Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

» Rozdział 8

Brunetka nie potrafiła skupić się na zajęciach, co chwile spoglądała na zegar z nadzieją, że zaraz nastąpi koniec. Myślami co chwile uciekała do białowłosego chłopaka. Znowu pragnęła się z nim spotkać i tylko wyczekiwała jego telefonu.

W końcu wybiła upragniona godzina i dziewczyna zaczęła zbierać swoje rzeczy z ławki. Wyszła z sali i poczuła pulsujący ból głowy. Przymknęła oczy, przykładając dłoń do skroni, a gdy je otworzyła, na korytarzach panowała całkowita pustka.

Zdezorientowana zaczęła iść przed siebie. Do jej uszu zaczęły dobiegać szepty, które z każdym krokiem robiły się głośniejsze. Chwyciła się za głowę, kiedy głosy wręcz krzyczały w jej głowie, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Z trudem już utrzymywała się na nogach, zacisnęła mocno powieki, prosząc w myślach, aby to się już skończyło. W pewnym momencie poczuła, jak ktoś ją podnosi i zaczyna iść, ale ona dalej trzymała oczy zamknięte, trzęsąc się ze strachu.

— Już dobrze — szepnął Pietro, odgarniając jej włosy z twarzy. — Spójrz na mnie Claro — dodał, a dziewczyna lekko uchyliła powieki.

Kiedy tylko ujrzała twarz mężczyzny i jego charakterystycznie białe włosy, otworzyła całkowicie oczy i bez namysłu przytuliła się do niego. Strach dalej gnieździł się w jej ciele, ale przy obecności Pietra, nie był już tak mocny. Mężczyzna objął ją i zaczął gładzić jej włosy, dzięki czemu brunetka uspokoiła się trochę i odsunęła od białowłosego.

— Jak się tam znalazłeś? — spytała lekko drżącym jeszcze głosem.

— Chciałem cię zabrać na kawę i przyszedłem pod uczelnię, ale nie przychodziłaś, więc zacząłem cię szukać w środku — przyznał chłopak, a Clara tylko przytaknęła głową. Nie wiedziała, czy znał on powód jej stanu.

— Co ci się stało? — spytał po chwili zmartwiony.

— Nie wiem... To było tak nagle. Nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło — odparła cicho.

— Chodź, usiądziemy w kawiarni i się uspokoisz — wyciągnął w jej stronę rękę, którą dziewczyna po chwili ujęła i udała się z nim do pobliskiej kawiarni.



Brunetka zajęła miejsce przy wolnym stoliku, i otuliła się bardziej swoim swetrem. Pietro po chwili do niej dołączył i położył na stoliku dwa kubki gorącej czekolady. Białowłosy usiadł przy niej i chwycił jej dłoń, by dodać dziewczynie trochę otuchy.

— Opowiesz mi co się dokładnie stało? — zapytał, spoglądając na nią.

— Wyszłam z sali i nagle tak pusto się zrobiło na korytarzach — powiedziała, ściskając lekko jego dłoń — a później zaczęłam słyszeć szepty, które z czasem aż krzyczały — odparła.

Pietro starał się wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Mógł jedynie objąć ją mocno i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Jednak ta sprawa nie dawała mu spokoju i wiedział, że później i tak będzie o niej ciągle myślał. Martwił się, że Clarze może się coś złego zagrażać.

Brunetka oparła głowę o jego ramie, po czym zabrała w swoje dłonie kubek i powoli zaczęła pić gorący napój. Pietro wahając się lekko, ucałował ją w głowę i poszedł w jej ślady, również sięgając po kubek.

Siedzieli tak razem nawet nie zważając na to co się dzieje dookoła. Czarnowłosa kobieta siedziała niedaleko ich stolika i obserwowała ich, udając, że czyta jakieś kolorowe czasopismo. Celem dla niej nie byli już tylko mściciele, którzy przyczynili się do zabicia jej męża i dziecka, ale i sama Clara...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro