Rozdział 50
Roxy
Wesele było piękne! Ale wszystko co dobre musi się skończyć. Do domu przyjechałam z bólem głowy. O 5.00 rano, a w południe mieliśmy jechać fo Wrocławia. A i dostałam list z uczelni! Dostałam się! Co prawda będę musiała opuścić kilka wykładów, bo dziecko, ale do się przeżyć. Na mojej ręce teraz już błyszczy nie tylko pierścionek zaręczynowy, ale również obrączka.
Kasi jest z nas najbardziej padnięta. Czemu? Nie chciała jechać do domu wcześniej, więc nie spała od prawie dwudziestu czterech godzin. Byłam padnięta przespałam się cztery godziny i zaczęłam zbierać do drogi. W pierwszej kolejności zjadłam śniadanie, chociaż nie bardzo chciało mi się jeść, ale dziecko. Potem ubrałam się jakoś normalnie.
W między czasie wstali moi rodzice, a ja musiałam jeszcze obudzić Kasi. Kiedy wreszcie udało się nam ogarnąć, zadzwonił Dezy, że już będzie po nas jechał.
-No ja mam nadzieję, że nas czasami zaprosicie?- spytała moja mama.
-Oczywiście, babciu- odpowiedziała za mnie Kasi. Ona nie bardzo rozumiała o co chodzi z tym, że się przeprowadzamy. Akurat zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć i zobaczyłam Dezego. Po zapakowaniu większosci rzeczy do samochodu. Reszta miała jechać specjalną ciężarówką. Wyruszyliśmy w drogę, do nowego życia... Ech... e czy wszystko będzie kolorowe?
Hejka Nutki! Chcecie w następnym rozdziale zdjęcia domu Roxy i Dezego?
P.S. Jak ktoś ma jakiś pomysł co może stać się dalej może napusać swoją teorię, bardzo lubię je czytać :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro