Rozdział 59
Roxy
-Przepraszam...- szepnęłam, siedząc na stołku przy szpitalnym łóżku Dezego.
-To nie jest twoja wina.- również szepnął, dalej był słaby, bardzo słaby. Mimo że w szpitalu leży już tydzień dalej jest słaby. Położyłam głowę na nogach chłopaka, a on zaczął głaskać mbie po głowie.
-Dalej mam wrażenie, że moja.- powiedziałam i spojrzałam w jego śliczne oczy. Mam nadzieję, że nasz synek odziedziczy po nim oczy.
-Daj spokój...- Dezy chciał jeszcze coś powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry! Mam dwie wiadomości. Pierwsza: w niedługim czasie powinien pan wrócić do zdrowia...- przerwał na chwilę.
-A jaka jest ta druga?- spytałam.
-Pani mąż będzie prawdopodobie musiał jeździć na wózku.- nie powiem trochę mi ulżyło, wkońcu to mogło być coś gorszego.
-Jak to?!- Dezy chyba nie miał takiego optymistycznego podejścia.
-Ma pan uszkodzony rdzeń kręgowy.- powiedział i wyszedł, tak poprostu.
-Spokojnie, poradzimy sobie. Damy radę.- chciałam pocieszyć chłopaka. Zaczęłam głaskać go po włosach przy okazji zauważyłam że z oczu Dezego spływa kilka łez.
-Miałaś studiować, a ja miałem zajmować się dzieckiem. Teraz wszystko się posypie.- zakrył twarz dłońmi.
-Rodzice nam pomogą- zaczęłam zapewniać. Ale czy sama w to wierzyłam?
Hejka Nutki! To tak został epilog i koniec po wakacjach zrobuę drugą część albo nowe ff o Czułku. Przy okazji jutro wstawię epilog i (jeżeli się uda) prolog do nowego ff tym razem o Jasiu. Mam do was prośbę: w komentarzach wspiujcie imiona i wygląd potencjalnych bohaterów trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Dziewczyna nie będzie główną bohaterką bo takową już mam. Proszę imiona w miarę znane, najlepiej polskie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro