Rozdział 55
Dezy
Następnego dnia kiedy się obudziłem moje księżniczki jeszcze spały. Nie chciałem ich budzić, więc wziąłem jakieś ciuchy z torby i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się prosto do łazienki szybko się ubrałem i poszedłem do kuchni, w której już byli moi rodzice. Kiedyś nie sprawiało mi takiej radości ich widzieć jak teraz. Czyżbym wydoroślał?
-Dzień dobry!- powiedziałem przeciągając się.
-Dzień dobry! Dziewczynki jeszcze śpią?- spytał mój tata.
-Tak, nie chciałem ich budzić, więc przyszedłem.- odpowiedziałem.
-Dezy, mam do ciebie prośbę. Skoczyłbyś do sklepu i kupił chleb i mleko?- spytała. Czy ona już rozmawiała z Roxy? Kolejna mnie do zakupów wykorzystuje!
-Dobra- odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby.
-Dezy, Roxy mówiła, że lubisz chodzić na zakupy.- zaśmiał się mój tata, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie.
Wziąłem od mamy pieniądze założyłem buty i wyszedłem z domu. Sklep nie był daleko wystarczyło okrążyć blok moich rodziców i sąsiedni. Oczywiście mi nie chciało się tak przechodzić, więc wybrałem skrót między blokami. Wszedłem między bloki i zacząłem iść. Nagle poczułem, że ktoś zamyka mi ręką usta i zaczyna bić. Po kilku kopniakach w brzuch urwał mi się film...
Hejka Nutki! Wiem, że rozdział krótki, ale chcę jeszcze zrobić kilka rozdziałów tej książki, a jak zrobię dłuższe to za dwa rozdziały ja śkończę.
P.S. Co myślicie o rozdziale?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro