Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Dzisiaj nie musiałam iść do teatru, a że zostało mi jeszcze dwa dni do powrotu na wykłady i do kawiarni, to mogłam chwile odpocząć. Wzięłam deskę i moje skrzypce, po czym wyszłam z domu.

Praktycznie nie spałam całą noc... Ciągle miałam ten sam sen.

Wyszłam z bloku i ruszyłam w stronę parku. Gdy dojechałam tam usiadłam na ławce w centrum zieleni i zaczęłam grać.

Melodia była smutna, a moje palce odmówiły posłuszeństwa i co chwilę się myliłam.

- Zaraz odmarzną ci palce - Usłyszałam rozbawionego Filipa za sobą. Przestałam grać, odwróciłam się i pobiegłam do niego. Rzuciłam się mu w ramiona.

- Tęskniłam - powiedziałam radośnie.

- Nie widzieliśmy się raptem kilka dni - twierdził dalej rozbawiony chłopak.

Nie odpowiedziałam nic, tylko wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się namiętnie, aż zabrakło nam tchu.

- Co ty tutaj w ogóle robisz? - Spytałam zdziwiona patrząc mu w oczy.

- Nie mogę już po prostu odwiedzić mojej kochanej dziewczyzny - Mówił zadziornie.

- Mogłeś zapowiedzieć, że przyjedziesz, to przynajmniej posprzątałabym w mieszkaniu - zaśmiałam się, chociaż w sumie to nie miałam kiedy nabałaganić.

Ciągle obejmowaliśmy się. Trzymałam moje skrzypce w jednej ręce, a w drugiej smyczek i obiema obejmowałam chłopaka (nie żeby miała cztery ręce xD po prostu nie wiedziałam jak napisać to że ciągle ma je w rękach i trzyma je tak jakby za plecami Filipa, bo go obejmuje...).

Filip zaczął mi się przyglądać. Przybliżył twarz i popatrzył w moje ciemno brązowe źrenice.

- Kochanie czy czasem się nie przepracowujesz...? - Powiedział z troską. Na jego słowa cała się spiełam - jakoś nie wyglądasz najlepiej... Znaczy, dla mnie jesteś najpiękniejsza, ale te wory pod oczami...

- Nie wyspałam się po prostu. Nic ważnego - Szybko odparłam. - Może pójdziemy coś zjeść? Tu obok jest dość tania restauracja z pysznym jedzeniem - zmieniłam temat.

- Właśnie mi przypomniałaś, że od rana nic nie jadłem - zaśmiał się. Jeszcze raz pocałowałam go i ruszyliśmy w stronę restauracji.

- To kiedy przyjechałeś? - Spytałam ciekawa.

- No przed chwilą, nocnym pociągiem - odparł po chwili namysłu, co było trochę dziwne. Nie drążyłam już tematu.

Doszliśmy do restauracji i zaczęliśmy naradzać się w sprawie obiadu.

Czy ja kiedyś pisałam jakiego koloru są tęczówki Mery...? Jeżeli pisałam to napenwo nie będą brązowe... Ale jak wcześniej nie wspominałam o tym, to są brązowe XD

Czy tylko ja zaczynam lubić Filipa bardziej niż wcześniej? Bo w sumie wydaje mi się że tylko ja go od początku lubiłam xDDD a teraz taki troskliwy chłopacyna :3

Btw na koniec jeszcze PRZEPRASZAM że nie było tak długo rozdziału... Miasto Kości to bardzo wciągająca książka, ale ma 500 stron... Jeszcze mi trochę zostało, więc nie wiem kiedy kolejny rozdział się pojawi...

Loff

Kamisamamira.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro