Rozdział 7
Nie wiem czy mówiłem, ale Roxy w szkole nie ma łatwo... Cały czas ktoś się z niej śmieje. Bo ma dziecko i poza szkołą jak ją spotkają jest to samo. Tak też było dzisiaj.
-O kogo my tu mamy- O nie! Wszyscy tylko nie oni. Nie moi koledzy z klasy.
-Roxanna... Co słychać u tego bachora?- ale oni lubią z niej drwić.
-Wiesz co nie wiem co u CIEBIE słychać.-Łał! Niezła odpowiedź
-A Ty co na randce jesteś?- Dawid. Znam, czytaj mam kłopoty.
-Biedak nie wiem, że słodka Roxy ma dziecko.-Irek. Też znam, ale nie wozwolę jej obrażać.
Roxy chyba chciała coś powiedzieć, ale jej przestałem.
-Wiem, że ma dziecko a i swoją drogą jak bardzo trzeba być głupim, żeby nie poznać kolegi z klasy?- Mam przesrane...
-Dezy!- wrzasneli wszyscy naraz, a nie pamiętam czy mówiłem było tam ich czterech: Irek, Dawid, Radek i Sebastian.
-Nie no Duch Święty, wiecie!
-Ej.. zaraz przecież Roxy jest korepetytorką więc albo idziesz z nią na randkę albo na korki!
O kurde... I tak mnie obrażają i tak więc... yyy... no dobra.
Roxy
Widziałam, jak Dezy zastanawia się co im odpowiedzieć na to, moim zdaniem, bezsensowne pytanie, więc postanowiłam go wyręczyć
-Głupi czy głupi? Ja idę do parku Dezy do domu, więc szliśmy obok siebie. I przecież sami mi mówiliście, że jestem głupią dziwką i nigdy nie znajdę sobie chłopaka, więc jak mogę być na randcę. A poza tym skąd wiecie, że jestem korepetytorką? Chodźcie do mnie na lekcję?- Chętnie bym się im roześmiała w twarz, ale daruje sobie. Poszłam nie czekają na Dezego do parku znajdzie mnie, a tamtych idiotów jakoś spławić trzeba było.
Po kilku minutach przyszedł Dezy, ja siedziałam na ławce
-Łał... zatkało mnie- Kiedy to mówił miał tak głupi, a zarazem śmieszny wyraz twarzy. ROXY! straciłam się w myślach. Ale i tak wybuchnęłam śmiechem.
-Wiesz, wydaje mi się, że ani jedna ani druga ich odpowiedź Cię nie satyafakcjonowała więc tak lepiej. A co mi chciałeś pokazać.
-A tak..-Dezy nagle się ożywił. Szliśmy kawałek, a po chwili pokazał się nam piękny las, który był za parkiem. Dezy powiedziała, że kawałek musimy nim przejść...
Sorry, że przez tyle nie było rozdziału. Teraz postaram się pisać częściej. A wogule chwalić się macie ferie czy w szkole? Ja śpię do 13.00 więc ferie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro