Rozdział 40
*Rano*
Dezy
Obudził mnie ciche szlochanie, otworzyłem oczy i zobaczyłem Roxy już w bieliźnie. Przypomniałem sobie co się wczoraj stało. Podniosłem się do pozycji siedzącej i delikatnie objąłem dziewczynę. Lekko się wzdrygnęła i chyba chciała uciec, ale jednak wtuliła się w mój tors.
-Nie płacz, proszę.- powiedziałem i wytarłem łzy dziewczyny.
-O...o...obiecałam sobie....że...że... już nigdy...a...ale- nie chciałem patrzeć jak się męczy, więc ją pocałowałem. Kiedy zabrakło nam tlenu i dziewczyna się ode mnie oderwała spojrzała na mnie smutno i powiedziała
-Nic nie rozumiesz
-Więc mi wytłumacz mamy czas, spokojnie.- uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.
-My się na zabezpieczyliśmy, a jeżeli zajdę w ciąże i mnie zostawisz jak Łukasz?- spytała, a jej oczy zaświeciły się od łez.
-Nigdy cię nie zostawie, rozumiesz nigdy.- powiedziałem i ją do siebie mocniej przytuliłem.
-Kocham cię.- usłyszałem i poczułem jak dziewczyna się we mnie wtula. Potem dałem Roxy jakąś moją koszulkę, żeby się ubrała, sam zresztą też się ubrałem. Kiedy byłem ubrany poszedłem do kuchni i postanowiłem zrobić naleśniki. Kucharz ze mnie marny, ale coś tam potrafie. Robiąc naleśniki usłyszałem jak Roxy rozmawia z mamą przez telefon. Nie żebym jakoś specjalnie słuchał, ale mówiła o studniówce i o tym co było później na koniec powiedziała, żeby jej tata po nią przyjechał, ale nie w tej chwili bo jak się wyraziła czuje przyjemny zapach z kuchni. Po chwili przyszła i pomogła mi skończyć robić śniadanie.
-Smakuje ci?- spytałem z nadzieją. Tak jak mówiłem nie jestem dobrym kucharzem.
-Pyszne- odpowiedziała i pocałowała mnie w nos. Dokończyliśmy jeść rozmawiając o tej naszej świetnej studniówce.
-Będę musiała już iść- powiedziała moja narzeczona, kiedy skończyliśmy jeść.
-Mam nadzieję, że uda nam się spotkać w te ferie.- ech... będzie trudno najpierw wyjeżdża Roxy w góry, a potem ja jade z rodziną.
-Oby...- westchnęła i poszła przebrać się w sukienkę. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi, w myślsch modliłem się żeby to nie był mój brat. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem mężczyznę w średnim wieku z takimi samymi włosami jak Roxy.
-Dzień dobry! Niech pan wejdzie!- zaprosiłem mężczyznę ruchem ręki do środka.
-Witaj młody człowieku! Podobno wczoraj na i po studniówce świetnie się bawiliście?- spytał i się zaśmiał, jego śmiech był zaraźliwy.
-No nawet bardzo dobrze- odpowiedziałem ze śmiechem.
-Widzę, że bardzo dobrze się dogadujecie- powiedziała Roxy, która właśnie weszła do przedpokoju.
-Jak widzisz córeczko- powiedział mężczyzna. Jeszcze chwilię pogadaliśmy i pojechali. A ja zacząłem się zastanawiać co by było gdyby okazało się że Roxy jest w ciąży?
Hejka Nutki! Teraz tak jako, że w podziękowaniach nie jestem najlepsza, może być dziwnie.
Popatrzyłam sobie dzisiaj na staty pod tą książką i...
Zamurowało mnie! 2 tysiące wyświetleń! O gwiazdkach i komentarzach nawet nie wspomnę! Wow! Jesteście niesamowici! Kiefy zaczynałam pisać miałam skrytą nadzieję, że na koniec będzie to tysiąc wyświetleń, a tu taka niespodzianka! Jeszcze raz wielki dzięki! 😘 😘 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro