Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Thomas przebudził się koło dziewiątej rano, widząc wciąż śpiącego Alberta przytulił go mocniej czym niechcący go obudził.

- Nie śpisz już? - spytał Albert.

- Dopiero się obudziłem. Nie chciałem zrobić tego tobie. - mężczyzna podniósł się do siadu, Albert zrobił to samo tylko po to by dać mu powitalnego budziaka. Zastał za to przyciągnęły na dłuższy pocałunek.

Gdy w końcu się od siebie odsunęli oboje poszli do kuchni, gdzie leżały ich telefony. W telefonie Thomasa nie było nic szczególnego, a w tym Alberta dwie wiadomości. Jedna od Montanhy, a druga z nieznanego numeru. Chodziło o nic innego jak nowy klient, który był dyrektorem szpitala w Eclipse Medical Center. Nazywał się Max Voodoo. Jego życzeniem było aby Albert przyszedł do niego w stroju pielęgniarki. Praca była na już, ale chłopak nie chciał iść na pusty żołądek, tym bardziej Thomas nie chciał by padł z głodu. Widać było, że się stara, co dla Alberta było urocze.

- Podwieziesz mnie przy okazji na szpital? - spytał Albert.

- Klient?

- Tak. Muszę jeszcze sprawdzić czy mam strój, bo jeśli nie to zahaczymy o sklep.

- Jasne. - powiedział Thomas uśmiechając się.

- Będziesz chciał zobaczyć jak na mnie leży?

- Z wielką chęcią

Gdy zjedli szybkie śniadanie i wypili kawę poszli do sypialni Alberta. Ten znalazł strój jaki chciał. I zrobił dosłownie przeciwieństwo striptizu. Starszemu ten widok bardzo odpowiadał. Na koniec Albert usiadł mu na kolanach i przyciągnął do pocałunku.

- Następnym razem specjalnie dla ciebie ubiorę taki strój tylko policjanta lub złodzieja, zależy co będziesz chciał.

- Musisz być taki podniecający? - spytał Thomas. - Przez ciebie znów mi stanął. Przy tobie trudno mi mieć go w spoczynku.

Albert prychnął śmiechem i mu pomógł w tej sprawie.  Niedługo potem i Shelby się ubrał. Albert wziął ze sobą plecak na przebranie. Nie miał w planach paradować w stroju pielęgniarki, założył także płaszcz. Gdy w końcu przyjechali Albert miał wysiadać, ale Thomas go zatrzymał pytaniem.

- Zaczekać na ciebie? - spytał mężczyzna.

- Nie wiem na jakiej zasadzie ma to wyglądać. Wiesz czy godzinowo czy na raz. W końcu to lekarz, więc wiesz.... Rozerwij się trochę....

- Okej... Będę czekać. - powiedział Thomas. - Zajmę się twoją stroną przy okazji.

Albert nim wszedł do szpitala został pociągnięty na bok.

- A ty co tu robisz? - spytała dziewczyna. Po głosie poznał, że to Madeline jego kuzynka.

- Przyszedłem na badania.

- Badania. Akurat.... Słyszałam od Dante, że zabawiałeś się z jego szefem. Że w ogóle zostałeś dziwką. Ciekawe co ciocia by na to powiedziała.

- Nie wiem. Nie obchodziło mnie nigdy zdanie matki. A to co robię z klientami to nie jest sprawa wasza. Poza tym pan Montanha potrzebował pozbyć się pewnego napięcia.

- I teraz zamierzasz mi niszczyć karierę, że będę musiała się przenieść?

- To zależy czy będziesz jak Dante kłapać dziobem na pół miasta. Nikt nie musi wiedzieć o naszym pokrewieństwie. Wtedy nie zniszczę ci kariery, chyba że wolisz ogłosić to okolicy.

Dziewczyna była bardziej trzeźwo myśląca, a nie lekkomyślna jak starszy brat.

- Okej.... Ale nikt nie może wiedzieć.

- Nikt się nie dowie. Obiecuję.

- Okej... To idź do tego kto cię wynajął i mi nie zawracaj głowy.

- Jasne zatroskana pani doktor.

Albert napisał do Maxa Voodoo, że czeka w sklepiku szpitalnym na piętrze. Lekarz do niego przyszedł i zabrał do swojego biura. Pierwszym przystankiem była winda, gdyż jego biuro było na najwyższym piętrze szpitala. Winda do której wsiedli była typowo dla personelu.

Albert nie czekał aż dotrą na ostatnie piętro, chwycił mężczyznę za kark i przyciągnął do pocałunku. Lekarz go odwzajemnił. Speedo odsłonił co miał pod płaszczem, a dłoń Maxa od razu wylądowała na kroczu chłopaka.

- Pokaże badania i będzie w porządku? - spytał schodząc na szyję chłopaka.

- Zależy... Zależy czy cena będzie dla ciebie w porządku, bo za fantazje i fetysze słono sobie liczę kotku. A ceny się łączą.

- Spokojnie zarabiam wystarczająco by zapłacić za twoje usługi.

- Okej...

Winda w końcu dotarła na właściwe piętro. Max się odsunął, a Albert zasłonił. Lekarz zaprowadził go do biura i zamknął za nimi drzwi żeby nikt nie przeszkadzał. Po niedługiej chwili Voodoo pokazał Speedo wyniki badań.

- Powiedz mi jeszcze czy mam tu zostać dłużej czy na jeden raz? - spytał Albert kładąc dłonie na klatce piersiowej lekarza.

- Na jeden raz...

Albert ściągnął torbę i przebrał buty na białe szpilki oraz ściągnął płaszcz

- Wyglądasz naprawdę seksownie. - powiedział Lekarz i przyciągnął go do siebie łapiąc za tyłek. Chłopak wtedy przyciągnął go do pocałunku.

Max po chwili go odsunął od siebie i oparł brzuchem o biurko. Dał mu po chwili mocnego klapsa, ma który Albert jęknął. Lekarz odpowiednio zajął

- Mam zaraz przy biurze prysznic jeśli chciałbyś skorzystać. - powiedział Lekarz pomagając mu wstać po stosunku.

- Jeśli ty ze mną skorzystasz. Oczywiście co się tam stanie nie policzę ci. Możesz być tego pewien.

Max ewidentnie był chętny i poszli razem do łazienki, gdzie doszło do jeszcze jednego stosunku. Albert potem się przebrał w coś normalnego.

- Naprawdę mi się podobało. - powiedział Max. - Mam nadzieję, że nie byłem dla ciebie za ostry.

- Spokojnie Tygrysie było idealnie. - Albert dał mu całusa w policzek, a po chwili zabrał torbę do której włożył ciuchy pod fantazje.

- To ile jestem winny? - spytał lekarz.

- 40 tysięcy skarbie.

Albert podał mężczyzna numer konta, a ten przelał na jego konto 50 tysięcy. Oczywiście, wszystko zostało odpowiednio opisane.

- Będę lecieć. - znów mu dał całusa w policzek i wyszedł.

Gdy zjechał windą na parter i opuścił szpital zadzwonił jego telefon.

- Halo... - powiedział Albert.

- Dzień dobry. Tu Simone Carbonara. Przeszkadzam?

- Nie... Potrzebuję pan czegoś? Mam przyjechać do pana?

- Nie trzeba. Chciałem wiedzieć czy istnieje możliwość zamówienia usługi dla kogoś?

- Dla kogo konkretnie? - spytał Albert.

- To trochę delikatna sprawa, bo chodzi o mojego syna. Martwię się bo ostatnio jest rozdrażniony. Ktoś kto mu się podoba ma kogoś, a on jest pizdą by mu to wyznać.

- Nie potrzebny mu bardziej psycholog? - spytał chłopak.

- Psycholog tu nic nie da. Ja go znam. Lepiej mu załatwić kogoś na seks. Może przestanie o tamtym myśleć chociaż na chwilę. - stwierdził Simone.

- Skoro pan tak uważa, a gdzie mieszka, bo ja aktualnie jestem pod szpitalem na Eclipse'ie.

- Oh... To bardzo blisko jesteś. Nicollo mieszka w Eclipse Towers, to wieżowiec tuż obok szpitala. Mieszka na ostatnim piętrze w apartamencie VIP.

- Rozumiem.

- Do apartamentu VIP jest kod.

- Niech pan wyśle SMS-em ten kod. Chce pan jeszcze o czymś porozmawiać?

- Seks telefon jest płatny?

- Jeszcze nie, ale skoro pan pyta to wkrótce będzie. A chce pan tak samemu czy z mężem?

- I ile pana zdaniem powinien kosztować?

- Nie wezmę więcej niż  2 tysiące za godzinę. - powiedział Albert idąc do wieżowca mieszkalnego.

- Nie za tanio?

- Czemu każdy nowy klient uważa, że za tanio się cenie?

- Raz. Jesteś uroczy i przystojny. Dwa. Masz naprawdę dobre umiejętności. Trzy. Masz i zapewne będziesz miał niektórych klientów tak jak mnie i Spadino po 40-stce.

- Możliwe, ale co to ma do rzeczy?

- Od osób 35+ bierz więcej. O 5 tysięcy więcej.

- Jestem po ekonomii i jeden z klientów zaproponował, że pogada z kimś wyżej na temat podatku od prostytucji, żeby zmniejszyć. Żeby mnie państwo lepiej traktowało.

- To miłe ze strony tego klienta.

- Tak wiem.  Jestem pod windą. Rozumiem że to w niej mam wpisać kod?

- Tak. Będę kończyć.

- Jasne. Do zobaczenia i miłego dnia. - powiedział chłopak i się rozłączył.

Po chwili zadzwonił Thomas Shelby.

- Hej, co tam?

- Chciałem wiedzieć czy już po czy może ci przeszkadzam?

- Może klientowi, ale mi nie. Poza tym na pewno by ci się podobało jak jęcze do telefonu. Mógłbyś sobie coś wyobrazić.

- Jesteś już wolny?

- Niestety nie. Przed tobą dzwonił klient i wiesz...

- Ale po nim znajdziesz dla mnie czas?

- Pewnie.

- W ogóle skończyłem robić stronę dla ciebie. Trzeba tylko zrobić ci sesję zdjęciową.

- Znasz może kogoś w tej branży? - spytał chłopak.

- Właściwie to tak. Tylko, że ta osoba strasznie kreweci. - powiedział Shelby.

- Jak się nazywa?

- Max Power. Nie pracuje w prawdzie jako fotograf, bo jest w stanowej, ale naprawdę robi świetne zdjęcia.

- Myślisz, że mógłby być potencjalnym klientem?

- Myślę, że za zdjęcia będzie chciał się z tobą przespać jak się dowie o jaki rodzaj strony chodzi.

- Możesz go spytać czy nie chciałby? Wiesz, że w razie co jeśli on nie będzie miał nic przeciw to możesz liczyć na trójkąt.

- Przestań. Gdy o tym myślę to mi zaczyna stawać.

- Lubię jak ci stoi.

- Albert. Nie chcę tego robić teraz ręką.

- Przepraszam słodziaku przytulaku.

- Nie gniewam się.  - powiedział Thomas wzdychając. - Buziaki. - mężczyzna się rozłączył.

Albert w końcu wpisał kod do windy. Zabrała go na ostatnie piętro. Apartament VIP był tylko jeden, prowadził do niego niewielki korytarz za windą. Na tym poziomie znajdują się niewielki ogród, taras i helipad. Albert zadzwonił dzwonkiem. Na szczęście otworzył mu ktoś drzwi.

- Nicollo Carbonara? - spytał Albert.

- Zależy kto pyta...

- Albert Speedo. Wynajęto mnie dla ciebie.

- Czekaj... To o tobie ciągle gada Vasquez... - powiedział chłopak, a Albert bez pytania wszedł do środka i złapał chłopaka za koszulę.

- To jak? Jesteś tym Nicollo czy jednak nie? - spytał Albert przyciągając go bliżej do siebie i łapiąc w pasie.

- T-to ja. - wtedy Speedo pocałował go w szyję. - K-kto cię wynajął?

- A czy to ważne? Chyba ważniejsze jest, że będzie ci przyjemnie. - powiedział Albert i ściągnął mu koszulkę.

- Chyba... - powiedział niezręcznie, a Albert zamknął za sobą drzwi i pociągnął ze sobą.

- Wolisz w salonie czy zaprowadzisz do sypialni?

- Nie wiem w sumie. - powiedział Nicollo. - Nikt się nie dowie?

- Oczywiście że nie. Masz moje słowo skarbie. - na to ostatnie słowo Nicollo się trochę zarumienił, a po chwili Albert przyciągnął go do pocałunku. Młodszy Carbonara był w tym kiepski, poza tym łatwo dał się w tej kwestii zdominować. To chyba rodzinna kwestia, bo widać było, że według Alberta Simone nie jest typem który w łóżku tak na poważnie dominuje.

Speedo odsuwając się zauważył jak w dresach chłopaka pojawia się wybrzuszenie. Natychmiast ściągnął mu je razem z bokserkami. O ile jego ojciec miał w miarę dużego, tak Nicollo raczej średniego. Na oko 17 cm. Natychmiast włożył go w swoje usta i zaczął robić loda.

Nicollo po chwilach jęczenia zdobył się i odsunął od siebie Alberta.

- Coś się stało? - spytał Speedo.

- Ja... Ja jestem pasywny. - powiedział strasznie się przy tym rumieniąc.

- Wystarczyło od razu powiedzieć skarbie. - powiedział Albert i wstał. Nicollo sam złapał za pasek spodni Alberta. - Śmiało skarbie. - Nicollo rozpiął pasek, a potem rozpiął rozporek i ściągnął mu spodnie. Po chwili również bokserki. Przygryzł lekko wargę.

- Dużo masz klientów? - spytał chłopak biorąc jego penisa w dłoń i zaczynając mu obciągać. Albert nie specjalnie spodziewał się tego pytania.

- Na razie nie, bo jestem nowy w tym. Ale może za parę miesięcy.

- Nie potrzebujesz może ochrony? Mógłbym załatwić.

- Daje sobie radę skarbie. Poza tym nie wystaje na ulicy. To raczej może być cudza fantazja, lub jakiś fetysz, ale żeby stać i dawać na ulicy to nie.

Po pewnym czasie doszło również do seksu z którym przenieśli się do sypialni Nico. Widać było, że Nicollo potrzebował tego. Mimo, że Simone uważał, że jego synowi nie potrzebna rozmowa psychologiczna to wolał ją przeprowadzić.

- Wiesz Nicollo... Wolałbym tego nie poruszać, bo to zdradzi kto mnie wynajął, ale widzę, że masz większy problem niż brak seksu. - powiedział Albert będąc odwrócony do niego przodem.

- Nie mam problemów... Możesz sobie iść...

- Cierpisz z powodu nieodwzajemnionej miłości. - powiedział Albert.

- Skąd to możesz wiedzieć?

- Po prostu widzę. Kim on lub ona jest?

- Nie chce o tym gadać. - powiedział Nicollo, a Albert go do siebie przytulił. - Po prostu on ma kogoś.

- Powiedziałeś mu chociaż kiedykolwiek co do niego czujesz? - Nicollo pokręcił głową na nie. - Może też miał problem z wyznaniem i liczył, że ty zrobisz pierwszy krok. A skoro tego nie zrobiłeś to postanowił odpuścić i pójść dalej.

- Naprawdę tak uważasz?

- Tak. Nawet jeśli kogoś ma to powinien wiedzieć co czujesz, nie powinieneś dusić w sobie uczuć. Jeśli chcesz to możemy się umówić z nim na spotkanie. Bez seksu i tak dalej. Po prostu trochę jak sesja u psychologa.

- Pogadam z nim i zobaczę czy coś wskóram.

- Mogę sam z nim pogadać jeśli nie dasz rady.

- Może. Dla mnie...

- To może być trudne. Rozumiem. - powiedział Albert i po chwili pogłaskał Nicollo po głowie.

Obaj się ubrali, Albert zostawił mu swój numer i wyszedł z mieszkania. Po chwili zadziwił do Thomasa i nie musiał długo czekać, aż ten odbierze telefon.

- Jestem wolny i zaraz wyjdę z Eclipse Towers

- Już jadę.

Gdy mężczyzna się rozłączył, Albert się jedynie uśmiechnął. Po chwili przyszedł SMS od Josepha czy mogą się spotkać wieczorem. Speedo nie widział w tym problemu. Gdy Thomas podjechał to ten wsiadł do niego bez wahania.

- Sorki, że już nie jestem w stroju pielęgniarki.

- Podobasz mi się niezależnie od tego co masz na sobie.

- Ale bardziej byś wolał widzieć mnie bez ubrań.

- Może. - Albert na te słowo się jedynie uśmiechnął i dał mu buziaka w policzek.

- Mi się zaczęło podobać chodzenie nago. Lubię czuć ciepło twojej skóry gdy się przytulamy. - na słowa chłopaka Shelby się mocno zaczerwienił na twarzy. - To co teraz? 

- Co? Ja... znaczy... Może masz ochotę na...

- Aż tak cię stresuję?

- Tak. Momentami nie potrafię myśleć przy tobie. - powiedział Thomas opierając się o kierownicę.

- Takich jak teraz... - starszy spojrzał tylko na niego. - Nie musisz się dla mnie starać i wymyślać czegoś super. Lubię po prostu spędzać z tobą czas. Sprawia mi to przyjemność. Po prostu musimy częściej rozmawiać by się poznać. Jeśli myślisz o mnie na poważnie i nie przeszkadza ci, że się puszczam to nie chce by ten związek tylko się na seksie opierał, mimo, że z tobą jest mi też najlepiej.

Albert usiadł na kolanach Thomasa i się do niego przytulił. Shelby puścił kierownicę i odwzajemnił przytulenie Alberta nadal się rumieniąc.

Oboje wrócili do domu mężczyzny rozebrali się z niepotrzebnych rzeczy i całe południe i część popołudnia spędzili na rozmowie i przytulaniu się. 

Wieczorem Albert poszedł pod klub. Tam czekał na niego Joseph, który z kolei zabrał go do portu, gdzie była przycumowana łódź mężczyzny.

- Całą drogę się nie odzywałeś. Coś nie tak? - spytał Albert.

- Nie. Wszystko w porządku. Po prostu cieszę się że nie spławiłeś mnie. Mam dosyć głośne i chaotyczne życie i czasem lubię ciszę.

- Rozumiem. - powiedział Albert, a Joseph pomógł mu wsiąść na swoją łódź.

Mężczyzna odwiązał cumę i wszedł na łódź. Po niedługim czasie ją odpalił, Albert z kolei przytulił się do jego pleców by zza nich oberwać ciemniejące niebo i zachód słońca. Popłynęli też właśnie w tym kierunku.

- Chcesz poprowadzić?

- Nie. Dobrze mi tu.

- Chyba rzadko się przytulasz.

- W mojej branży będę rzadko miał okazję, ale będąc szczerym to poza tobą jest jeszcze ktoś.

- Przynajmniej jesteś szczery. A teraz stawaj za sterem. - powiedział i wręcz zmusił Alberta do sterowania samemu stając za nim jedną dłoń trzymając na jego boku, a drugą kładąc na jego dłoni - Teraz ja mam ładny widok. Podwójnie. - dodał opierając brodę o jego ramię.

Mężczyzna mimo wszystko prowadził tą łódź i gdy byli wystarczająco daleko od lądu to poinstruował chłopaka jak ma zwolnić, a potem wyciągnął kotwicę by nie dryfowali w nieokreślonym kierunku. Potem wyciągnął spod pokładu koc, jedzenie, wino, kieliszki talerze oraz świece. Wszystko to rozstawił na dziobie łodzi.

- Chciałem żeby było bardziej wyjątkowo. - powiedział mężczyzna podpalając jedną ze świec.

Albert do niego podszedł i pogłaskał po policzku, a po chwili dał buziaka w usta.

- Wyjątkowe jest samo to, że ci nie przeszkadza co robię i...

- Zamierzam cię w tym wspierać. Wiem, że teraz to tylko puste słowa, ale możesz mi uwierzyć.

Albert znów go pocałował, ale tylko po to by się zamknął. Joseph odwzajemnił pocałunek i go pogłębił, ale po chwili się odsunął.

- Zjedzmy może.

- W porządku.

Usiedli razem na kocu, a Joseph otworzył także wino. Rozmawiali i jedli, aż na niebie pojawiły się gwiazdy i księżyc.

Może i nie było seksu, ale widać było, że Joseph bardziej się powstrzymuje od tego. Albertowi wydawało się, że ten próbuje sobie coś udowodnić. Chłopak miał zamiar wspierać mężczyznę w tym postanowieniu, choć czuł, że bycie sobą może zaszkodzić jego postanowieniom w stosunku do niego.

Gdy zbliżał się koniec randki to znów Albert prowadził łódź, a za nim stał Joseph. Tym razem było trudniej, bo Albert musiał dobić ostrożnie do portu koło Vespucci. Niestety mimo instruowania uderzył lekko pomost i zarysował bok łodzi.

- Przepraszam. - powiedział Albert.

- Spokojnie to twój pierwszy raz. - powiedział starszy mężczyzna i dał mu całusa w policzek.

Dalej było już lepiej. Albert po wszystkim dał Josephowi pożegnalnego całusa w usta, a potem zamówił taksówkę, która szybko podjechała i wrócił do domu. Było już dosyć późno, a Thomasa nie było w kuchni, ani w salonie. Znalazł go odkrytego i śpiącego na plecach w sypialni. Sam rozebrał się i nie mając zamiaru go budzić ostrożnie podszedł do łóżka mężczyzny. Chciał pójść spać przytulając się do niego. Ostrożnie usiadł na biodrach mężczyzny i przykrył kołdrą dwoje plecy i gdy już miał się kłaść na jego klatce piersiowej, Thomas otworzył oczy.

- Przepraszam. - powiedział dosyć instynktownie Albert.

- Nie masz za co słodziaku.

Thomas przyciągnął go najpierw do pocałunku na dobranoc, a potem do swojej klatki piersiowej. Zasnęli razem przytulając się do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro