Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<> I <>

Urgh! Jutro jest 1 września. Znowu muszę wracać do szkoły. Jak ja jej nienawidzę! Za tymi ciemnymi, obleśnie otynkowanymi ścianami kryją się setki zbędnych sal lekcyjnych, w środku których nauczyciele mozolnie próbują nam cokolwiek wytłumaczyć.

Nie ogarniam ich toku myślenia, nauczycieli, mam na myśli. Po co mamy znać jakieś twierdzenie Pieta Golasa (czy jak on tam się zwał) dotyczącego boków trójkąta prostokątnego, cytując: "a kwadrat plus be kwadrat daje ce kwadrat". To jakby 1 + 2 = 3, tylko jeszcze robi się z tego do potęgi drugiej. Po co? Nikt nie wie, oprócz matematyków oczywiście. A na fizyce? Pff, same bzdury. Wzory, wzory, wzory... podstawianie do wzorów, przekształcenia wzorów, zadania z użyciem wzorów... co nam po tym? Czy jakieś tysiące zbędnych wzorów zbudują nam przyszłość? Ach, przepraszam. W końcu nie będę miała nic ciekawszego do roboty w życiu niż liczenie jaką pracę wykonała koparka czy jaką wartość energii potencjalnej zyskuje piłka do koszykówki zaraz przed wleceniem do kosza. Chemia to to samo co fiza. Zbiór mało zrozumiałych pojęć, wzory, dla odmiany pojęcia, czasem jeszcze wzory, a jakby tego było mało - pojęcia i wzory! Kto by się spodziewał? A nie, przepraszam. Podobno są jakieś eksperymenty. Podobno. Rzadko bywałam na lekcjach chemii i fizy, nienawidzę tych przedmiotów. A, zapomniałabym. Są jeszcze setki kartkówek i dziesiątki sprawdzianów. Bezsensownych kartkówek i sprawdzianów. Marnotrawstwo papieru.

Nie obchodzą mnie one. Przedmioty ścisłe to dno. Co innego humanistyczne. W sensie język polski. Reszta też jest dnem. Miernotą. I w ogóle nie powinna istnieć.

Nie, żebym faworyzowała jakiś język. Polski znam od urodzenia. Angielski mi wpychają na siłę od przedszkola, a ja równie mocno go od siebie odpycham. Nie wolno zmuszać do nauki, tym bardziej języka. Tym bardziej angielskiego. Obcego. Kto w Polsce mówi po angielsku? To nie Anglia, tylko Polska. Ludzie, ogarnijcie się!

W gimnazjum narzucają - albo rosyjski, albo niemiecki. Najchętniej zaznaczyłabym opcję "dodatkowe zajęcia z polskiego", ale, niestety, takiej opcji nie posiadałam.

"Kto pierwszy zaatakował Polskę w II Wojnie Światowej?" - zadaję sobie pytanie, lecz nawet nie znam prawidłowej odpowiedzi. Szczelam - Niemcy. Niech będzie niemiecki... z dwóch zaborców wezmę większe piekło. Popiecze, popiecze i przestanie. Kiedyś. W końcu moje ziemskie życie się w końcu skończy. Spoglądając na sterty zeszytów i książek, od których niszczą mi się kręgi w kręgosłupie, raczej stanie się to niedługo. Choć jak chodzi o oceny nie jest źle. Olewam szkołę jak mogę, ale kiedy jest w danym dniu język polski po prostu muszę być na pozostałych przedmiotach, aby nie zrazić do siebie swojej polonistki. Och, jak dobrze, że nie zagląda ona do moich ocen. Jak z chemii i fizy, które omijam szerokim łukiem, mam trzy za wypracowania, które przygotowuję "sama" (internet i znajomości u kujonów są bardzo pomocne) to dobrze. Z pozostałych przedmiotów też piszę czasem wypracowania, ale znacznie rzadziej. Zdarzają się na koniec dwóje i czwórki. Z polskiego natomiast mam co roku szóstkę. Z historii nie będę się chwalić - ledwo zdaję...

Nigdy nie przykładałam się zbytnio do historii. Preferują przyszłość, nadchodzącą modę na przyszyły sezon, nowe warianty kosmetyków.... Nie obchodzi mnie przeszłość, jakieś zupełnie obce cywilizacje z przed dwóch tysięcy lat, romansidła o królach czy metody tortur w średniowieczu. A może Polskę zaatakowali kosmici, ale specjaliści zwalają na Rosjan lub Niemców, bo im tak wygodniej? Bo nie mają dowodów na istnienie UFO?

Ja mam dowód na istnienie UFO. I kosmitów.

Ja jestem kosmitą. Dziwakiem. Odludkiem. Dlaczego? Bowiem lubię język polski. Co ja, plotę głupstwa. Uwielbiam język polski, ubóstwiam nawet! To język polski powinien być międzynarodowym językiem, nie jakiś tam angielski. W języku angielskim nie ma czegoś tak cudownego jak epitety, porównania, onomatopeje, koniugacje, personifikacje, ożywienia, antonimy, kontrasty, podmioty mówiące w wierszu, narratorzy... nie ma tych wszystkich cudnych określeń. Przecież to miód dla uszu! Dodatkowo wspaniałe dzieła literackie, w angielskim brzmiące jak szarpanina sylab. Nie rozumiem jak można nie kochać języka polskiego. Dlatego też uznaję się za odludka. Kosmitę. Et cetera. Wszyscy w mojej klasie średnio uczą się polskiego, nie chce im się myśleć i robić prac domowych. Te jedyne robię i przykładam się do nich. Język polski to język mego życia! Jedyna pasja.

A wszystko zawdzięczam swojej polonistce... i zarazem mojej wychowawczyni. Warto mieć w świecie choć jedną osobę, której można zaufać na 100%...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro