Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

(Ze względu na zachowanie immersji kultury Amerykańskiej, np. Zakon jest znany jako The First Order, Zakshot jako The Sinners, grupa Mokotowska jako Shadow Syndicate. Większość grup będzie mieć angielskojezyczne nazwy np. Landrynki jako Candies Group. Jeśli to wam nie pasuje to ja mam to gdzieś.)

Zanim Albert i Shelby mięli coś w ogóle zacząć, chłopak musiał stworzyć stronę internetową w której byłoby wszystko dokładnie rozpisane na podstawie ustaleń. Thomas znał się na sprawach komputerowych więc mu to miał zrobić w wolnej chwili. Oboje chcieli by było to mimo wszystko profesjonalne i do tego miały dojść zdjęcia chłopaka w różnych pozach. Takie od najbardziej grzecznych do najbardziej wyuzdanych.

Minęły jakieś trzy dni od wprowadzenia się Alberta do Thomasa. Przez te dni Albert sporo zarobił koło 60 tysięcy dolarów. Mimo wszystko mieszkał u niego i nie chciał go skubać z pieniędzy, ale specjalnie policjant załatwił badania lekarskie by mogli bez zabezpieczeń, dlatego Albert zrobił to samo dla niego.

Dziś Albert wstał wcześniej żeby wziąć prysznic, ale nie na tyle wcześnie by minąć się z Thomasem. Gdy chłopak był w łazience przed kabiną prysznicową poczuł jak silne ramiona łapią go w pasie.

- Dzień dobry. - powiedział Thomas niewyspanym głosem.

- Hej. - Albert odwrócił się do niego przodem i dłońmi zaczął głaskać go policzkach. - Chcesz wziąć ze mną prysznic?

- Byłoby miło. Tylko potrzebuje zimnego by się rozbudzić, a nie chcę cię mrozić. - powiedział policjant, a Albert dał mu całusa w policzek.

- O mnie się nie martw. Potem zrobię ci kawkę. Ogarnę ciuchy.

- Jesteś kochany. - powiedział Thomas i dał mu całusa w usta.

- Chodź... - powiedział chłopak i wciągnął go do kabiny prysznicowej i odkręcił zimną wodę.

Gdy pod wpływem zimnej wody Thomas się rozbudził zauważył, że Albert się trochę trzęsie i przytulił go do siebie. Po chwili zaczęli się całować. Albert na chwilę się odsunął.

- Nie chcę słyszeć że zapłacisz mi za to później. - stwierdził chłopak, policjant się uśmiechnął i znów go pocałował. Same pocałunki doprowadzały ich momentami do utraty dechu.

Chłopak naprawdę wolał już zacząć pracować i nie brać pieniędzy od Thomasa, bo dużo mu pomaga. Tworzy stronę dla niego, oddał mu pokój za darmo i wygląda jakby go życie wyruchało. Chciałby go na pewno poznać lepiej.

Gdy w końcu zeszli do kuchni, Albert przygotował dla nich śniadanie, ale z ubraniami Shelby go wyręczył. Mężczyzna po wyprasowaniu swoich i jego ubrań, założył te swoje i po śniadaniu, dał chłopakowi całusa w policzek na pożegnanie.

- Nie wiem czy wyrobię się do wieczora. Mam sporo papierkowej roboty. Może mi zejść do późna.

- Dam sobie radę. Może sam znajdę klientów.

- Na pewno. Tylko nie w kierunku Davis. Problematyczna okolica.

- Naprawdę potrafię o siebie zadbać. W worku mnie nie znajdziesz. - powiedział chłopak, a Shelby spoważniał.

- Nie żartuj tak i obiecaj mi że nie pójdziesz tam. Proszę.

- Thomas...

- Proszę. Obiecaj mi to. - mężczyzna przytulił go.

- Obiecuję. A teraz pędź do pracy. Bo się spóźnisz.

Thomas pojechał do pracy, Albert z kolei w okolicach dziesiątej rano ubrał się i sam wyszedł. Wcześniej jednak zamówił taksówkę. Poprosił by go podwiózł do jakiejś Galerii. Padło na Rockford Plazę. Musiał kupić coś nowego zarówno z normalnych ciuchów, po damskie pod Crossdressing czy skórzane pod bdsm. Chciał być jak najbardziej elastyczny. Do tego różnego rodzaju zabawki erotyczne. Na dalszy plan odsunął przekucie sutków. Chciał mieć platynowe kolczyki w tamtym miejscu i pewnie nie tylko tam będzie przekuwać swoje ciało, ale to drobny początek.

Gdy już kupił wystarczająco rzeczy jak na tą chwilę, wrócił do domu Thomasa. Trochę mu zajęło przemeblowanie pokoju właśnie pod klientów. W międzyczasie zrobił sobie obiad i przygotował coś dla Thomasa, bo miał w planach wyjść do klubu i gdyby policjant wcześniej wrócił to, żeby nie musiał sam sobie robić, a po prostu odgrzać.

Wieczorem Albert ubrał coś dosyć luźnego, ale nie przesadnie skąpego i zadzwonił po taksówkę.

- Dokąd zawieść? - spytał taksówkarz, gdy Albert wsiadł do środka.

- Zna pan jakieś kluby dla osób LGBT+? - spytał Albert.

- Najpopularniejszy Paradise Club jest w Del Perro. Ale krążą o nim plotki. Jeśli chce pan o nich wiedzieć.

- Proszę się nie krępować.

- Mówi się, że ten klub jest głównie dla grup przestępczych. Więc czy jest pan pewny, że chce pan tam jechać?

- Potrafię o siebie zadbać, także jedźmy.

Paradise Club znajduje się między domami a parkingiem koło molo. Zbudowany w nowoczesnym stylu. Wydaje się, że jest połączony z mieszkaniem, które najpewniej jest wygłuszone ze względu na klub na parterze i piętrze. Trochę musiał stać w kolejce, ale w końcu dostał się do środka. Było tam pełno ludzi, ale Albert nie miał ochoty tańczyć. Siedział przy barze pijąc Martini. Zauważyło go dwóch facetów. Jednym z nich był jeden z najbogatszych mieszkańców Stanu i właściciel tego klubu, a drugim osoba należąca do grupy przestępczej. Obaj chcieli go dla siebie na ten wieczór. Jednak tylko jeden mógł go mieć. Oczywiście ten, który ma grubszy portfel. I który pierwszy wykona krok w jego stronę.

- Hej. - usłyszał głos z lewej.

- Cześć. - opowiedział Albert.

- Jestem Caspaar Ziak, może masz ochotę zatańczyć? - spytał mężczyzna, na oko wyglądał na niewiele starszego od Alberta.

- Albert Speedo. Na taniec zbytnio nie mam ochoty, ale możesz zamówić mi kolejne Martini jeśli ci zależy. - na słowa Speedo, Caspaar machnął dłonią do barmana. A ten po chwili dał im dwa Martini.

- Jesteś tu sam?

- Zależy... - odwrócił się do niego przodem.

- Od czego?

- Mogę być szczery? - spytał Albert.

- Proszę... Choć do niczego nie zmuszam. - powiedział Caspaar.

- Jestem zarejestrowany jako prostytutka. Więc jeśli cokolwiek chcesz to nie jest to tanie. - powiedział kładąc dłoń na udzie Ziaka.

- Spokojnie. Mam pieniądze. Ile będziesz chciał dostaniesz.

- Ja mam cennik, a badań aktualnych na pewno nie masz, więc trafi ci się coś tańszego.

- Profesjonalnie do tego podchodzisz... Lubię takich, a to rzadkość tu. Ile by mnie to kosztowało?

- Bez Fetyszy i Fantazji. Jakieś 31 tysięcy.

- Zbyt tanio się cenisz, wiesz?

- Optymalnie się cenię. Ale jeśli chcesz możesz coś dorzucić od siebie. - stwierdził Albert zjeżdżając dłonią na krocze Caspaara. - Na pewno nie będziesz żałować.

- Mmm... Chodź do mojego biura.

- Prowadź Króliczku.

Ziak zaprowadził go na górę. Biuro Caspaara znajdowało się na piętrze, które wchodziło w skład klubu. Po wejściu do środka Albert zauważył okno pod którym było biurko z widokiem na plażę i ocean, a po lewej stronie była winda. Była ona widoczna z zewnątrz. Wyglądało na to, że budynek może mieć podziemia w których może być garaż. Winda prowadziła także na górę w której mogło potencjalnie być mieszkanie.

- Wolisz na biurku czy bardziej wygodnie w moim łóżku na górze? - spytał Caspaar.

- Biurko jest bardziej egzotyczne. - wymruczał Albert kładąc dłoń na jego kroczu.

- Jak chcesz... - powiedział Ziak i przyciągnął Alberta do pocałunku. - Przeszkadza ci, że jestem pasywny?

- Ani trochę. Masz farta, bo jestem uni. - powiedział zabierając dłoń z krocza by rozpiąć guziki koszuli mężczyzny. Albert zobaczył, że Caspaar na prawej piersi miał tatuaż tribal pyszczka królika. - Mmm.. Trafiłem z ksywką dla ciebie. Powiedz co lubisz, a chętnie ci to zrobię. - wymruczał i pocałował tatuaż, a potem przeniósł usta na sutek mężczyzny, który po chwili przygryzł lekko wywołując delikatny jęk u Caspaara.

- Na razie wolę zwykły seks.... Jeśli będzie fajnie to pomyślę o czymś innym. - Powiedział mężczyzna i oparł się tyłem o biurko.

- W porządku króliczku. - wrócił do drażnienia zębami sutka mężczyzny, na co ten pojękiwał. W końcu Albert palcami Drugiej dłoni zaczął drażnić drugi sutek. - Masz więcej tatuaży Króliczku?

- Tylko ten... - powiedział Caspaar, a Speedo wolną dłonią rozpiął swój rozporek, a potem wyciągnął swoją erekcję. Odsunął się od mężczyzny, który posłusznie klęknął przed nim, a Albert chwycił go za włosy i wepchnął mu swojego penisa do ust, na co ten się zrobił czerwony i spojrzał na chłopaka. Speedo złapał głowę mężczyzny obiema dłońmi i zaczął wręcz ruchać go w usta. Caspaara to podniecało, ale trochę się krztusił. Mężczyzna wyglądał jakby miał stracić przytomność, wtedy Albert przestał i przyciągnął go do pocałunku. - Jak na razie jest super. - Caspaar był inny w biznesie, przyjaźni i łóżku. W dwóch pierwszych potrafił postawić na swoim, a w łóżku wolał być postawiony do pionu.

- Ktoś ci pozwolił się odezwać? - powiedział chłopak i złapał go mocno za włosy.

- Przepraszam... Będę grzeczny.

- Dobry chłopiec. - Albert znów go pocałował. Caspaar trochę się jednak zdziwił, że ten go szybko rozgryzł, ale mu to nie przeszkadzało, a nawet podobało. - A teraz grzecznie połóż się brzuchem na biurku. I bądź cicho, bo będzie kara.

Caspaar zrobił to co kazał chłopak. Poczuł jak ten ściąga mu spodnie z bokserkami, a potem mocne uderzenie w tyłek. Nie wydał dźwięku, bo miał być grzeczny. Po chwili poczuł jak ten zaczął mu robić rimming, ale musiał być cicho, a to było naprawdę trudne. Po dłuższym czasie przestał co wywołało ulgę u mężczyzny.

Albert kazał chłopakowi się rozebrać, usiąść w fotelu i być całkowicie cicho, co ten zrobił bez sprzeciwu. Najgorzej było gdy Albert zaczął robić dobrze Caspaarowi a ten musiał być cicho. Ziaka przeraził tylko jeden moment. Gdy Albert chciał sprawdzić czy okna w biurze są jednostronne. Już wtedy wiedział że nie chce tego robić w tym miejscu, tylko takim gdzie mają więcej prywatności. Ulżyło mu gdy Speedo powiedział że to tylko żart.

Albert mimo wszystko był naprawdę dosyć brutalny i jednocześnie czuły w stosunku do właściciela klubu nawet jeśli robili to w gumce. Był bardziej podjarany i jednocześnie przerażony tym co będzie gdy będą to robić bez zabezpieczeń. Gdy w końcu skończyli Caspaar obiecał że mu nadgoni trochę klientów z klubu.

Speedo nieźle urządził Ziaka. Ten drugi nie mógł się zbytnio ruszać.

- Pomożesz mi? - spytał Caspaar. - Muszę się umyć i przebrać, a ty mnie trochę wykończyłeś

- Pewnie. - Albert zgarnął jego i swoje ciuchy oraz wziął na ręce mężczyznę z którym podszedł do windy. Caspaar wpisał kod i winda się otworzyła.

Weszli do środka. A niedługo potem znaleźli się w mieszkaniu.

- Wybacz, że w takich okolicznościach. Nie spodziewałem się że mnie rozgryziesz z preferencjami.

- Jestem po psychologii Króliczku. Rozgryzę każdego. Słyszałem też plotkę, że Paradise jest dla grup przestępczych. Nie sprzedam tego jeśli to prawda. Dbam o bezpieczeństwo klientów.

- To prawda. Skoro mnie rozgryzłeś to z innymi też to nie byłby problem. Mogę ci jedynie zdradzić do jakiej organizacji należy dany klient.

- A co z tobą? - spytał Albert pomagając mu wejść pod prysznic.

- Ja? Razem z przyjaciółmi tworzymy The Alliance. Działamy na zasadach legalnego banku, ale także banku dla organizacji przestępczych. - mówił Caspaar, a Albert stanął za nim. - My zapewniamy neutralny grunt do negocjacji na naszym terenie, a to obręb miasta Del Perro.

- Neutralni dla wszystkich i liczy się zarobek?

- Tak. Nie wystawiamy nikogo innej grupie. To by podważyło naszą neutralność. - mówił biorąc prysznic z chłopakiem, który pomagał mu się myć. - Może chciałbyś dołączyć?

- Wolę swój układ. I legalne życie.

- Prędzej czy później ciemna strona miasta może cię dopaść.

- Żyłem po ciemnej stronie i wiem jak się obronić Króliczku. - powiedział Albert i pocałował Ziaka w kark na co ten lekko zadrżał.

Gdy skończyli brać prysznic i się ubrali, Caspaar domagał się numeru konta, a gdy go otrzymał to wysłał Albertowi kwotę 130 tysięcy z dokładnym podpisem, że 65 tysięcy za usługę, a reszta jako napiwek.

- Swoją drogą, nie tylko ja cię chciałem dziś. Ukradłem cię Vasquezowi. Radzę uważać, bo może się w tobie zakochać.

- Nie on pierwszy króliczku. Poza tym potrafię się zajął sobą i nie tylko. Przekonałeś się dziś. On też się przekona.

- Z nim to różnie.

- Dam radę. - podszedł do niego i dał mu buziaka w policzek. - Dzięki za napiwek. Niedługo rusza moja strona, na której wszystko będzie rozpisane dokładnie. No i zainwestuj w jednostronne lustra, bo jak będzie następne spotkanie, to nie będę taki łaskawy.

Obaj zjechali winą do biura, Caspaar w nim został natomiast Albert wyszedł. Jednak od razu został przyparty do ściany przez jakiegoś chłopaka z niskim głosem.

- Hej. - powiedział chłopak, a gdy się uśmiechnął to Albert zobaczył zęby jak u rekina

- Hej. Ciekawe uzębienie. Zamierzasz mnie ugryźć?

- Tylko jeśli poprosisz, a na pewno tak będzie.

- To zależy. Bo wiesz ja nie jestem typem, który od tak ci się odda.

- A dlaczego nie?

- Powiem to samo co poprzedniemu. Jestem Prostytutką i jeśli nie masz kasy to nic ze mną nie zrobisz. A widzę, że cię świerzbi.

- A na ile się wyceniasz?

- Jesteś pewny, że będzie cię stać?

- Przekonamy się. Chodzi o sam seks.

- Za bezpieczny 14 tysięcy, a bez zabezpieczeń 20 tysięcy. Przy czym bez zabezpieczeń tylko z aktualnymi wynikami badań lekarskich. Ale tylko przy zwykłym seksie. Wyuzdany podchodzi pod fetysze i fantazje, a to między 30-75 tysięcy. I ceny się łączą. Także to nie jest tak, że płacisz np. za wyuzdany seks, płacisz za fantazje i za seks.

- Niech stracę - stwierdził chłopak. - Płatność od razu czy po?

- Od razu. - powiedział Albert, bo czuł, że może ich nie dostać.

- O-okey. - Widać było, że nie na taką odpowiedź liczył i zaczął coś pisać w telefonie. Ta osoba nie szczególnie lubiła trzymać pieniądze w banku.

- Czyli chciałeś mnie odjebać na kasę.

- To nie tak. Nie myślałem że robisz to za kasę.

- Bądź przygotowany na wszystko Rekinku.

- A jak pięknie poproszę o ten jeden raz za darmo? - spytał z nadzieją w głosie.

- To ja równie pięknie odmówię. Albo załatwiasz kasę, albo dzwonię po taksówkę.

- A cena za loda?

- 9 tysięcy za wtrysk na twarz, 10 tysięcy do ust bez połyku i 12 tysięcy z połykiem.

- Podaj numer konta.

Albert podał chłopakowi numer. Ten przelał mu na konto 9 tysięcy dolarów.

- Chodź do łazienki. - powiedział chłopak, a Albert z nim poszedł.

Weszli do jednej z kabin, gdzie chłopak z niskim głosem opuścił spodnie z bokserkami, a Albert zobacz sporych rozmiarów erekcję i wziął się do roboty. Gdy był bliski dojścia powstrzymał się od wymuszonego spuszczenia się w Albercie. Za bardzo mu się podobało, ale musiał się opanować, bo w innym wypadku będzie winien mu kasę, albo najgorsze, że więcej z nim nic nie zrobi, a chłopak był dobry w tym co robił.

- W zasadzie jak się nazywasz? - spytał ten z niskim głosem, gdy Albert wycierał jego spermę z twarzy.

- Albert Speedo, a pan?

- Vasquez Sindacco.

- Mam nadzieję, że następnym razem nie będzie problemów z kasą.

- Oczywiście, że nie.

Albert potem wrócił taksówką do domu Thomasa, który wygląda, że czekał na niego. Od razu dostał od policjanta buziaka w policzek.

- Hej... Wiem, że nie powinienem, ale zajrzałem do twojego pokoju...

- Chcesz czegoś użyć na mnie? - powiedział Albert opierając się o mężczyznę.

- Może... Ale chyba trochę zmęczony jesteś?

- Na ciebie znajdę siłę słodziaku.

- Nie trzeba. A jak ci minął dzień?

- Mam kontakt, który mi załatwi klientów. Nie chcę wdawać się w szczegóły jakich. A jak tobie minął?

- Zapierdol był i w sumie mam dla ciebie klienta. To mój Szef, a także Szef Policji Los Santos Gregory Montanha.

- Kiedy mam się z nim spotkać i gdzie?

- Najpewniej jutro, ale jeszcze zobaczy. Podałem mu twój numer telefonu i zaraz podam ci jego, żebyś nie był zdziwiony.

- No dobrze. - powiedział Albert.

Shelby podał mu numer do Gregory'ego. Speedo zapisał go jako Szef LSPD. Postanowił sprawić sobie przy tym drugi numer i telefon. Obecny miał być służbowy, a drugi prywatny.

- Prześpisz się chociaż ze mną? - spytał Albert.

- Pewnie.

- Ale naprawdę. Nie płać mi już za seks. Proszę

- No dobrze. - powiedział niechętnie Policjant.

- Róbmy to ale bez kasy. Źle się czuje z tym, bo mieszkam tu za darmo, a ty mi jeszcze płacisz.

- Jasne. Rozumiem. - Shelby dał mu buziaka w czoło.

Razem poszli do pokoju chłopaka rozebrali się do naga i położyli w jego łóżku. Oczywiście Shelby przytulał się do pleców Alberta. Niedługo potem zasnęli.

(Tylko pamiętać, że to się będzie bardziej trzymać Immersji, więc proszę nie ryczeć, że jest zbyt poważnie jak na niektóre postacie)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro