Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

D͜͡wanaście

—Jestem już gotowy. — uśmiechnąłem się szeroko w stronę Chanyeola i złapałem go za dłoń splatając nasze palce razem po czym ruszyliśmy zaraz do wyjścia. Mimowolnie humor mi się poprawił, ale to tylko i wyłącznie z powodu chłopaka, gdyby nie było go obok mnie pewnie nadal siedziałbym w łóżku i patrzył tępo w sufit zastanawiając się dlaczego tak bardzo życie mnie ukarało stawiając mi na drodze kogoś takiego jak Hwanjoo byłem na niego wściekły, ale ufałem starszemu i wiedziałem, że jak będę tego potrzebował to mi pomoże ze wszystkim. Chan jest dla mnie ogromnym wsparciem i to była jedyna rzecz, za którą byłem wdzięczny.

— Wyglądasz tak pięknie, że nawet nie potrafię oderwać od ciebie wzroku to trochę niesprawiedliwe. — wymruczał cicho całując mnie czule w czoło i objął szczelnie ramionami. — Będę troszeczkę zazdrosny o oglądających się za tobą mężczyzn bo na pewno będzie takich wielu. — zmarszczył niezadowolony nos i zamknął drzwi na klucz dzięki czemu mogliśmy razem ruszyć w końcu na miejsce planowanej randki, która miała się odbyć już dawno, ale przez moje prywatne sprawy niestety musieliśmy to przełożyć, ale mimo tego i tak udało nam się wyrwać z chwili smutku i po prostu spędzić trochę czasu razem również próbując odkryć relacje, która jest między nami...

— Bardzo daleko to jest od naszego hotelu? — przeniosłem na niego wzrok i machałem naszymi dłońmi delikatnie się uśmiechając widząc zszokowane miny niektórych pracowników. Właściwie zastanawiało mnie bardzo co tak dokładnie siedzi im w głowach jednak z drugiej strony chyba wolałem przemilczeć ten fakt. Oderwałem w końcu wzrok od szczęśliwego Luhana i przeniosłem go na Parka, który właśnie do mnie mówił, ale sam fakt, że skupiłem się na swoich myślach wybił mnie z rytmu. — Przepraszam, Channie ale nie skupiłem się na tym co mówisz... Czy mógłbyś powtórzyć? — chłopak jedynie roześmiał się i ucałował moje usta chcąc najprawdopodobniej bardziej zaskoczyć wszystkich wokół. Podobało mi się to.

— Nie jestem na ciebie zły, ale następnym razem proszę słuchaj mnie kiedy odpowiadam na twoje pytania. — uśmiechnął się i weszliśmy zaraz do windy zjeżdżając na podziemny parking, gdzie były wszystkie wypożyczone auta... No dobra nie wszystkie, akurat auto, którym będziemy jeździć było osobistą własnością naszego szefa, który jako jedyny nie przejmował się tym, że będzie musiał oddawać pieniądze jak coś zepsuje chociaż akurat jego nie zabolałaby kieszeń. On by się nawet tym nie przejął. — Będziemy jechać około godziny także możesz sobie na spokojnie przysnąć, jeśli tylko masz na to ochotę.

— Mmm brzmi jak dobry plan, ale chyba jednak chce patrzeć na drogę bo jestem ciekaw jak tam dotrzeć następnym razem. — uśmiechnąłem się i chwilę później wsiadłem do auta zapinając od razu pasy, a chłopak za mną i ruszyliśmy. Czy byłem szczęśliwy? Jak najbardziej, ale z drugiej strony smutek również przebijał się przez to szczęście, ale w momencie kiedy nadal tu jesteśmy chciałbym chociaż na moment zapomnieć o złych rzeczach i dopiero po powrocie zamartwiać się co będzie dalej. Nie chciałem kolejny raz psuć humoru chłopakowi wiedząc, że bardzo go boli jak płacze czy jestem smutny. Naprawdę był we mnie zakochany, a ja chciałem mu oddać swoje serce wiedząc, że w jego dłoniach będzie bezpieczne.

****

Podróż minęła nam bardzo przyjemnie i zdecydowanie zbyt szybko zważając na fakt, że po prostu przez cały czas ze sobą rozmawialiśmy wspominając sobie czasy dzieciństwa czy czasy szkolne albo nasze poprzednie związki, które były zabawne i nie udane. Nawet nie chciałem wspominać o związku z Joo bo to była jedyna rzecz, której cholernie żałowałem i chciałem całkowicie zapomnieć skupiając się na tym co jest aktualnie i na tym co będzie później. Być może nawet mój związek ze starszym wypali i będziemy razem szczęśliwi?

— Jesteśmy. — z moich rozmyśleń wyrwał mnie Chanyeol, który właśnie otwierał mi drzwi od auta a w dłoniach trzymał ogromny bukiet czerwonych róż, które podobały mi się bardzo. Uwielbiałem róże, jednak i tak zastanawiał mnie fakt skąd on je wziął bo w aucie nie widziałem kompletnie nic. — Ah widzę, że znów odpłynąłeś, mam nadzieję, że chociaż zapamiętałeś drogę by móc później wrócić. — zaśmiał się cicho i wyciągnął do mnie dłoń, którą od razu złapałem i splotłem nasze palce wysiadając z auta. Rozejrzałem się dokładnie po miejscu, w którym się znajdowaliśmy i uchyliłem usta w podziwie. Byliśmy nad małym jeziorkiem, gdzie na molo był rozłożony kocyk i koszyk z jedzeniem, sam fakt, że był właśnie zachód słońca wyglądało to jeszcze piękniej.

— Nigdy nie sądziłem, że zobaczę tak idealne miejsce na randkę czy nawet spędzanie miło wspólnie czasu... Przecież tu jest przepięknie, ale i tak zastanawiał mnie jeden fakt... A dokładniej dlaczego miałem się ubrać elegancko, gdzie tu jedynie jest tylko piknik... — zmarszczyłem delikatnie nosek i przeniosłem na niego wzrok chcąc dostać jakieś wyjaśnienia jednak zanim się dowiedziałem usłyszałem jego głośny śmiech, który był melodią dla moich uszu. Chłopak miał naprawdę bardzo przyjemny śmiech.

— Przepraszam, Baekkie ale po prostu musiałem zobaczyć miny innych bo zapewne myśleli, że wybieramy się do jakiejś drogiej restauracji bo w końcu to ja ciebie zaprosiłem na randkę i owszem na początku miało tak być, ale doszedłem do wniosku, że bardziej ucieszyłbyś się z takiego miejsca bo kiedyś jak byłeś troszeczkę bardzo podpity zdradziłeś mi swoje idealne miejsca na randkę, a to właśnie był u ciebie numer jeden dlatego też cieszę się, że trafiłem idealnie. — uśmiechnął się promiennie znów mnie do siebie przyciągając i wtulił w swój tors kołysząc nami co było cholernie przyjemnie i mógłbym zostać w takiej pozycji już do końca, ale mój brzuch dawał o sobie już znać.

— Widzę, że zrobiłeś to podstępem, ale ani trochę nie żałuje bo się cieszę, że tu jestem z najwspanialszą osobą u boku. Cholernie się cieszę, że zacząłem pracę u ciebie to była jedna z naprawdę dobrych decyzji jakie mógłbym podjąć w całym swoim życiu. Mimo tego, że niedawno co zerwałem z narzeczonym to będąc blisko ciebie czuje jak bardzo potrzebuje twojej osoby. To właśnie ty jesteś tym światełkiem w tunelu, które rozświetla mi drogę. Może i tylko ja tak uważam... Ale twierdze, że nasze spotkanie było przeznaczeniem, a ty jesteś moim aniołem stróżem, którego tak długo szukałem.


****

DZIEŃ DOBEREK / DOBRY WIECZÓR / DOBRANOC

Nie wiem kiedy to czytacie i chciałam was rozpieszczać będąc tu w Hiszpanii, jednak przez brak wolnego czasu niestety nie jestem w stanie, ale zostawiam wam kolejny rozdział oraz ładny widoczek zachodu słońca na molo! Kocham was~!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro