Rozdział 75
Stałem w osłupieniu dalej słuchając rozmowy, choć wiem że nie powinienem podsłuchiwać.
- Nawet nie tyle że zniszczy, ale ograniczy... - Mówiła dalej leżąc na łóżku. Nie wytrzymałem.
- Że co? - odezwałem się patrząc na Mery. Nawet nie zauważyła, kiedy wszedłem do pokoju.
Patrzyła na mnie zaskoczona. Jak może myśleć że nasz związek ograniczy przyszłość, czy karierę. Czy to jest dla niej ważniejsze, niż miłość. Kariera?
- Dezy ja... - Wstała z łóżku i stanęła na przeciwko mnie.
- Jak mogłaś to ukrywać... Myślałem że mi ufasz, mówimy sobie wszyskto - dałem upust emocją. Czułem złość, żal, smutek, wszystko co najgorsze. Dziewczyna patrzyła na mnie, a jej oczy zaszkliły się. - Jak możesz być taka samolubna! Fałszywa.
- Ja... - Nie dałem jej dokończyć słowa.
- Nie rozumiem jak mogłaś tak myśleć tylko o sobie! - Zacząłem krzyczeć. - Myślałem że jesteś całkiem inna - powiedziałem z takim wyrzutem i żalem. Dziewczyna popatrzyła w podłogę. Jej włosy całkiem zasłoniły twarz. - Czy ja i moja miłość mają dla ciebie znacznie, czy kariera? - Popatrzyła na mnie jeszcze bardziej zaskoczona. Zaraz znów opuściła głowę.
Nastąpiła chwila ciszy. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Chodziłem w kółko, czekałem na jakąkolwiek odpowiedź, ale ona tylko po cichu łkała i zasłoniła twarz dłońmi.
- Teraz udajesz niby takie zranione niewiniątko? Proszę, ogarnij się i coś powiedz w końcu - krzyknąłem, aż dziewczyna podskoczyła.
- Zaraz po sesji... - Mówiła przez płacz. - Wyjadę - podniosła zapłakaną twarz i wreszcie spojrzała mi w oczy. Były smutne i zaplakane.
Tak. Zraniłem ją.
Ale ona mnie jeszcze bardziej.
- Wyjdź - powiedziałem pod wpływem emocji.
Nie protestowała tylko spojrzała na mnie z jakąś nadzieją, jednak zaraz się odwróciła i wzięła szybko telefon, który leżał na łóżku oraz portfel z szafki obok i wyszła z pokoju zamykają za sobą drzwi.
Jest grubo po 1 w nocy, a ona nawet nie była przebrana w piżamy, tylko w luźnych spodniach dresowych i za dużym swetrze, który ostatnio jest jej ulubioną częścią garderoby.
Usiadłem na łóżku i schowałem twarzy w dłoniach.
Gdy usłyszałem trzask drzwi dałem wypłynąć emocjom i zacząłem płakać. W tym momencie moja bajka staje się szklanym obrazem, który pęka jak serce.
Kocham delikatną, słodką osóbkę, która myśli o innych bardziej niż o sobie... Jak mogłem się tak pomylić?
Jak nie zauważyłem...
Może nie dopuszczałem myśli, że kariera może być ważniejsza niż moja miłość do niej...
POV MERY
Wyszłam szybko z bloku i kierowałem się do hotelu, gdzie kiedyś spała Sara. Gdy spojrzałam na telefon zobaczyłam że nie zakończyła połączenia z przyjaciółką i wszystko słyszała.
- Halo - powiedziałam załamanym głosem sprawdzając czy dziewczyna dalej jest przy słuchawce.
- Mery co teraz...? - Spytała z wielkim współczuciem, troską i zmartwieniem.
- Po sesji wracam do domu... - Mówiłam przez łzy. - Tak musiało się stać.
- Ale mogłaś - zaczęła ale nie dałam jej skoczyć.
- Nie mogłam. Tak będzie lepiej - odpowiedziałam pewniej i zakończyłam rozmowę.
Taaa... Chyba trochę więcej rozdziałów wyjdzie niż przewidywałam.
Ja jestem od tych słodkich scen, okey? Tych smutnych jeszcze dobrze nie opracowałam...
MadziK
Kamisamamira.blogspot.com
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro