Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 66

Powoli otwierałam oczy, żeby przyzwyczaić się do tego rażącego światła. Czułam ogony ból głowy.

- Witaj panie kacu - mruknęłam zaspana.

Podniosłam się z łóżka. Na sąsiednim oczywiście jeszcze Sary nie było, ale pewnie zaraz przyjdzie. Znając życie nieźle się bawiła wychodząc w połowie imprezy z jakimś gościem. Najpewniej z Marcinem, bo jak tylko zobaczyła miała ten błysk w oku, a on nie był lepszy.

Zrzuciłam z siebie kołdrę spodziewając się że będę jeszcze w sukience. O dziwo byłam całkiem naga, co jest do mnie kompletnie nie podobne.

Rozglądnęłam się po pokoju i zauważyłam swoje porozrzucane ciuchy. Na tą chwilę nie przyjmowałam się nimi tylko wstałam i wolnym krokiem podeszłam do torby z której wyciągnęłam czystą bieliznę. I poszłam pół przytomna do łazienki.

Nie patrząc na lustro weszłam pod prysznic i puściłam wodę. Oczywiście najpierw zaczęła lecieć lodowata. Chwilę męczyłam się z pokrętłem, aż udało mi się ustawić idealną temperaturę. Trzymałam słuchawkę nad głową. Woda spływała po moich długich włosach, które były mocno potargane i splatane.

Ustawiłam trochę zimniejszą, żeby bardziej mnie orzeźwiła. Czułam dreszcze gdy woda dotykała mojej skóry.

Szybko umyłam się hotelowym żelem pod prysznic i wyszłam z kabiny prysznicowej. Zaczęłam dokładnie się wycierać zaczynając od włosów. Spojrzałam przelotne na lustro i coś mi się przewidziało że...

- Co do cholery - zaczęłam się przyglądać swojemu odbiciu. Patrzyłam na te malinki, które miałam na szyi, dekolcie i brzuchu. Wtedy powoli zaczęłam widzieć co się działo... Przecież ja też wróciłam wcześniej z imprezy i to nie sama. Nie było też ze mną Sary...

- Cholera, Cholera, Cholera... - Zaczęłam krzyczeć.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko ubrałam bieliznę oraz ominęła się ręcznikiem i poszłam otworzyć drzwi.

- Wróciłam - powiedziała uratowana Sara i powoli weszła do środka. Nerwowo zamknęłam drzwi. - Co jest? - Spytała gdy zauważyła moje zdenerwowanie.

Zrzuciłam z siebie ręcznik, żeby zobaczyła te wszystkie malinki i spojrzałam w dół. Czułam się strasznie. Nie mogłam powstrzyma słonej cieczy spływającej po moich policzkach.

Sara spojrzała na mnie z wymalowanym zdziwieniem na twarzy.

- Widzę że nie tylko ja zabalowałam - zaśmiała się pokrzepiająco i mnie przytuliła. - Spokojnie, wszystko będzie dobrze... Wiesz ile razy ja za dużo wypiłam i obudziłam się u jakiegoś faceta nawet nie kojarząc jego twarzy, nie wspominając o imieniu? Raz się żyje kochana..

- Nie rozumiesz... - Zaczęłam szlochać. - To nie był przypadkowy mężczyzna, tylko Dezy - dałam się ponieść emocjom i jeszcze bardziej płakałam, łkałam, szlochałam.

- Mario, żałujesz tego? - Spytała z troską Sara. Milczałam... Czy żałuję? Pamiętam wszystko... W momencie gdy zobaczyłam swoje ciało przypomniał mi się każdy jego dotyk i dreszcz który wtedy przechodził przeze mnie. Każda przyjemność.

- Nie - zaczęłam nie pewnie. - Nie, nie, nie - powtarzałam z większą pewnością siebie. - Było wspaniale. Pierwszy raz z kimś się kochałam, a nie tylko pieprzyłam jak to było z Filipem. Ale... - Nie dokończyłam, tylko wybuchłam płaczem.

- Spokojnie - głaskała mnie po plecach.

- Nie zabezpieczyliśmy się - powiedziałam ciszej dalej łkając.

Sara nie odzywała się. Dalej mnie przytulała nie patrząc na to że jestem cała mokra. Oderwałam się od niej i wzięłam ręcznik. Wróciłam do łazienki i przemyłam twarz, po czym wytarłam całe ciało i wpuściłam przyjaciółkę do łazienki by ta się umyła.

Wyciągnęłam przetarte dżinsy oraz luźny t-shirt i szybko się ubrałam po czym położyłam się na łóżku.

Patrzyłam w sufit.

Zaraz znów rozległo się pukanie. Niepewnie wstałam i podeszłam do drzwi. Powoli sięgnęłam do klamki i lekko na nią naciskałam niepewnie otwierając drzwi.

Spokojnie spojrzałam w zielone oczy mojego przyjaciela i poczułam ciarki na całym ciele.

Czy byłam zła? Nie.

Czy nie chciałam go widzieć? Chciałam.

Czy przypomina mi się wczorajsza noc? Tak.

Co robię?

Nie pozwalając mu otworzyć ust i dojść do słowa, szybko wpijam się w jego usta.

Tam, tararam, tam, tam!

Jej już nowy rozdział! Powiedziała bym że drugi, ale już niedziela :')

Kto jeszcze nie śpi to miłych snów!

A kto czyta rano to... Doberek :3

Jakieś teorie co teraz będzie z nimi? W sensie... Co zrobi Dezy? Jak potoczy się ich rozmowa? Czy będą razem? A może uznają że to nie ma sensu..? Jakiś układ - seks przyjaciele? xddd

MadziK

Kamisamamira.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro