J͜͡edenaście
Gdy tylko wróciłem do apartamentu zastałem Baekhyuna, który leżał skulony na łóżku nie będąc już w stanie płakać po prostu się poddał, a ja nie do końca wiedziałem co się stało... Byłem przerażony i cholernie się o niego martwiłem szczególnie, że stało się to zaraz po moim wyjściu, gdzie nawet nie mogłem być obok niego. Mimo, że nie było mnie zaledwie dziesięć minut bo ledwo co zszedłem na dół, a już widziałem jak telefon leci przez balkon, więc pierwsza moja myśl to był młodszy chłopak, chwilę później zaś dostałem telefon od Luhana, że nie potrafi go uspokoić, że mnie potrzebują.
Ja od razu wbiegłem po schodach nie mając nawet najmniejszej ochoty czekać na windę bo zanim ona by nadjechała ja już dawno znalazłbym się na ostatnim piętrze w naszym pokoju próbując uspokoić Baeka, ale nawet nie zdążyłem tego zrobić bo leżał spokojnie na łóżku wpatrując się pusto w przestrzeń przez co już wiedziałem, że będzie ciężko jakkolwiek do niego dojść, jednak będę musiał to jakoś zrobić tylko i wyłącznie dla jego dobra. Chciałem mu pomóc, ale kompletnie nie wiedziałem jak się za to zabrać po prostu bałem się, że byłbym w stanie wszystko spieprzyć, a tego nie chciałem. Chciałem znów zobaczyć jego piękny uśmiech poprawiający mi humor na każdym możliwym kroku. Chciałem go szczęśliwego.
— Hej, słoneczko co się dzieje? — spytałem po chwili ciszy zaraz kucając przy chłopaku i złapałem go za dłoń splatając niepewnie nasze palce by móc zaraz delikatnie gładzić palcem wierzch jego dłoni. Chciałem na razie podejść do niego ze spokojem nie chcąc robić niczego pochopnie szczególnie widząc go w takim stanie. Bałem się o niego cholernie bardzo.
— Ona nie żyje. — wyszeptał na tyle cicho, że ledwo dało się cokolwiek usłyszeć jednak nie musiał ten kontynuować bo już dobrze wiedziałem o co chodziło. — Nie zdążyłem się nawet z nią pożegnać w dodatku Hwanjoo... Umm wymienił wszystkie zamki w drzwiach i gdzieś wyjechał zapewne na długi czas tak abym nie mógł odebrać swoich wszystkich rzeczy... Już nawet nie wspominając o fakcie, że sprzedał moją biżuterię, naprawdę nie wiem co mam już robić. — cicho załkał wtulając się w moją dłoń, a ja wziąłem głęboki wdech chcąc się uspokoić.
Teraz już widziałem, że będę musiał to załatwić w inny sposób i tak, aby chłopak się nie dowiedział. Czekała mnie bardzo długa rozmowa z Joo być może dla niego będzie też ona bolesna, jednak nie pozwolę na to by ten tak bardzo ranił Byuna. Nie w momencie kiedy stracił swoją mamę kobietę, która była dla niego największym wsparciem.
— Shhh.... Poradzimy sobie ze wszystkim, Baekkie. Dziś zabukuje nam bilety i najbliższy termin wylotu jest dopiero za dwa dni, więc do tego czasu będziesz musiał troszeczkę wytrzymać. Pomogę ci z pogrzebem mamy i zajmiemy się sprawą z tym błaznem i odzyskamy twoje rzeczy. — ucałowałem czubek jego głowy gładząc go po włosach.
— Nie chce wracać tak wcześnie do domu - westchnął cichutko patrząc na mnie i pokręcił głową. — Zostańmy do końca, a później będziemy myśleć co dalej, w porządku? — uśmiechnął się smutno marszcząc nosek.
— Pamiętam, że ta decyzja należy tylko i wyłącznie do ciebie, a ja będę cię wspierał na każdym możliwym kroku, więc jeśli chcesz jeszcze zostać to nie ma żadnego problemu zostaniemy. — pogładziłem go po włoskach obejmując szczelniej ramionami i przymknąłem oczy. — Jednak, gdy będziesz chciał już wracać lub nie będziesz się czuł dostatecznie dobrze to po prostu mi powiedz chce dla ciebie jak najlepiej.
— Nie mów już tak dużo tylko mnie po prostu przytul. Teraz to jest rzecz, której najbardziej potrzebuje. — nie myśląc już dłużej po prostu gładziłem go po włoskach chcąc dać mu jak najwięcej otuchy. Nie chciałem by był teraz z tym wszystkim sam.
— Więc jeśli chcesz troszeczkę odpocząć to co może pójdziemy w końcu na tą randkę, chciałbym jednak by do niej doszło. — odparłem gładząc go po policzku i ucałowałem czule jego usta uśmiechając się delikatnie.
— Bardzo chętnie chce się wyrwać na ten moment stąd i przestać myśleć o tym co będzie i co jest aktualnie tylko po prostu skupić się całkowicie na naszej relacji bo ja sam nie potrafię jej jeszcze odkryć. — roześmiał się cichutko i podniósł zaraz z łóżka przeciągając się i przeniósł na mnie wzrok. — Najpierw to muszę dokończyć się ogarniać bo wyglądam paskudnie i zanim powiesz, że to nie prawda to ja nadal będę miał swoje zdanie.
Roześmiałem się jedynie całując jego czółko i podniosłem się z łóżka mówiąc, że poczekam na niego na dole bo z tego co już wiedziałem wszystko było dopięte ma ostatni guzik, a ja dostałem zdjęcia i uważałem, że wyglądało to wszystko naprawdę dobrze w dodatku sam fakt, że miałem przebywać tam z młodszym poprawiał mi w jakimś stopniu humor, który zepsuł się w momencie kiedy widziałem łzy w oczach chłopaka.
— W takim razie zbieramy się i lecimy na naszą randkę. — uśmiechnąłem się promiennie wiedząc, że mój humor w końcu ulega zmianie i się poprawia przez co miałem nadzieję, że i humor młodszego też taki będzie. Nie chciałem by był smutny przez całą tą sytuacje szczególnie, że był tą osobą, która najbardziej zasługiwała na szczęście niż ktokolwiek inny.
— Daj mi jeszcze dziesięć minut, dobrze? Muszę się szybko ogarnąć i poprawić makijaż nie chce wyglądać jak siedem nieszczęść. — roześmiał się cichutko i podniósł zaraz z łóżka przeciągając i ruszył szybkim krokiem do łazienki zamykając się w niej.
— Przesłodki. — mruknąłem sam do siebie i oparłem się o framugę drzwi zerkając zaraz na zegarek na swojej ręce i widząc, która jest godzina jedynie uśmiechnąłem się pod nosem wiedząc, że jak dojedziemy na miejsce to trafimy idealnie na zachód słońca, gdzie właściwie chciałem być jak najszybciej bo miałem kilka pytań do zadania chłopakowi, a w takim wydaniu byłoby wręcz idealnie i cholernie romantycznie. Widząc go jak wychodzi z łazienki nie mogłem kompletnie oderwać wzroku od jego przepięknej twarzy, która była wręcz idealna, a delikatny makijaż, który zrobił chłopak dodawał mu jedynie uroku. W tym momencie byłem w nim zakochany jeszcze bardziej niż do tej pory.
****
Więc dodaje w końcu kolejny rozdział, nie ukrywam, że miałam trochę blokady na pisanie szczególnie, że aktualnie siedzę w Hiszpanii i nie zawsze mam czas na pisanie, ale że dziś najprawdopodobniej zostaje sama w domu to się wezmę na nadrabianie rozdzialików nie chcąc was więcej zostawiać bez rozdziału )):
Dla wynagrodzenia długiego czekania podsyłam wam ładne widoki z Saragossy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro