Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

- Widzisz tą namiętność między nimi?

- Przecież oni tylko tańczą - mówił z irytacją.

- Idioto, to jest tango. To są emocje poprzez ruchy, a oni są świetni. To napięcie, ale i ten uśmiech na ich twarzach. Od razu widać że są dla siebie stworzeni. Co ty nigdy się nie zakochałeś? - Teraz to ja się dziwiłam. - To jest jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale w tańcu. U nich spojrzenie było zauroczeniem, a głębokie uczucie wywołały te emocje w ich pasji - tłumaczyłam przejęta sensem.

- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - Spytał nagle.

- Jak powiesz "czy mam tutaj przyjść jeszcze raz" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - to nie będę taka miła - zagroziłam żartobliwie.

- Ale ja pytam poważnie - podniósł ręce w geście obrony.

- Cóż, jeżeli mogę już się tak określić jestem artystką, dla mnie emocje mogą mówić same za siebie, więc jest to możliwe - mówiłam zamyślona wpatrując się w telewizor. Zmęczona nawet nie świadomie położyłam głowę na ramieniu przyjaciela. - A ty?

- Ja może artystą nie jestem, ale muzyka też jest dla mnie ważna i też przekazuje emocje. Wiesz, wracając do twojego wcześniejszego pytania, zakochałem się. W sumie nawet nie wiem kim ona jest, słyszałem tylko jej śpiew, który mówił sam za siebie - zwierzał mi się. - Słyszałem ją raz, na wyjeździe i chociaż próbowałem, nie mogę o tym zapomnieć.

Obydwoje zamilkliśmy na chwile. Chyba potrzebowaliśmy tego, by przemyśleć wszystko i podziwiać zmagania Joey'ego. Robi wszystko by odnaleźć swojego Kopciuszka.

- A ja nie wiem co się dzieje ze mną i Filipem... - Zaczęłam. - Znaczy, jesteśmy razem już od dwóch lat. Chociaż ostatnio mam wrażenie że unika mnie. Może to przez to że wyjechałam i ciągle jest obrażony - mówiłam smutno.

- Po prostu jest zły że jego dziewczyna będzie robić karierę, a on sam nic nie osiągnie - skomentował Dezy.

- Nie mów tak... Ja nie wiem czy coś osiągnę, bo kariera aktorki czy piosenkarki jest bardzo trudna... A on ma zagwarantowaną pracę... I... Sama nie wiem - skończyłam temat i bardziej wtuliłam się w chłopaka. - Może pojedziesz ze mną do mojego rodzinnego domu na mikołajki? - Zmieniałam temat rozmowy.

- Ale - zaczął, ale mu przerwałam.

- Wiem, że może masz swoje plany, ale proooszę, chciałam zrobić niespodzianek miejemu bratu. On Ciebie uwielbia - popatrzyłam mu w oczy i zrobiłam minę szczeniaczka.

- No dobrze - uśmiechnął się.

- Dziękuję - przytuliłam go mocno.

Znów oparlam głowę o ramię chłopaka, a on swoją głowę o moją i oglądaliśmy film.

*****

- Jak można być tak podłym - mówiłam gdy Mary zobaczyła Joey'ego ze swoją byłą. - I mam tu na myśli tą dziewczynę, a nie Joey'ego, bo jego mi szkoda. Ale Mary najbardziej...

- Spokojnie i tak będą razem - śmiał się Dezy. - To nie była jego wina, więc Mary powinna mu zaufać.

- Ale ona nie wie że to nie była jego wina. Zresztą on jest gwiazdą, a ona służącą, dlatego jej zaufanie jest takie niepewne...

- Związek polega na zaufaniu i nie ma tu niepewności.

- Nie rozumiesz... Ona mu zaufała, ale jest świadoma że on jest sławny i w momencie gdy to zobaczyła wydawało jej się że została oszukana. Do tego ta podła macocha... W momencie gdy myślała że wszystko jest jak w bajce - wszystko się zawaliło - głos mi się załamał, a po policzku zaczęły spłyqać łzy.

- Ejj mała - Dezydery popatrzył mi w oczy. - To tylko film i tak będą razem - zaśmiał się pod nosem.

- No wiem, ale ja zawsze tak mam, spokojne zaraz mi przejdzie - zakryłam dłońmi oczy.

Chłopak złapał moje ręce i odciągną od twarzy, po czym położył swoje dłonie na moich policzkach i kciukami starł moje łzy. Patrzyliśmy sobie w oczy.

W tle juz leciała finałowa piosenka. Duet Mary i Joey'ego. Twarz Dezego zbliżała się do mojej. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść emocjom.

W momoncie gdy poczułam jak usta chłopaka dotykają moich oddałam pocałunek nie myśląc o niczym innym.

Yyyyy

Nie. Segzów dzisiaj nie będzie.

W ogóle dziwnie mi się to pisze... Z jednej strony oni mają być razem, a z drugiej głupio mi, bo Mery jest z Fifim... Kurcze życie jest ciężkie....

POV DEZY

Gdy brakło nam powietrza oderwalismy się od siebie. Mery popatrzyła na mnie zdezorientowana.

- Ja - zacząłem, ale nie było dane mi skończyć.

- Przepraszam, zasiedziałam się - Powiedziała szybko wstając i kierując się do wyjścia.

- Poczekaj chwile - krzyknąłem, ale usłyszałem tylko trzask drzwiami.

Wybiegłem z mojego mieszkania i skierowałem się do drzwi prowadzących do mieszkania dziewczyny. Zacząłem pukać, dzownić i wołać, ale nie słyszałem odpowiedzi.

- Mery, proszę pogadajmy - błagałem.

- Nie teraz, zostaw mnie samą - usłyszałem głos dziewczyny zza drzwi.

Zrezygnowany wróciłem do swojego mieszkania. W momencie gdy zamknąłem za sobą drzwi, oparłem się o nie i zsunąłem na ziemię. Patrzyłem w dal myśląc o tym co się stało przed chwilą.

POV MERY

Gdy usłyszałam jak już wszedł do swojego mieszkania oparlam się o drzwi do mojego mieszkania i zsunęłam na ziemię.

- Co ja zrobiłam - Powiedziałam sama do siebie patrząc w dal. A dokładnie widziałam moje wielkie okno i Łódź nocą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro