Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

- Cześć - odpowiedziałam zmieszana.

- Hej - powiedział ostro Filip, który stał za mną.

- Przeszkadzam? - Spytał również zmieszany chłopak.

- Trochę - Mówił zły Fifi.

- A w czym mogę pomóc? - Spytałam żeby rozluźnić trochę atmosferę.

- Jestem Florian i mój brat mieszka tu obok - wskazał na drzwi "szlachetnego rycerza". - Wspomniał przed chwilą że ma nową sąsiadkę, ale ten nerd tylko w gry gra, więc pomyślałem, że to ja przywitam się za niego - Mówił takim spokojnym przyjaznym głosem. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go już widziałam.

- Ja jestem Maria, ale wszyscy mówią mi Mery, a to mój chłopak Filip - wskazałam na gotującego się w środku chłopaka.

Flo chciał podać rękę, ale nie przepadam za gestami typu "piątka" czy "podanie ręki" tylko żółwiki! Tak więc zacisnęłam dłoń i zbliżałam, co chłopak zrozumiał od razu i przybił "żółwika".

- Myślałem że może wpadniecie do nas na chwilę, ale skoro jesteście zajęci...

- Może innym razem - odpowiedział Filip.

- Okey to do następnego - powiedział niepewnie chłopak.

- Pa - powiedziałam. Jeszcze przybiliśmy żółwika na pożegnanie i zamknęłam drzwi za chłopakiem.

- Byłeś nie miły - powiedziałam smutno, jak małe dziecko, gdy coś mu się nie podoba.

- No bo nam przerwał kochanie - powiedział Filip zbliżając się do mnie.

Już nic się nie odzywałam tylko złączyłam nasze usta w pocałunku. Jednak znów nie dane nam było kontynuować czułości, ponieważ Filipowi zadzwonił telefon.

- Cholera - zaklnął i odsunął się ode mnie, po czym odebrał. - Czego?... W Łodzi... Teraz? Mhm... - Szybko skończył rozmowę. - Dzisiaj ma być specjalne przyjęcie w klubie i muszę tam być. Żeby zdążyć musiałbym już jechać... Przepraszam kochanie - Mówił.

- Nie no, spoko - Odpowiedziałam smutno. - Rozumiem.

- Jeszcze do ciebie przyjadę. Obiecuje - mówiąc to złożył na moich ustach długi i namiętny pocałunek.

Odprowadziłam go pod samochód i jeszcze ostatni raz całowaliśmy się. On odjechał. Znowu. Rozumiem że praca jest ważna, ale chyba nie ważniejsza ode mnie? W sumie to ja nie jestem bez winy... Wyjechałam żeby pójść do szkoły aktorskiej, zostawiając bliskich w rodzinnym mieście.

Pojedyncza łza spłyneła po moim policzku. Szybko chciałam wrócić do mieszkania, ale oczywiście musiałam zostawić klucze w środku, ale samego mieszkania nie zamknęłam na szczęście. Zadzwoniłam pod już znany mi numer.

- Halo? - Odezwała się osoba z domofonu. Nie był to rycerz, tylko Flo, jego brat.

- Odsuń się brat, nie twoje mieszkanie - ten głos już należał do szlachetnego rycerza. - To jak zabłąkana księżniczko, znów uciekły ci klucze? - Mówił takim basem. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Znów szlachetny rycerzu uratujesz biedną niewiastę? - Zaśmiałam się, ale mimo tego można było wyczuć w moim głosie smutek.

- Hmm... Flo wpuszczamy ją?

- A spróbował byś nie wpuścić - Powiedział ostro jego brat.

- No więc, po długich obrzędach i naradach ze starszyzną, mam pozwolenie, na otwarcie Ci drzwi - zaśmiałam na jego słowa. - Ale...

- Przepraszam, ale kto tu jest stary? - Spytał oburzony chłopak, jednak został zignorowany.

- Pójdziesz dzisiaj z nami na pizze! Powiedzmy że to będzie taki gest na powitanie, Flo stawia.

- Będę zaszczycona - powiedziałam szczerze. - Ale nie dzisiaj... Może jutro?

- No dobrze, w takim razie wejdź piękna niewiasto i nie zapomnij że jutro jesteśmy umówieni we trójkę.

Na te słowa usłyszałam charakterystyczne trąbienie, na znak, że można otworzyć drzwi. Podziękowałam, ale znowu nie byłam pewna że usłyszał.

Weszłam do środka i pojechałam windą na górę. Myślałam, czy może by nie zapukać do nich i wreszcie oficjalnie poznać "szlachetnego rycerza", ale jednak rozmyśliłam się. Weszłam do mieszkania, zabrałam telefon, portfel i deskę, po czym wysuszyłam na poszukiwanie pracy i jakiegoś salonu fryzjerskiego.

POV "ON"

Florian się uparł, że musi się z nią spotkać, choć tłumaczyłem mu że ma chłopaka. Co prawda przez tą połowę miesiąca, gdy tak często tutaj przyjeżdżała, ani razu nie było jej chłopaka. Dzisiaj zobaczyłem go pierwszy raz, gdy byli na zewnątrz. Nie jakoś dokładnie, ale nawet będąc na siódmym piętrze mogłem zobaczyć jak wielki on jest. Wolę nie zaczynać z nim. Florian już się przekonał jaki może być straszny, nawet gdy hamuje się przy dziewczynie.

Wydaje się bardzo miła. W sumie jestem szczęśliwy, że będę mieć taką sąsiadkę, tylko mam nadzieje że Flo jakoś nie będzie się wtrącał...

Ja nie zdążyłem się jej przyjrzeć z bliska, nie to co mój brat przed chwilą. Mówił że jest piękniejsza niż gdy wyobrażał ją sobie, kiedy opisałem mniej więcej jej sylwetkę.

W sumie to polubiłem ją, ale wciąż nie mogę zapomnieć śpiewu tamtej dziewczyny z Gdyni...

Jejjj Flo wkracza do akcji! Do pisania poprzedniego rozdziału nie mam zielonego pojęcia, że w ogóle Eskacz się pojawi... Ani że Dezy już się ujawni... I w sumie przed chwilą zmieniłam to i jednak wy musicie na to jeszcze poczekać xD A raczej Mery, bo wszyscy się raczej domyślają...

Ehh w końcu szkoła już niedługo, więc w sumie akcje można zaczynać 😄😄

Loff

Kamisamamira.blogspot.com

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro