Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54

Czułam ból. Powoli wracała do mnie świadomość. Najpierw słyszałam jakieś rozmowy. Teraz zaczynam rozchylać powieki. Oślepia mnie blask białego pokoju. Czuje charakterystyczny zapach szpitala.

Znów mam sucho w gardle, więc zaczynam kaszleć. Odruchowo chce zasłonić buzię ręką, jednak jest do niej coś przyczepionego. Podnoszę głowę, żeby dostać się do ręki.

Powoli kaszel przechodzi, a ja znów opadam na nawet miękką poduszkę.

- Mery - słyszę głos Dezyderego. Patrzę obok i widzę go siedzącego na krześle obok łóżka. Ma podkrążone, zmęczone oczy.

- Co tu robisz? - Spytałam ledwo słyszalnym głosem, wręcz piskiem. - Co ja tu robię?

- Zemdlałaś i razem z twoim ojcem przywieźliśmy Cię do szpitala. Zaczęli Cię padać i podawać jakieś leki oraz podłączyli kroplówkę - tłumaczył. - Pójdę po doktora, skoro już się obudziłaś.

Wyszedł na chwile z sali, lecz zaraz wrócił wraz z młodym - zapewne - lekarzem.

- No więc zemdlała pani w wyniku zmęczenia oraz choroby. Ma pani silne zapalenie oskrzeli i prosimy żeby została pani dłużej w szpitalu, żeby zapalenie nie przeszło na płuca. Jest pani również bardzo przemęczona fizycznie, dlatego zalecam trochę przystosować z obowiązkami i przyjąć zwolnienie z pracy do końca tego roku - mówiąc to wręczył mi dokument ze zwolnieniem.

Odebrałam papier, jednak nie podobają mi się jego prośby.

- Mogę wypisać się wcześniej? - spytałam szybko. Nie mam zamiaru długo przebywać w szpitalu tylko na obserwacji.

- Jeżeli pani chce, jednak zalecam zostać dłużej - ciągnął z uśmieszkiem na twarzy. Może próbuje mówić mądrze, ale jakoś mu nie ufam.

- Chce się wypisać - oznajmiłam.

- Może jednak zostanie pani do jutra, żeby przynajmniej gorączka zmalała.

- To dobry pomysł - skomentował Dezy.

- Ale jutro już musimy wracać. Jeszcze chciałam spotkać się z Sarą - mówiłam z pretensją w głosie.

- Chora i tak do niej nie pójdziesz, ani nie wrócisz do Łodzi. Podróż jest dość długa, więc lepiej zostań jeszcze.

Finalnie zgodziłam się, ale pod jednym warunkiem. Dezy powiedział, że tą noc cały czas był przy mnie w szpitalu, więc kazała mu pojechać do domu i się przespać.

Lekarz poszedł zaraz po decyzji, że zostanę do jutra. Tylko do jutra. Chciałam jeszcze dzisiaj widzieć się z Sarą, ale byłam tak zmęczona, że zaraz zasnęłam.

Krótki, ale żeby jakaś akcja tutaj była! Powiem że jeżeli chodzi o Szpital, to będzie góra w jeszcze jednym rozdziale wspomniany, bo nie mam pomysłu na akcje tutaj i niezbyt mi się podoba pisanie słów lekarza...

MadziK

Kamisamamira.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro