Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 74

*Kilka miesięcy później, jest gdzieś kwiecień*

POV DEZY

Każda chwila spędzona z Mery jest jak trafienie 6 w totka - najwspanialsza i najszczęśliwsza. Jednak nie miałem tej przyjemności przez jakiś czas.

Wyjechałem.

Na dwa tygodnie.

Do Japonii...

Chociaż fajnie było uczyć się Japońskiego języka, spotykać różnych znajomych, ludzi... Ale źle się czułem bez ukochanej.

Chciałem żeby poleciała ze mną, jednak nie mogła... Jest połowa kwietnia, a w maju zaczyna się sesja, dlatego została, bo musi sie uczyć. Ja też powinienem, ale ten wyjazd był dla mnie ważny.

Właśnie siedzę w samolocie i już zbliżamy się do Warszawy. Specjalnie powiedziałem Mery że będę jutro, żeby zrobić jej dzisiaj niespodziankę. Ma przyjechać po mnie Florian. Nie widziałem się z nim od Sylwestra. To on pomógł mi się ogarnąć.

To do niego przyszedłem gdy obudziłem się w łóżku Mery. Ta wtedy tak słodko na mnie spała. Wiedziałem co się wcześniej stało. Nie byłem aż tak pijany, ale nie myślałem trzeźwo. Chociaż tera to jeden z najpiękniejszych nocy które w życiu przeżyłem.

Może zachowuje się jak baba, ale pamiętam każdy szczegół. Każdy jęk Mery, każdy jej dotyk, to jak ja dotykałem ją. Tak, to najwspanialsza noc mojego życia.

Na początku gdy się obudziłem nie wiedziałem co zrobić. Przecież można powiedzieć że wykorzystałem pijaną przyjaciółkę... Dlatego uciekłem do Floriana.

Starszy brat kazał mi do niej wrócić i zobaczyć jej reakcje, a wszystko dalej się potoczy. Kazał też być szczerym. Wszystko się potoczyło idealnie.

- Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania - odezwał się pilot.

Nie cierpię tego uczucia spadania... Kręci się w głowie... Zatykają uszy... A na koniec wstrząs i jesteśmy na lotnisku. Wszyscy zaczęli klaskać, bo przyznam że z tym lądowaniem nie było tak źle.

Samolot jeszcze jedzie po wyznaczonym torze, by stracić prędkość z jaką dotchnął asfaltu.

Teraz zakręcił i jechał jak samochód po torze mijają inne samoloty. No dobra, może się nie mijają, ale sporo stoi na "parkingu". Nasz również stanął na jednym z miejsc i pilot dziękował za podróż, a ludzie wstawał i zabierali bagaże podręczne.

Pod drzwi podjechał autobus, który przywiózł nas do budynku, gdzie były różne kontrolę i odbiór bagażu.

Gdy wreszcie moja walizka, którą moja kochana dziewczyna ozdobiła naklejkami w serduszka, znalazła się na taśmie szybko ją ściągnąłem i wyszedłem z pokoju. Teraz wychodząc ze strefy bezcłowej wzrokiem szukam brata.

- Siema stary - słyszę za plecami.

Odwraca się i widzę zielone oczy Eskacza.

- Elo - przytulamy się jak na braci przystało.

- Jak lot? - Spytał, gdy zaczęliśmy kierować się do wyjścia z lotniska.

- Nudno było... Nic kreatywnego nie wymyśliłem.... - Zaśmiałem się.

- A między tobą i Mery? - Zapytał poważnie.

- Wspaniale - powiedziałem szczerze.

- Czyli świadomie też jest dobra w łóżku? - Zaśmiał się brat.

- Wiesz Flo, nie znałem Cię od tej strony - mówiłem rozbawiony. - Nasz związek nie polega tylko na tym co tobie się wydaje i dlatego ciągle jesteś sam, stary - mowie klepiąc go po plecach.

Wyszliśmy z lotniska i szybko doszliśmy do samochodu Floriana.

Flo powiezie mnie do mieszkania, ale sam nie wjedzie. Chce mieć chwile dla siebie z Mery.

- Ja ci dam stary! - Udawał złego. - Czekam na tą jedyną - powiedział.

- Ja już ją znalazłem - odparłem z bananem na twarzy.

Włożyłem walizkę do bagażnika i wsiadłem wraz z Flo do samochodu.

W czasie podróży opowiadaniem mu trochę o Japonii i jak tam było. Podróż minęła szybko.

Tak jak było umówione wziąłem walizkę i pożegnałem się z bratem przed blokiem. Sam miałem klucze, więc otworzyłem wejście do samego budynku, a później windą dojechałem na odpowiednie piętro.

Starałem się cicho otworzyć drzwi do mieszkania, bo tak jak obiecała mi Mery - zamykała je zawsze na klucz.

Jakoś wtargnął walizkę do pomieszczenia, żeby nie robić jakiegoś huku. Odłożyłem ją pod ścianą, tak żeby Mery nie usłyszała mnie jeszcze.

Szedłem do sypialni, gdy usłyszałem głos mojej kochanej. Nie był wesoły. Chyba rozmawiała przez telefon.

- Tyle możliwości... Kariere... Przyszłość. Ale nasz związek to wszystko zepsuje.

Kurcze to górskie powietrze to jednak ma coś w sobie!

Wena dopisuje xD

Ale powiem wprost, planowałam już to od jakiego czasu. Choć trochę głupio wyszło po takim wesołym rozdziale....

*jak ja uwielbiam tajemnice*

[nie bijcie]

MadziK

Kamisamamira.blogspot.com

PS napisałam już następny rozdział i pojawi się jutro wieczorem! Chyba że przekonacie mnie w komentarzach, to będzie wcześniej xD ale nie wiem czy na nie odpowiem, bo już si boje tego hejtu... Ale będzie dobrze, nie...? #NieuleczalnaOptymistka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro