Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 51

Uwaga,  zdarzają się przekleństwa...

POV DEZY

- Chłopaki Mery już wróciła?  - Spytała mama sąsiadki zaglądając do sypialni Michała w której właśnie siedzieliśmy.

- A wyszła gdzieś?  - Spytał zdziwiony Michał.

- No cóż,  poszła do Filipa, ale mówiła że jeszcze dzisiaj wróci.  Już prawie 23, jest zimno i ciemno oraz za pół godziny zasną lampy - mówiła zmartwienia kobieta. 

- Nie przesadzaj, Filip jest idiotą, ale chyba nie pozwolił by jej wracać samej w nocy - oznajmił Michał.

- Może masz rację, jednak martwię się o nią... 

- Spokojnie, zaraz do niej zadzownimy i zobaczymy co jest. 

- Dobrze, jak dowiecie się czegoś to powiedzcie mi - kobieta powiedziawszy to  zamknęła drzwi. 

- Ja zadzwonię - powiedziałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Znalazłem w książce telefonicznej odpowiedni numer i zadzwoniłem, jednak numer był niedostępny.  - Numer niedostępny.  Rozładować jej się telefon chyba...

- Niemożliwe, Mery nie rusza się z domu bez naładowane telefonu!  Może brak zasięgu...  Ale w całym osiedlu jest dobry zasięg - zaczął analizować sytuacje chłopak. 

- No chyba jej nikt nie porwał, co?  Może gdzieś piejchali?  - Spytałem.  Nie możemy być od razu złej myśli. 

- Nie wierzę, żeby on gdzieś ją i tej porze zabrał...  To fałszywy chuj, ja pierdole.

- Nie przepadacie za sobą? 

- Nie cierpię go i ciągle nie mogę uwierzyć że Mery jest taka ślepa i przetrwała z nim te 2 lata. Wydaje się z niego taki cwaniaczek. Ciągle jakieś bajeczki wymyśli,  a Mery mu wierzy, bo naprawdę go kocha - na jego słucha trochę posmutniałem, ale też zrobiłem się zły.

- Widziałem już że jest agresywny.  Jeżeli coś zrobił Mery, to będzie miał ze mną do czynienia - mówiłem zaciskając pięści. Chłopak popatrzył na mnie trochę zaskoczony, ale uśmiechnięty.  Zaraz jednak zmienił wyraz twarzy na zmartwiony.

- Coś musiało się stać... Jest jedno miejsce w pobliżu gdzie nie ma zasięgu!  Park.  Mery zawsze tam chodzi z byle powodu - tłumaczy szybko.

- Gdzie ten park jest? 

- Kawałek za zakrętem - wziął swój telefon i zaczął mi pokazywać drogę w aplikacji Mapy Google.

- Dobra pójdę tam jej poszukać - krzyknąłem, gdy znanaczylem na mapie w swoim telefonie cel.  Wyszedłem z pokoju chłopaka, szybko ubranek buty, kurtkę i szalik. 

Wybiegłem z domu po drodze informując ojca i matkę Mery siedzących na kanapie w salonie i oglądających telewizję. 

Analizując drogę na mapie szedłem szybkim krokiem do wyznaczonego miejsca. 

Gdy dotarłem do wejścia do parku to miejsce było mi znajome.  Wbiegłem w głąb drzew. Najpierw ścieżką, później przez trawę.  Mróz szczypał moje czerwone policzki.

Stanąłem na chwile by złapać oddech. Znów popatrzyłem na mapę w telefonie. 

Jakoś tak ciągle gdy piszę Filip myli mi się i najpierw pomyślę Michał,  a dopiero zaraz orientuje się że Michał to brat Mery,  Filip to ex...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro