Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15


Pov Niall

- Zawieź mnie jak najdalej od mojego ojca - no tego to się nie spodziewałem usłyszeć od Chloe. W najśmielszych marzeniach nie sądziłem, że tak szybko odkryje prawdziwe oblicze swojego ojca. Ciekawe co takiego się stało?

- Może najpierw jedźmy do mnie - zaproponowałem jej. Była już czwarta po południu, jeśli mielibyśmy wyjechać gdzieś daleko to najlepiej byłoby to zrobić jutro z samego rana. Teraz to by było nie potrzebne.

- Może być - odrzekła i oparła głowę o szybę. Wyglądała na bardzo smutną. Zastanawiałem się co Louis jej zrobił. To nie mogła być jakaś zwykła błahostka.

- A wytłumacz mi czemu tak nagle postanowiłaś do mnie wrócić. Bo chciałbym wierzyć, że to z tęsknoty za mną, ale niestety nie jestem aż taki naiwny. To co się takiego stało słoneczko? - spytałem mając wzrok wpatrzony przed siebie. Musiałem ją odwieźć całą i zdrową.

- To jest moja rodzinna sprawa - mruknęła.

- Ja mam zamiar w przyszłości zostać członkiem twojej rodziny, więc możesz mi powiedzieć - byłem bardzo ciekawy i nie zamierzałem odpuszczać. Chciałbym wiedzieć o wszystkich słabych punktach Louisa.

- Tata mnie okłamał i zrobił coś strasznego - nie rozumiałem zbytnio sensu jej słów.

- A tak dokładniej kochanie? - dopytałem. Zaintrygowała mnie.

- Nie chce o tym mówić - powiedziała bardzo smutnym głosem. Coś naprawdę złego musiało się stać. Nie męczyłem jej już tymi pytaniami i nacisnąłem tylko mocniej na pedał gazu. Chciałem jak najszybciej być już z nią w domu.

Jak już dojechałem do zamierzonego celu to razem z Chloe opuściliśmy auto i pojechaliśmy do domu. Zaprowadziłem ją do salonu, a ona usiadła na kanapie.

- Teraz to na pewno ci nie odpuszczę. Mów o co chodzi - poleciłem jej i usiadłem obok. Złączyłem także nasze dłonie.

- Od zawsze sądziłam, że moja mama umarła przy porodzie. A dziś dowiedziałam się, że tata ją zabił, znalazłam prawdziwy akt jej zgonu - no tego to się naprawdę nie spodziewałem. Po jej policzkach spływały łzy. Wyglądała na zrozpaczoną. Zrobiło mi się jej mocno żal.

- A może to tylko jakaś pomyłka - nie zamierzałem bronić Louisa, a jedynie ją pocieszyć. Bałem się, że jeśli będzie się tak często denerwować to źle się poczuje. A do tego nie chciałem dopuścić. Tym razem nie miałem jej leków.

- Tata się przyznał, zabił ją z mojego powodu - oznajmiła i wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem. Objąłem ją, a ona oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową. A ja głaskałem ją po plecach.

- Nie ma w tym ani trochę twojej winy, byłaś wtedy taka malutka.

- Ale jest, tata zabił mamę przez to, że urodziłam się chora. To jest moja wina - pocałowałem ją w czoło i jeszcze mocniej do siebie przytuliłem.

Lecz dokładnie po kilku minutach usłyszałem głośne trzaśnięcie i zobaczyłem przed sobą mocno wkurzonego Louisa.

_____________________

10 konkretnych komentarzy i macie następny. A i dziś czytałam poprzednią wersję, ona całkowicie się różni od tej.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro