Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec.

Nagle poczuła ból a potem nastała ciemność. Obudziła się, w jakimś busie. Czuła jak z tyłu jej głowy sączy się krew. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje i kto ją porwał. Próbowała sobie odtworzyć co się stało. Najpierw pojechanie do magazynu z Rysiem, potem znalezienie komputera w starym biurze i odszyfrowanie pliku. Na koniec ogromny ból. Nie zdążyła wysłać Piotrowi zdjęć tego pliku. Była ciekawa czy się o nią martwił, a może jeszcze nie wiedzą, że ją porwali. Usłyszała, że auto się zatrzymuje więc udawała wciąż nieprzytomną. Milion myśli przelatywało jej na sekundę. Wiedziała tylko, że musi się skupić na ucieczce i odzyskaniu laptopa.

-Jak to porwali Ją- ryknął wściekły Górski na Puchałe- Gdzie ty byłeś?

- Przy samochodzie rozdzeliliśmy się poszedłem na lewo a Lucy na prawo. Gdy się rozgladałem poczułem uderzenie i zemdałem. Kiedy się obudziłem, pobiegłem od razu na prawą stronę ale nikogo tam nie było tylko trochę krwi na podłodzę- powiedział zdołowany Rysiu.

-Wiadomo już czyja to krew - zapytał Górski, z nadzieją, że to nie jej.

-Niestety to była krew Lucy- odpowiedział półszeptem Michał bojąc się wybuchu komisarza.

-Cholera jasna, nie mamy żadnego punktu zaczepienia. Nie wiemy co Lucy tam znalazła, bo bez powodu by jej pewnie nie porwali. Nawet nie wiemy gdzie mamy jej szukać- zaczął coraz bardziej sie denerwować i wymachwiać rękoma.

-Górski uspokój sie. Najlepiej by było jakbyś poszedł do domu-powiedział komendant wchodząc do pomieszczenia , widocznie przybity takim obrotem sprawy. -Na miejscu znaleziono ślady opon technicy się już tym zajmują.

- Chociaż tyle- powiedział Piotr z ulgą w głosie ale w środku bał się. Bał się, że jej więcej nie zobaczy, tego pięknego uśmiechu tych śliczny oczu w których się zakochał. Bał się o to, że więcej nie dotknie jej delikatnych dłoni, które idealnie pasowały do jego. Bał się, że nie poczuje więcej smaku tych malinowych ust, które go zawsze tak kuszą...

Gdy się obudziła ponownie, była przywiązana do drewnianego krzesła.

-O widzę, że w końcu się obudziłaś-powiedział kompletnie obcy głos.

Kiedy wyostrzyła wzrok zobaczyła przed sobą dwie postacie. Jedną dobrze zbudowaną na oko mężczyzna lat 45, był łysy i niski, ale kojarzyła skądś tą twarz. Drugi natomiast to nie kto inny jak Kamil Godz.

- Po co było Ci to węszenie psie. Wiedziałem od razu, że z Tobą będą problemy-powiedział Godz pochylając się nad komisarz.

-Zamknij się, nie tylko przez to tu jest.-odpowiedział widocznie ważniejszy, bo Godz od razu się wycofał.

-Kojarzysz może komisarza Górskiego- zapytał cwanie, podnosząc jej podbródek tak aby popatrzyła mu w oczy. W jej oczach zobaczył duże wahanie i coś jeszcze silną emocje ale nie zdążył się przypatrzeć, bo ktoś mu przerwał.

- No, mówiłem, że zna, bo byli razem u mnie w domu.- powiedział Kamil jakby to było oczywiste.

-Czy nie powiedziałem przypadkiem, żebyś zamknął mordę. Nie ciebie się pytałem-dodał coraz bardziej wściekły.

- Po co mnie porwaliście? - zapytała, z pewnością siebie, która od niej biła.

-Widzę, że pani komisarz jest bardzo odważna. To zaskakujący fakt. Patrząc na to, że nie wiesz gdzie się znajdujemy, co chcemy zrobić i co się z tobą stanie. Twoi przyjaciele raczej ci nie pomogą.
Ale odpowiem Ci.
Porwaliśmy cię dlatego, że dowiedziałaś się za dużo. Lepiej, żebyś o nic już więcej nie pytała -powiedział spokojnym tonem.

- Po co pytałeś o komisarza Górskiego? Domyślam się, że to wy zabiliście te dwie dziewczyny albo jesteście w to zamieszani i nie wywiniecie się a za porwanie policjanta na służbie to dostaniecie dożywocie -powiedziała Lucy na jednym wdechu, ale dalej była opanowana co innego jej oprawca.

- Ale masz niewyparzony język, kazałem ci nie zadawać pytań- powiedział i odszedł powolnym krokiem ale odwrócił się po chwili i uderzył Szmidt pięścią w twarz. Odrzut był tak mocy, że upadła razem z krzesłem. Poczuła , że prawdopodobnie złamał jej nos. Chociaż wiedziała już skąd go kojarzyła.

Mijały godziny a oni dalej nic nie znaleźli ani nikt nie dzwonił. Coraz bardziej się denerwowali, że jest już za późno. Nagle do Górskiego zadzwonił telefon.

- Kopę lat komisarzu ile się nie widzieliśmy z 10 lat. Ten czas tak szybko mija-powiedział nieznajomy głos. Górski od razu kazał Puchale namierzyć.

-Kim jesteś i czego chcesz- warknął Piotr nie panując nad sobą.

- Naprawdę mnie nie pamiętasz. Odebrałeś mi ważną osobę w życiu. Miałem plan, żeby Cię zabić ale znalazłem inny sposób abyś cierpiał tak jak ja cierpiałem. Do zobaczenia-powiedział i się rozłaczył.

- Namierzyłeś? -zapytał komisarz.

-Nie udało się jest na słupa-dodał smutny Puchała a Górski trzasnął w biurko na co Alex zawarczał.

- Ej bracie spokojnie- powiedział Piotr podchodząc do psa.

- Chyba chodziło mu o to abyś Ty się uspokoił-powiedział Michał, który dostał tylko wkurzone spojrzenie.

-Dobra trzeba przejrzeć wszystkie moje sprawy 10 lat temu, w których zabiłem albo zraniłem że śmiertelnym skutkiem kogoś- powiedział Górski i wzięli się do roboty.

Lucyna, była zmęczona i głodna a jej nos wciąż mocno krwawił.
Gdy facet ją uderzył, zobaczyła przez moment tatuaż, ale nie taki zwykły, bardzo charakterystyczny. Ogromny wąż od nadgarstka do połowy ramienia a obok niego mały nóż, który był symbolem szefa. Sam wąż to znak rozpoznawczy jednej z grup narkotykowych, którą Lucy kiedyś przypadkowo prześledziła, ponieważ miała powiązania, ze wcześniejszym śledztwem.

- Mam coś, na fundację jest kupiony jeszcze jeden budynek. Wielka hala pod Łodzią, 30 kilometrów. - powiedział Puchała do Górskiego. Komisarz zerwał się jak poparzony do wyjścia.

- Na co czekacie jedziemy- powiedział i już go nie było.

-Nazywasz się Hubert Kurcz ,,Szef", byłeś kiedyś bosem grupy narkotykowej ale młody policjant pod przykrywką Cię oszukał-powiedziała Lucy do wchodzącego dopiero Szefa.

- Skąd to wiesz? Nie wiedziałem, że złapalismy taką sprytną panią komisarz. Zaskoczyłaś mnie.- uśmiechnął się chytrze.

- Ale złamałaś zasadę, a za to spotka Cię kara-powiedział mrocznym głosem.

- Ale nie możemy jej jeszcze zabić, nawet nie musimy pewnie ma zdrowe organy więc jeszcze na tym zarobimy- powiedział Godz, który wszedł za Kurzem do pomieszczenia.

- Mówiłem, żebyś się nie odzywał czego nie zrozumiałeś.- dodał wściekły, odwracając głowę do Godza, na co ten coś mruknął

-Tobie też, radzę się zamknąć, bo nie chciałbym krzywdzić takiej ładnej i mądrej buźki-powiedział do niej i na odchodne uderzył w policzek- To przypomnienie co się stanie jak złamiesz zasady.

-Dobra wszyscy na miejsca ja z jedną grupą i Alexem wchodzę od przodu.
Ryś z antyterrorystami na tyły a Michał razem z resztą boczne wejście. -powiedział Górski i popedził w stronę wielkich metalowych drzwi.
Gdy weszli do środka rozdzielili się na mniejsze grupy.
Ze słuchawki, którą miał Górski do komunikowania się wynikało, że dwie osoby zostały już zatrzymane. Nagle zerwał się Alex a wszyscy pobiegli za nim. A to co tam zobaczyli. Zwaliło ich z nóg.

Dzieci, dorośli, kobiety, mężczyźni, ciemnoskórzy, azjaci, każdy był zupełnie inny ale wszyscy byli wygłodzeni i brudni. Nawet Górski sobie nie wyobrażał ile czasu muszą już tu siedzieć, skoro bali się nowych ludzi. Dopiero jak Alex podszedł do jednej z ofiary to zaczęła mówić.

- Handlują tutaj narkotykami i ludzkimi narządami.- powiedział dosyć młody mężczyzna, który był jedym z niewielu mówiących po polsku.

-Mówili, może coś o jakieś policjantce -zapytał Górski z nadzieją w głosie.

- Tak rozmawiali za drzwiami o jakieś pani, bardzo brzydko ją nazywali-powiedziała na oko 8 letnia dziewczyna, z pięknymi kasztanowymi włosami i szmargdowymi oczami a obok niej stał Alex.

-Uratuje nas pan- dodała cichutko.

-Oczywiście skarbie, panowie was wyprowadzą. Teraz niestety muszę Ci zabrać twojego nowego kolegę, bo musi mi pomóc ją znaleźć -powiedział Górski do wychudzonej dziewcynki.

- Dobra wyprowadzcie ich ja idę jej poszukać -dodał Komisarz i zniknął wraz z Alexem.

Piotr przeszukiwał, każdy możliwy kąt ale to nie przynosiło, żadnych skutków nawet Alex jej nie wyczuwał.

- No proszę, proszę kogo my tu mamy. Komisarz Górski we własnej osobie- powiedział Kurz celując do Piotra z broni.

- To ty do mnie dzwoniłeś. Co ty od niej chcesz- zapytał wściekły Górski a Alex zaczął szczekać.

-Ucisz tego kundla. Nie pamiętasz, jak odebrałeś mi moją jedyną miłość, dziewczynę, którą kochałem nad życie. Przez ciebie przestałem kochać. Chce zemsty.- odpowiedział wszystko Kurz, ze smutkiem w oczach.

- Jak romantycznie, aż się wzruszyłem. Teraz mów gdzie ona jest i czemu ją porwałeś- powiedział Piotr stanowczo chcociaz nie wiedział czego się spodziewać.

- Pani Komisarz przypadkowo się nawinęła. Silna sprytna ale ma strasznie niewyparzony język. Za co musiała ponieść konsekwencję -powiedział Szef. Gdy zaczął mówić o Lucy. Górski ewidentnie się zdenerwował.

- Ładna Bestia, oprócz niego nikt cię pewnie nie kocha. Nawet nie wiesz co to miłość.- dodał uśmiechając się chytrze wskazując na psa, który cały czas warczał. Górski mimo prób uspokojenia się, bo wiedział, że chce go sprowokować to nie mógł. -A może jednak się mylę-powiedział wyczekując na wyraźną reakcję Komisarza.

Górski, mocniej ścisnął broń, próbując doprowadzić się do porządku.

-Czyli jednak ktoś jest- powiedział patrząc na niego zawzięcie.

-Może to ta policjantka. Powiem Ci, że jeśli to ona to gust masz. - dodał Kurz po chwili , czekając na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Piotr spioł się jak najbardziej to możliwe a w jego oczach można było odczytać wszystko. Przez to Szef zaczął się głośno śmiać.

-Dobrze, że szybciej ją zabił, przynajmniej poczujesz taki sam ból jak ja czułem wtedy. - powiedział na co Górski bez wahania się na niego rzucił nie zważając na to czy dostanie kulkę czy nie. Nagle wpadli antyterorysci i skuli Kurza.

- Gdzie ona jest? -zapytał w furii.

-Może w niebie - dodał uśmiechając się chytrze.

Górski biegał po pokojach jak we mgle. Jego serce łomotało. Bał się zobaczyć jej martwej, nie mógł sobie tego nawet wyobrazić. Nagle usłyszał jakiś głos. Pobiegł tam prędko i to co zobaczył. Nie mógł uwierzyć.

Lucy cała i zdrowa, przywiązywła właśnie Godza do krzesła. Nie było nikogo. Zastanawiał się jak sama sobie z nim poradziła, patrząc na jej obrażenia. Szybko ta myśl uciekła i cieszył się z najlepszego widoku w tym dniu. Ona żyła. Nawet go nie zauważyła, bo była tak skupiona na związaniu podejrzanego. Widać było, że miała dużego siniaka na policzku a z nosa i wargi leciała krew. Podbiegl do niej ze łzami w oczach których nawet nie zobaczyła.

-Pi..- nie zdążyła nawet powiedzieć słowa, bo od razu wpadła w jego ramiona. Które obejmowały ją tak jakby miała zaraz zniknąć. Wzięła głęboki wddech i poczuła się bezpiecznie
-Wszystko w porządku nic mi nie jest-powiedziała powoli odsuwając sie od niego.

- Tak się bałem, że Cię stracę -powiedział i nie czekał na jej odpowiedź tylko wbił się w jej usta. Pocałunek był, delikatny, pełen tęsknoty i lęku. Po chwili namiętności oderwali się od siebie i złączyli razem czoła.
- Kocham cię- wyszeptała tak aby tylko on to usłyszał. Mimo, że byli praktycznie sami w pokoju.
- Też Cię kocham -odpowiedział znowu biorąc ja w objęcia. Pozostali już tak na zawsze.

,,Przyjaźń czy miłość?"

Aby była miłość musi być przyjaźń. Aby była przyjaźń musi być też miłość.
Zawsze idą razem w parze.

Koniec.

Hejka
Długo się zbierałam na dokończenie tej długo trwającej książki. Niestety to już jest koniec Mam nadzieję, że historia się wam podobała. Jestem ciekawa, czy ktoś tu było od początku do końca. To była moja pierwsza książka i sami możecie porównać jak się rozwinęłam, przez te 2 LATA. Jeszcze nie poprawiałam tamtych rozdziałów ale mam zamiar. Dla tych którzy przeczytali tą książkę i to co tu pisze chcę się zapytać czy chcielibyście jeszcze jakąś zupełnie inna książkę o nich. A jak tak to bardziej oneshot czy dłuższa historia. Bo mam napisanych z 2 albo 3 oneshoty o nich ale potrzebują dopracowania. Czekam na propozycje.
To nic, żegnam.

Zapomniałabym
NIESPODZIANKA
Mam nadzieję, że spodoba wam się filmik. Czekam na komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro