Jesteś podłą świnią
*Ellena** pow*
Jak tyko dojechaliśmy pod budynek jakiegoś motelu od razu wybiegłem z auta. Nie wiem co się ze mną dzieje ale przy nim zawsze robię coś nie tak.
Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę recepcji. Siedziała tam bardzo ładna młoda dziewczyna która przepięknie się do mnie uśmiechała.
- Witam panią- powiedziała miłym głosem- w czym mogę pomóc?
-chciałam wynająć pokój- zaczęłam- najlepiej mały.- gdy tylko Skończyłam mówić Sara-bo tak miała napisane na plakietce zaczęła kliknąć coś w komputerze.
- niestety ale został nam jedynie apartament- powiedziała- duży- i co ka teraz zrobię? Przecież nie stać mnie na apartament. ...
- Bierzemy- nagle usłyszałam znajomy mi głos- odwróciłam się i złowrogim wzrokiem dopatrzyłam na Mata.
- Będzie płacone z góry czy przy wykwaterowaniu?- zapytała kolorowym głosem
- Mogę teraz trochę- powiedział uwodzicielskim tonem
- Mi nie robi różnicy
- No to póżniej bo moja dziewczyna chce się Już wykąpać- powiedział odwracając wzrok w moją stronę. Na co ja kiwnęła tylko głową i odebrałam kluczyk. Jak on mógł nazwać mnie swoją dziewczyną? I jeszcze będziemy mieć wspólny pokój.... niech tylko spróbuje mu zrobić to po pamięta mnie do końca życia.
Popatrzyłam na sprzączkę która była przypięta do kluczy. Był na niej numer 286. Rozejżałam się do okoła i zobaczyłam znak gdzie mam się udać. Zaczęłam biec szybko. Nie chciałam żeby ten pacan mnie dogonił. Nareszcie są. Drzwi mojego pokoju. Przełożyła kartę i Weszłam do środka i rzuciłam się na łużko. Pokój wydawał się bardzo przytulny tylko był jeden mały problem. W tym "apartamęcie" było tylko jedno i to w dodatku małe łóżko co oznacza ... ,że Mat śpi na podłodze ... ta jeśli się zgodzi
- Dlaczego mi uciekłaś zostawiając mnie z tym wszystkim ?-zapytał wchodząc do pokoju
- Bo tak ... - powiedziaam od niechcenia
- No daj spokuj ..- powiedział zrezygnowany - przecież będziemy mieszkać w jedym pokoju...
- I co ? mam zapomnieć o tych latach upokorzeń ?
- Nie ale zachowujmy się jakoś znośnie - że co ? Ja zachowuję się nie znośnie ? Niedoczekanie jego
- Ja zachowuję się nie znośnie? Ja ?- podbiegłam do niego i wykrzyczałam mu to prosto w twarz
- Nie o to mi chodził - powiedział skruszony
- A o co niby ci do cholery chodzi co ? Bo trochę nie kapuję !!?? - powiedziałam -nie ja to wykrzyczałam
- No bo ....my - nie wiedział co powiedzieć i cały czas patrzył wszędzie tylko nie na mnie. Może wystarczająco się na mnie popatrzył w samolocie... Boże dlaczego ? Co ja ci zrobiłam ?
- Wysłowisz się wreszcie - zapytałam zniecierpliwiona
- Wiesz o co mi chodzi - powiedział płaczliwym tonem. O nie ja mu nie pomogę. Niech teraz on cierpi a ja za to przynajmniej będę spała na łóżku.
- Nie nie wiem. I wiesz co ...- urwałam na chwile widząc jego rozpaczliwy wyraz twarzy - śpisz na podłodze bo ja zajmuję łóżko- gdy tylko to powiedziałam Mat zrobił naburmuszoną minę ale nie śmiał się ze mną kłócić. Spróbował by ... sukinsyn....- od kiedy ja takich słów używam? Najwyraźniej tak działa na mnie Chicago.
* Mat* Pow *
Zatrzymaliśmy się w jakimś podżędnym hoteliku. Pokuj koszmarnie mały i brzydko użądzony.
W związku z tym ,że przy niej gryzły mnie potworne wyżuty sumienia poszedłem sie wyżyć na
Siłownię . Była dość dobrze wyposażona i spędziłem tam trochę czasu.Trochę poniegałem na bieżni , kilka seri podnoszenia ciężarków. Gdy stwierdziłem że już dość poszedłem do mojego ... Wróć do naszego pokoju a raczej apartamętu . Był to ostatni wolny pokuj i wzieliśmy go na spółe - dlaczego to zrobiłem? Sam nadal nie wiem ale jakoś tak musiałem zrobić. jakiś głos mówi mi ,że mam być niej blisko ....tylko nie wiem dlaczego. Ona traktuje mnie tak jak ja ją traktowałem chociaż nie ona traktuje mnie 100 razy lepiej .... no właśnie .... ona i ta jej dobroć... już było by mi lepiej jak za karzdym razem kiedy jej dogryzałem oddawała mi ale nie on mósiała to cicho znosić i się nic nie mówić. Jak ona mnie denerwuje.
Otwożyłem dżwi i zamarłem. Zobaczyłem Ellenę na środku pokoju grzebiącą w torbie w samym ręczniku. Stała do mnie tyłem i lekko się pochulała tak że widziałem większą część jej pośladków i nie tylko...Gdy mnie zobaczyła wyprostowała się jak słup i zaczęła śmiać się jak głupia. Z czego ona się tak cieszy ? Chyba nie z tego powodu ,że mnie widzi
- Z czego tak rechoczesz - zapytałem na co ona jeszcze bardziej zaczęła się śmiać a jej śmiech był taki bardzo ... dźwięczny i szczerze mówiąć mógłbym słuchać go godzinami. -O co jej chodzi? Popatrzyłem w dół i już wszystko było jasne .... Cały byłem umazany smarem z maszyn po siłowni... Ja nie mogę i jeszcze te plamy ułożyły się w dość zabawny sposób na moim kroczu ... przyznam sam ,że to było zabawne i sam po chwili zacząłem się z tego śmiać.
- Gdzie ci się to stało ?- zapytała po chwili kiedy się uspokoiła a jej ton niczym nie przypominał śmiechu z przed kilku sekund tyko oschły głos mojej byłej pani z matmy.
- A co cię tak nagle interesuję ?- podpuściłem ją
- Jakbym śmiała!! Ja „kaczątko z długimi nogami" ?- powiedziała z ironią - lepiej idź się umyj bo śmierdzisz - powiedziała stanowczo poprawiając swój ręcznik w którym cały czas była.
- Tak jest pani ręczniczkowa !!!- zażartowałem na co ona przyłożyła mi jej kosmetyczką w plecy
- Chciałam być miła ale skoro tak ... najpierw idę się ubrać i musisz nieco zaczekać na łazienkę .... panie brudasie - powiedziała patrząc na mnie z niejasnym wyrazem twarzy
- Moje było leprze - krzyknąłem jak była już w łazience
- To nie miało być dobre tylko prawdziwe - krzyknęła bełkocząc coś pod nosem..
KILKA MIM Później
- Wyjdziesz w końcu z tej cholernej łazienki ?- krzyknąłem wykurzony waląc w drzwi łazienki
- Spokojnie - powiedziała otwierając drzwi - co się tak pieklisz ? - powiedziała spokojnie
- Kobieto siedzisz tam już .... nawet nie wiem jak długo.... ale ten smar zaczyna mi się przylepiać- powiedziałem całkiem poważnie na co Ellena zaczęła się śmiać.
- Naprawdę jakoś nie widzę ...- przerwała bo zaczęła śmiać się jeszcze bardziej-ale jak tam sobie chcesz
- Ha ha bardzo śmieszne uśmiałem się - powiedziałem sarkastycznie
- No idź już bo walisz na kilometr - powiedziała popychając mnie do łazienki.- i nie wychodź stamtąd nie umyty- po czym zamknęła drzwi
- A przyniosłabyś mi coś na przebranie - krzyknąłem rozbawiony z wnętrza łazienki
- Marzenia..... Masz na prawdę bujną wyobraźnie - powiedziała poważnie
- skoro tak ok. - powiedziałem sam do siebie i wszedłem pod prysznic. Niestety okazało się ,że ta.... nikczemna kobieta wylała całą ciepłą wodę a ja musiałem umyć się w zimnej. Niech tylko wyjdę z łazienki to zabiję ją...
Po skończonym szybkim prysznicu owinąłem się w ręcznik i wyszedłem z pokoju i szybkim krokiem poszedłem do swojej walizki i zacząłem szukać w niej jakiś rzeczy na zmianę. Odczułem jakąś dziwną pustkę. Rozejrzałem się po całym pokoju jednak nigdzie nie widziałem Elleny - moja zemsta musi zaczekać - pomyślałem.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się a w nich stanęła Nie kto inny jak Ellena ale nie była sama. Stał z nią jakiś facet który ją zachłannie całował. Odchrząknąłem cicho i nic, Odchrząknąłem nieco głośniej i nadal nic- no nie co oni sobie wyobrażają! To jest również mój pokój. Odchrząknąłem teraz już naprawdę głośno i osiągnąłem upragniony cel. Ellena i ten facet powoli się od siebie odsunęli kierując swój wzrok w moją stronę. Mężczyzna był bardzo zdziwiony natomiast Ellena była ....wkurzona? Patrzyłem chwilę na nich i robiłem się coraz bardziej wkurzony nie wkurwiony ....
- Może pożegnasz się z panem co ?- skierowałem to pytanie do Elleny
- A niby dlaczego? Max wchodź obejrzymy coś - zwróciła się to tego fagasa. On wyraźnie zdziwiony nie spodziewał się takiej propozycji. Patrzył to na mnie to na Ellenę i nie wiedział co powiedzieć. Kretyn ja nie powiem żeby się wynosił bo będzie na mnie.
- No bo ten...- zaczął się jąkać - ja może pójdę ... wpadnę jutro - powiedział po czym cmoknął Ellenę i odszedł szybkim krokiem.
Ona oszołomiona stała w przejściu i patrzyła na odchodzącego „Max'a" . Nagle spojrzała na mnie złowrogim wzrokiem.
- Zabije cię - powiedziała wchodząc do pokoju trzaskając przy tym drzwiami.
- A ja zabije cię za to ,że wykorzystałaś mi całą ciepłą wodę - powiedziałem zakładając ręce na biodra
- No i...? Krzywda ci się nie stała - powiedziała oschle - ale zaraz coś ci się może stać jak mi nie zejdziesz z drogi i się w końcu nie ubierzesz -powiedziała parząc na mnie z dziwnym uśmieszkiem
- Ta -uniosłem jedną brew do góry- A niby co mi się może srać? - zapytałem rozbawiony
- Coś nieprzyjemnego - powiedziała poważnie
- No dobrze pani kapitan
- Milcz !!- krzyknęła - i naprawdę niech szybko zwolni się jakiś pokój bo ja z tobą nie wytrzymam ....- powiedziała zrezygnowana
- Oj tam .... wyluzuj - powiedziałem szczerząc się jak idiota - bo kolejny facet ci nawieje ....- ona tylko popatrzyła się na mnie i położyła się na łóżku zatapiając głowę w poduszce. Leżała tak i ciężko oddychała. Przez chwilę chciałem do niej podejść i ją ...przeprosić? ale się opamiętałem ....
- jesteś z siebie zadowolony ?- Zapytała po chwili- jesteś zadowolony ,że po raz kolejny mnie ranisz ? Wiesz o tym ?- zapytała, a ja nie wiedziałem co powiedzieć ...- jesteś podłą świnią ...- urwała na chwilę- lepiej nie odzywaj się dzisiaj do mnie bo zrobię komuś krzywdę a i bym zapomniała śpisz na kanapie bo łóżko jest moje - powiedziała stanowczo.
Ja jestem do niczego. Ilekroć próbuję naprawić nasze stosunki wychodzi na to ,że jest jeszcze gorzej ... ja to mam talent
----------------
Cześć miśki ..... jak tam ?????
piszcie bo nie wiem czy zostawić czy nie ... i piszcie co pisać bo nie mam pomysłu na tą książkę :)
liczę na was
Buziaczki Marci
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro