatus zostawił na zawsze. Przygotował warzywa, owoce i inne składniki odpowiadające strukturami popularnych ingerencji. Cały tydzień je kroił irytując się coraz bardziej.  W weekend jego frustracja wzrosła dziesięciokrotnie,  bo Pan Wesley i Panna Grenger przyszli w odwiedziny. Na szczęście nie przeszkadzali mu. Poszli od razu do Pottera.  On na spokojnie mógł się zaszyć w swoim laboratorium.

Złota trójca w tym czasie siedziała w sypialni, chłopcy zaczęli grać w szachy, a Hermiona sprawdzała zapiski przyjaciela, te dotyczące pomiaru magii i zadany przez profesora esej.

- Jestem w szoku,  Harry - oznajmiła dziewczyna z wielkim uśmiechem. - Twój stan się poprawia,  a twoje wypracowanie jest niezłe - składa pergamin i odkłada na łóżko.

- Jakoś tak... jestem tutaj całkiem sam i mogę się skupić na tym co robię.  - odpowiedział jej. - To nic wielkiego,  ale cieszę się, że uważasz,  iż jest dobre.

-Ja bym jeszcze coś dopracowała,  ale wiem, że tobie się nie chce.  Mam dla Ciebie zapiski z lekcji.

- Jesteś kochana - powiedział wybraniec z uśmiechem.

- Ale Ci ich nie dam. Masz je przepisać i zwrócić jak najszybciej. Masz na to tydzień - oznajmiła spokojnie, a on stęknął.

- Jednak jesteś okropna - zaśmiał się cicho, ale pokiwał głową. Spojrzał na przyjaciela. Był dziwnie cichy,  zamyślonyi jeszcze ani razu się nie odezwał od kiedy zaczęli rozmowę.  - Ron? Wszystko w porządku?

- Snape Cię zmusza do czegoś niemoralnego? - zapytał nagle rudy, a Hermiona spiekła raka. 

- Ronald! Jak możesz tak myśleć! To, że będą małżeństwem nie oznacza, że profesor Snape będzie go do czegoś zmuszał!

- Nie o to mi chodziło Hermiono. - mruknął.  - Może użyłem złego słowa,  Ale konkretnie, czy on Cię zmusza do sprzątania,  gotowania,  spania na kanapie?

- Nie... - powiedział Harry. - Od tygodnia nie spał ani razu w łóżku.  Śpi na kanapie, chociaż ta nie jest do tego najlepsza. Nie rozmawiamy ze sobą nawet, na początkutylko zadał mi pracę i dał tydzień.

- Nie kpił z Ciebie? - zapytał zaskoczony Ron.

- No nie... - powiedział nie rozumiejąc.  Rudy na nowo się zamyślił.

- To dobrze. Wracamy do szachów?

- Tak - Harry się uśmiechnął.  Grali, a Grenger na spokojnie się temu przyglądała.  - A właśnie - wybraniec przygryzł wargę - Nie chce o to prosić profesora więc...  czy pojdziecie zemną jutro do supermarketu? Chce zrobić zakupy. - oznajmił.

- Takiego... Mugolskiego?  - Ron uniósł brew. Jak przyjaciel kiwnął głową to podskoczył.  - chce spróbować mugolskich słodyczy!  - wypalił nagle a pozostała dwójka zaczęła się śmiać. 

- Tak, no dobrze. - uśmiecha się delikatnie. - kupimy jakieś - uśmiecha się do niego.

***

Nastepnego dnia od rana Harry był zbyt podekscytowany by spać. Wstał wcześnie i zjechał na dół.  Spojrzał na śpiącego mężczyznę. Postanowił ukrucić jego męki. Odchrząknął i musnął  palcami jego ramię.  Stęknął jak oczy Snape otworzyły się szybko, a jego różdżka została przyprawiona mu do gardła. Jak się zorientował, to zabrał przedmiot i usiadł. Potter przełknął ślinę.

- J-ja... - odchrząknął. - Nie będę już spał. Może się profesor położyć do łóżka i spokojnie się wyspać.  - powiedział. - Nie będę przeszkadzać, idę z Hermioną i Ronem na zakupy - oznajmił. 

- Jakieś środki ostrożności? -zapytał mężczyzna. Chłopak o nich pewnie nie pomyślał więc mógł go wyśmiać.

- Herm i Ron będą mieli zmieniony wygląd, teleportują się w lasku i przejdą się kawałek, zapukają,  wpuszcze ich. Dyrektorka jako kot będzie w transporterze, z nami jakby coś się działo. 

- To pomysł panny Grenger? - uniósł brew, a on pokręcił głową.

- Mój. Tak sobie pomyślałem... Skoro "jesteśmy" mugolami musimy chodzić do sklepów, by zdobyć jedzenie, mieć pracę,  wymyśliłem,  że może Pan być tłumaczem, dzięki czemu mógłby Pan pracować w domu, tylko czasem musi Pan wychodzić.  Po za tym, gdyby ktoś nas obserwował,  co by pomyślał,  gdyby para mugoli w ogóle nie wychodziła,  nikt nie pukał do drzwi, a oni by mieli wszystko? - mruknął,  a mężczyzna przyznał mu rację. Ale w myślach.

- dobrze, rozumiem. Uważajcie na siebie - oznajmił i się podniósł. Zamierzał skorzystać z okazji i położyć się spać do łóżka.

Data opublikowania 7.01.2022

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro