» Rozdział 1
Kilka dni później
Brunetka siedziała znudzona na szpitalnym łóżku i podawała swojemu przyjacielowi rzeczy, które ten pakował do sportowej torby. Była jeszcze trochę poobijana, a na lewym nadgarstku musiała nosić stabilizator, jednak lekarz pozwolił już jej wyjść ze szpitala, co bardzo ucieszyło nastolatkę.
— Jak się pani czuje? — zapytał, wchodzący do sali lekarz i przejrzał wyniki dziewczyny.
— Nawet dobrze — oznajmiła cicho.
— Przypomniała sobie pani coś z tamtej nocy? — spytał, podnosząc wzrok znad arkuszy.
Ich obowiązkiem było zadzwonienie na policje, zaraz potem, jak ratownicy medyczni znaleźli ją przy szpitalu. Jednakże i tak dziewczyna nic by im nie powiedziała, gdyż miała problemy z pamięcią, spowodowane najprawdopodobniej przeżyciami.
— Niestety nie — odparła, mijając się trochę z prawdą.
Pamiętała tylko białowłosego chłopaka, który ją przyniósł do szpitala. Mroźno niebieskie tęczówki wciąż pozostawały w jej głowie i nie chciała ich zapomnieć. Pragnęła mu podziękować, ale nic o nim nie wiedziała.
— Jakby sobie pani przypomniała, to w teczce jest wizytówka funkcjonariusza. Ma pani tu wypis oraz przepisane leki i proszę na siebie uważać — oznajmił z pogodnym uśmiechem i podał jej brązowawą teczkę, po czym wyszedł z pomieszczenia.
— Dzięki Bogu już stąd wychodzę — westchnęła, chwytając pod ramię Thomasa. Chłopak zaśmiał się na jej słowa, po czym razem wyszli ze szpitala.
Brunetka otworzyła drzwi od samochodu przyjaciela i wsiadła na miejsce pasażera, przymykając oczy. W głowie starała się wrócić do wydarzeń mających miejsce kilka dni temu, ale nie potrafiła. Prócz białowłosego chłopaka nic nie pamiętała.
▼▼▼
Pietro poważnie odczuł skutki użycia swojej super szybkości. Całe trzy dni zwijał się z bólu, a jego organizm był już na wykończeniu. Doktor Cho i jej zespół starali się mu pomóc jak tylko potrafili, ale życie chłopaka było poważnie zagrożone.
— Nie powinien był biegać — oznajmiła Helen, przeglądając wyniki.
— Nie chce nikomu powiedzieć, czemu to zrobił. Monitoring był uszkodzony więc Stark też nic nie wskóra — odparła Wanda i spojrzała smutnym wzrokiem na brata.
— Jego stan jest ustabilizowany. Trzeba czekać — powiedziała lekarka, po czym wyszła z sali, zostawiając rodzeństwo same.
Czarownica chwyciła za rękę białowłosego, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. Nie miała nikogo innego prócz niego. Pietro zawsze był dla niej najważniejszy i nie wyobrażała sobie go stracić. Nagle poczuła, jak ktoś kładzie na jej ramieniu dłoń, przez co podniosła głowę i spojrzała na Visiona. Czerwonoskóry android posłał jej coś na wzór pocieszającego uśmiechu. Była dla niego ważna, ale ludzkie uczucia wciąż były dla niego obce...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro