Rozdział 7
Tydzień później
Dzisiaj razem z Sarą wybieramy się do Łodzi oglądać mieszkania. Niestety Filip miał pracę, więc nie mógł jechać z nami.
Wezmę samochód rodziców i będę prowadzić. Jeszcze nie dorobiłam się własnego, ale prawo jazdy zrobiłam zaraz po osiemnastce. Co jakiś czas gdzieś jeździłam więc nie zapomniałam jak prowadzi się samochód, ale jeszcze w tak długą podróż nie jechałam. Sara jakby co będzie kontrolować GPSa, bo z nim to nic nie wiadomo i według kochanego wujka Google czas drogi wynosi około 4h.
Będziemy oglądać trzy mieszkania. Każde pojedyncze i dość blisko akademika. Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, żeby mieszać samej, ale nie mam żadnych znajomych w Łodzi, a niestety nie ma dostępnego akademika. W sumie tak czy siak miałam w planach pracować, więc nie będę dużo urzędować w tym mieszkaniu.
Wzięłam wolne w pracy na dwa dni, a z racji tego że jesteśmy umówione na około 14 w pierwszym mieszkaniu, wreszcie będę mogła się wyspać!
Wstałam o 9 i szybko ubrałam moje krótkie spodenki oraz koszule, tym razem w niebiesko-czarną kratkę. Do tego postanowiłam zapleść włosy w warkocza i związać bandanką. Ciągle jeszcze nie byłam u fryzjera, żeby je pomalować. Zabrałam torebkę z wszystkimi potrzebnymi dokumentami oraz telefonem. Założyłam jeszcze tenisówki i poszłam do kuchni zjeść śniadanie.
- Powodzenia córuś - powiedziała mama gdy wychodziłam. Nie podziękowałam jej, bo to przynosi pecha. Zabrałam jeszcze klucze z parapetu i wsiadłam do samochodu.
Szybko pojechałam pod Sarę, która już na mnie czekała pod swoim domem.
- To jak? Gotowa na poznawanie nowych terenów? - Spytałam się jej na powitanie.
- Już nie mogę się doczekać! - Odpowiedziała entuzjastycznie i usiadła na miejscu pasażera.
- No to jedziemy! - Zawołałam i ruszyłam.
W Gdyni były dość korki, ale cóż się dziwić. W końcu są jeszcze wakacje, a my mieszkamy nad morzem. Śmieszne jest to że ja panicznie boje się wody i kompletnie nie umiem pływać. Ironia losu, nie? Chociaż gdy chodzę nad jezioro jest mi dobrze. Uspokaja mnie, aczkolwiek tylko patrzenie z Półmostu.
Rozmawiałyśmy o planach na przyszłość. Sara studiuje architekturę Gdyni.
- Właśnie! Dlaczego Filip z tobą nie pojechał - Spytała nagle.
- Pracuje - odpowiedziałam spokojnie. - Sara, proszę nie zaczynaj tematu - błagałam. Moja przyjaciółka zawsze o coś go podejrzewała, ale życzyła nam dobrze.
- No dobra, dobra - odpuściła. - Ale wiedz, że mam nadzieje iż będziesz mieć jakiegoś sexi sąsiada - odparła z uśmieszekiem na twarzy.
- Mam rozumieć, że wtedy będziesz mnie często odwiedzać? - Zaśmiałam się.
- Nieee - odpowiedziała. - Miałam coś innego na myśli - poruszyła znacząco brwiami.
- Ogar - Krzyknęłam ze śmiechem i obydwie śmiałyśmy się w najlepsze.
Po połowie drogi zatrzymałyśmy się przy McDrive i zamówiłyśmy dwie kawy Brownie oraz ja wzięłam McWrapa klasycznego, a Sara McChickena. Do tego wzięłyśmy jeszcze nugetsy na spółkę oraz lody dla każdej. Ja miałam o smaku Marsa, a Sara Aero.
Przystanęłyśmy na chwilę na parkingu, żebym zjadła swoją tortille, bo nie mogłam tak prowadzić i jechałyśmy dalej.
Śmiałyśmy się w najlepsze, a lody i kawa były pyszne! Nie jadamy często w Macu, dlatego pozwoliłyśmy sobie zaszaleć.
Dojechałyśmy trochę wcześniej niż to było planowane, ale to dobrze, bo błądziłyśmy trochę między tymi osiedlami.
W końcu udało nam się zaparkować i znaleźć pierwszy blok!
A jak będą wyglądały mieszkania i (co najważniejsze) sąsiedzi - już w następnym rozdziale!
Kocham 😍 tak samo jak tą piosenkę, która bardziej pasuje do następnego rozdział i chyba będzie również jutro w mediach ❤❤
Kamisamamira.blogspot.com
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro