Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47

Ciągle powtarzam, że nie przepadam za Sylwią Przybysz, jedynie tekst tej piosenki *-*

- Zadzwoń kochana, jak wreszcie z nim pogadasz - przytuliła mnie przyjaciółka. - I liczę że zadzwonisz jeszcze zanim dojadę do domu - mówiła poważnie.

Stałyśmy już pod samochodem Sary i żegnałyśmy się.

- Znasz mnie przecież - zaśmiałam się. - Pewnie zaczniemy gadać jakby gdyby nic - mrugnęłam jednym okiem w jej stronę.

- Gdybyś tylko przed nim nie uciekała i w ogóle ZACZĘLIBYŚCIE gadać - również się zaśmiała.

- Dzięki jeszcze raz że przyjechałaś i pomogłaś mi.

- Jeszcze raz mówię że zawsze możesz na mnie liczyć - ostatni raz mnie mocno przytuliła i wsiadła do samochodu. - Już czekam na telefon bejbe - zaśmiałyśmy się.

- Paa wariacie - pożegnałam się z przyjaciółką.

Odeszłam od samochodu, żebym nie przeszkadzała jej przy wyjeździe. Sara szybko wyjechała z parkingu i jeszcze pomachała mi. Już zaraz zniknęła za blokami.

Zmarznięta złapałam się za ramiona i rozmasowałam przez kurtkę zimne ramiona. W tym roku listopad jest naprawdę zimny.

Zaczęłam kierować się do bloku. Złapałam się za kieszeń gdzie powinny być moje klucze, jednak poczułam tylko jeden mniejszy kluczyć. Włożyłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam z niej całą zawartość, czyli husteczki higieniczne i klucz od mieszkania.

- Pięknie - skomentowałam sama do siebie. Musiałam jakoś na szybko złapać za ten mniejszy kluczyć od domu i nawet nie zauważyłam kiedy odczepił się od breloczka. Ale byłam pewna że gdy zamykałam dom był cały komplet, czyli breloczek i dwa kluczyki, jeden od mieszkania, drugi od bloku. Musiał mi spaść gdy wkładałam je do kieszeni. Przynajmniej mam taką nadzieję że znajdę go gdzieś na korytarzu... Byłam tak zajęta Samą, że nawet nie zauważyłam tego.

No to pozostaje mi tylko jedni wyjście...

- Raz kozie śmierć - zaśmiałam się pod nosem i nacisnęłam odpowiedni numerek domofonu.

Tak mnie korci żeby zakończyć w tym momencie. To jest takie idealne! Gdybym wpadła na to we wcześniejszym rozdziału -.- Teraz już chyba nie ma sensu przeciągać tej akcji, co?
Po prostu tutaj musiała być chwila napięcia i przerwa na "reklamę" 😝

- Halo? - Usłyszałam zaspany głos Dezego. Nie myślałam że chodzi spać o 20. Uśmiechnęłam się na tę myśl, ale zaraz się spiełam i próbowałam coś powiedzieć. Stanęłam dobrze na nogach. Nosem wciągnęłam powietrze do przepony i na otwartym gardle zaczęłam nieśmiało mówić...

- Zgubiłam klucze do mieszkania...

- Taki śmieszny breloczek - usłyszałam rozbawienie w jego głosie. Od razu się trochę rozluźniłam.

- Gdzie je znalazłeś? - Spytałam z ulgą w głosie.

- Przed swoim mieszkaniem.

- A wpuścisz mnie teraz?

- Jasne, tylko osobiście przyjdź po te klucze - zaśmiał się.

- Spoko - usłyszałam charakterystyczny dźwięk na znak że można otworzyć drzwi, co od razu zrobiłam i wyjechałam windą na najwyższe piętro. Przejrzałam się jeszcze w lustrze w windzie i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dość widoczne rude odrosty, a na drugim planie zmarznięte policzki. Mimo że przeszłam dosłownie kawałek na polu, to mogłam ubrać grubszy dres, a nie tylko sweterek i kurtkę.

Gdy usłyszałam jak drzwi windy się otwierają szybko wyszłam z niej i skierowałam się do mieszkania sąsiada.

Ale teraz chyba mogę skończyć? ;3
Koffam was ludzie 😘
Btw, może spytam was jak myślicie, Dezy znacznie mówić o pocałunku, czy będzie się bał że zepsuje się ich relacja i będzie wolał nie zaczynać tematu?

A może to Mery zacznie temat?

Chętnie poczytam wasze teorie, tylko bierzcie pod uwagę że Mery dalej uważa że kocha Filipa, so

I nie piszcie że Filip ją zdradza i musi być z Dezym xd To już wiem od was od dawna :P

Kamisamamira.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro