Rozdział 44
Rozdział nie należy do szczęśliwych, więc dałam do Medii tego wesołego Dezego :3 Chociaż on się cieszy (wiadomo z czego xD)
Minęły trzy dni. Od trzech dni unikam Dezego jak ognia. Ciągle boje się że ktoś się o tym dowie. Nie daj Boże Filip, albo Remek. Kiedyś mi groził i kazał się trzymać z dala od Czułka, a trzy dni temu się całowaliśmy.
W pracy tak o tym myślałam że prawie wylałam koktajl na klienta i dostałam pierwsze ostrzeżenie od szefa. Nie mogę spać, bo o tym myślę, przez co ostatnio prawie usunęłam na spektaklu.
Potrzebuje pomocy. Nie wiem, pójdę do psychologa, żeby tylko wygadać się. Ewentualnie dostać jakąś radę, której i tak nie posłucham, albo będę jeszcze bardziej dumać nad tym czy jej posłuchać. Nawet to o czym teraz pomyślałam nie mam sensu.
Moje rozkminy przerwał telefon. Dzwoni Sara. Nie rozmawiałam z nią od czterech dni. Jakiś tak się złożyło, że nie miałam ochoty nawet patrzeć na telefony przez ostatni czas.
- Hej - powiedziałam zmęczonym głosem.
- Siema - usłyszałam jej entuzjastyczny głos z odrobiną zmartwienia. - Coś ty taka zmęczona. Mówiłam żebyś się nie przemęczała, bo w końcu się wykończysz - ciągnęła przejęta.
- Nie chodzi o prace... - Odpowiedziałam głucho. Wtuliłam się bardziej w miękką kołdrę.
- Mery, co się stało? - Powiedziała poważnie zmartwiona.
- Możesz przyjechać? - Poprosiłam, choć wiem że to trochę nie na miejscu prosić o tak dużo, ale potrzebuje rozmowy.- To nie jest rozmowa na telefon, tylko face-to-face.
- Akurat mam wolny samochód, będę jeszcze dzisiaj - odparła od razu. - Jest 17, więc będę kolo 20. Może zostanę na noc? - Spytała. - Zrobimy babski wieczór. No chyba że chcesz zaprosić sąsiada - zaśmiała się.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Zaschło mi w gardle, nie mogłam wydać z siebie dźwięku.
- Mery, to o niego chodzi? - Spytałam po chwili.
- Yhy - udało mi się "powiedzieć".
- Już jadę, widzimy się za trzy godzinki - odpowiedziała i się rozłączyła.
Jaka ona jest kochana. Zawsze się o mnie martwiła, ale to jest dla mnie trudna sytuacja.
- Stop. - Powiedziałam na głos. - Kolejna fala rozkmin czeka na Sare, a ja idę do sklepu - Powiedziałam sama do siebie i wstałam z łóżka.
Jest sobota, więc dzisiejszy dzień miałam wolny. Tak samo jak jutro, więc będę miała dla niej czas. Ogólnie pracuje w weekendy, ale gdy prawie stłukłam talerze w kawiarni, to szef uznał że potrzebuje kilka dni wolnego, a w teatrze aktualnie spotykamy się tylko trzy razy w tygodniu na spektaklach. Na razie do nowego roku nie przygotowujemy żadnych nowych spektakli, a te aktualnie wystawiane juz nie potrzebują tylu prób.
Gdy wreszcie wstałam z łóżka, to skierowałam się do łazienki, by zmyć chociaż trochę zmęczenie i wory po nieprzerwanej nocy z twarzy.
Ściągnęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Puściłam zimną wodę prosto na głowę i stałam tak przez chwile. Gdy już całkiem się obudziłam, sięgnęłam po buteleczkę z szamponem i wylałam trochę jej zawartości na dłoń, po czym zaczęłam wcierać ją we włosy. Paznokciami przez chwilę masowałam głowę i cebulki włosów.
Gdy skończyłam tę przyjemność zmyłam pianę i szampon. Powtórzyłam tę czynność jeszcze raz, po czym użyłam odżywki i umyłam całe ciało.
Dokładnie zmyłam wszystko wodą i wyszłam spod prysznica. Sięgnęłam po ręcznik i dokładnie wytarłam każdy centymetr swojego ciała. Spojrzałam w lustro, które stało przede mną.
- Muszę się wybrać do fryzjera - oznajmiłam widząc jak czarny kolor zbladł i narazie jest średnio ciemny brąz. Miejscami już widać ciemny rudy kolor.
Umyłam zęby i stojąc zawinięta w ręcznik, stałam przed lustrem, zaczęłam suszyć dokładnie moje długie włosy. Gdy były suche mniej więcej w połowie dokładnie je rozczesałam. Dalej suszylam jednocześnie rozczesując by bardziej się nie puszyły, ale szybciej wyschły.
Gdy osiągnęłam ten efekt wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą, otworzyłam ją i wyciągnęłam ciepłe spodnie dresowe oraz luźny dres z kapturem.
Założyłam bieliznę, t-shirt i przygotowane dresy. Zaciągnęłam kaptur na głowę i wzięłam ze sobą portfel, klucze oraz telefon i wyszłam z mieszkania kierując się w stronę sklepu.
Kupiłam w super markecie jedziecie na jutrzejsze śniadanie oraz jakieś przekąski na wieczór.
Poszłam jeszcze do pizzerii i zamówiłam pizze na 21 z dostawą do domu.
Gdy byłam już pod drzwiami do mieszkania przez chwile szukałam kluczy w kieszeni i siłowłam się z zamkiem. Słyszałam już jak winda jedzie z dołu na górę i z obawą że jest to mój sąsiad szybko weszłam do mieszkania i zamknęłam je za sobą.
Z ciekawości popatrzyłam przez szkiełko w drzwiach i nie myliłam się. Był to Dezy.
Odłożyłam zakupy w kuchni i wzięłam się za ogólnie porządki. Wielkiego bałaganu nie miałam, ale do przyjazdu Sary jeszcze pół godziny i po prostu nie mam co robić.
Tak zachowuje się kobieta w chwilowej depresji, a przynajmniej ja tak sobie ją wyobrażam :3
Aleee nudy... Następny może będzie ciekawszy^^
Kamisamamira.blogspot.com
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro