Prolog
Albert Speedo to chłopak świeżo po studiach. Studiował on Prawo, Ekonomię oraz Psychologię na Uniwersytecie w Madrycie. Miał o to problem z rodzicami, którzy byli rodowitymi Katalończykami, którzy woleli by uczęszczał do tego w Barcelonie. Dlatego po nich wyjeżdża do kuzynów w Los Santos. Nigdy nie był specjalnie grzeczny podczas studiów, bo dorabiał na sprzedaży zioła i mety, sam z kolei nie ćpał.
Do Los Santos przyleciał jakoś na początku lata 2027 roku. Na Lotnisku Międzynarodowym czekali na niego Dante i Madeline, choć nie prosił o to.
- Witamy w Los Santos. - powiedziała z uśmiechem Madeline.
- Ta... Cześć.... - powiedział Albert.
- Jak ci minęła podróż? - spytał Dante.
- Normalnie? - Albert chyba rozumiał, że matka coś im nagadała. - Kocham was, ale nie potrzebuje nianiek, bo jestem tu nowy. Poradzę sobie.
- Twoja mama się martwi. Mówiła co było w Madrycie. - powiedział Dante.
- A co niby było?
- Że handlowałeś ziołem i w ogóle. - powiedział Capela.
- To nie jej sprawa co robiłem, Skończyłem studia i to z wyróżnieniem. A wasza tym bardziej nie, co będę robić tutaj.
Chłopak zostawił ich samych, po czym wziął taksówkę do której zapakował swoje bagaże.
- Dokąd zawieść?
- Do najbliższego motelu.
- Zawiozę pana do The Pink Cage Motel. To blisko centrum i w miarę bezpieczna okolica.
- Okej.
- Wie pan, tyle się ostatnio dzieje w mieście, że lepiej jest pomieszkiwać w centrum...
- Co się dzieje?
- Wojny gangów, mafii... Ostatnio coraz więcej trupów. Mieszkańcy boją się zapuszczać na południe od Olympic Freeway.
- Rozumiem.
Motel znajdował się na tzw. Urzędniczej na przeciwko banku Fleeca niedaleko Los Santos City Hall. Chłopak wynajął pokój na piętrze.
Minął ledwie tydzień, a on wrócił do starych nawyków czym były m.in. sprzedaż narkotyków i kradzieże pod paserkę. Tylko tu było inaczej niż w Hiszpanii. Trudniej.
Dziś był ten dzień gdzie został złapany, a było to w Chumash.
- Panie władzo dogadajmy... - powiedział Albert podnosząc ręce w geście poddania.
- Nie ma takiej opcji. Trzeba było pomyśleć zanim się postanowiło coś ukraść.
- Wygląda pan na niezwykle silnego policjanta... - Albert zagryzł dolną wargę. Zauważył też wybrzuszenie w spodniach. - Mógłbym pomóc. - Podszedł ostrożnie do policjanta, a ten coś wyłączył.
- Nie tutaj... - pokazał na swój radiowóz. Albert usiadł na miejscu obok kierowcy. Policjantowi udało się coś uszkodzić. Najpewniejsze Dashcam. Pojechał w jakieś ustronne miejsce, ale to nie przeszkodziło Albertowi w zabawie jego penisem.
Gdy w końcu się zatrzymali policjant przyciągnął go do pocałunku. Albert czuł, że funkcjonariusz miał od tego przerwę, głównie przez to jak zachłannie go całował.
Obaj wyszli z pojazdu, ale to policjant oparł się o maskę radiowozu, kiedy to Albert klęknął przed nin i włożył jego penisa w swoje usta. Powoli zaczął mu ssać, wywołując jęki u mężczyzny.
Trochę minęło czasu nim oboje skończyli ze sobą. Nie da się ukryć, że policjantowi jak i Albertowi podobało się to. Chłopakowi umiarkowana brutalność mężczyzny, a jemu z kolei dźwięki jakie wydawał chłopak, gdy mężczyzna mu dogadzał. Na koniec policjant doszedł chłopakowi w usta.
- Jeśli nie jesteś pewny wypluj. - powiedział policjant, a Albert wypluł jego spermę w krzaki. - Nie chciałbyś tego robić za pieniądze...
- No nie wiem...
- Hmm... Przecież nie musisz z każdym... Mogę ci nadgonić klientów. I możesz to robić tylko z konkretnymi. - powiedział policjant. - Prostytucja jest tu legalna i można się normalnie zarejestrować w urzędzie tylko nad cenami trzeba było pomyśleć jeśli byś się zdecydował bo jest za to spory podatek.
Chłopak nie wiedział w sumie czy na to przystać czy lepiej nie. Zaczął myśleć i przy okazji się ubierać. Było kilka punktów przeciw, ale sporo za. Chociażby fakt, że więcej mógłby zarobić na czysto niż z tego co teraz robi.
- Jak wysoki podatek? - spytał chłopak, na co uśmiechnął się policjant.
- 34% zarobków.
- To sporo... - stwierdził Albert siadając na masce radiowozu, a mężczyzna stanął przed nim i złapał za biodra.
- Pomogę ci z ceną, żebyś nadal miał dużo mimo podatku.
- A gdzie ja miałbym to robić? - spytał chłopak. - To też ważne... Bo chyba nie znowu w jakimś lesie.
- A gdzie obecnie mieszkasz?
- The Pink Cage Motel...
- Wiesz na początku to mógłbym ci odstąpić pokój u mnie w domu... Swoją drogą powinienem wcześniej, ale rozproszyłeś mnie tą "chęcią pomocy". Nazywam się Thomas Shelby. - powiedział policjant pokazując mu też swoją odznakę, a Albert jedynie się uśmiechnął. - Wiesz motel może i jest tani, ale lepiej lepiej w jednak w bardziej przyzwoitym miejscu, a hotele tu są drogie.
- Skoro się przedstawiamy sobie to ja jestem Albert Speedo, a ty myślę, że chciałbyś mnie mieć trochę dłużej dla siebie? - spytał chłopak chwytając go za pasek od spodni.
- Może, ale i tak będę ci płacił... - stwierdził Shelby.
- A ja myślę, że gdy będę miał coś swojego to ty już nie będziesz musiał płacić. Nie mam zamiaru cię naliczać. I postaram się mieszkać wtedy jak najbliżej ciebie, żebyś nie musiał daleko jeździć. - powiedział chłopak. - Zajmijmy się cenami.
- Ostatnie pytanie. Jesteś tylko pasywny?
- Jestem uniwersalny.
- To dobrze. Te ceny będą jednakowe dla aktywów i pasywów, ok? - Albert przytaknął. - Za masturbację optymalnie 5 tysięcy jeśli spuszcza ci się na twarzy, a 6 tysięcy na ciało. - Albert puścił go i wyciągnął telefon. Włączył notatnik i zaczął zapisywać co mówi Thomas. - Loda z wytryskiem na twarz 9 tysięcy.
- Czemu przy masturbacji z wytryskiem na twarz 5 tysięcy, a przy lodzie 9 tysięcy. Nie lepiej na oba jedną cenę?
- Wiesz to jednak inne czynności i możesz tłumaczyć, że robienia loda jest bardziej ekskluzywne. Poza tym to wygląda bardziej erotycznie, gdy ktoś patrzy na ciebie z dołu robiąc ci loda, niż robienie tego tylko ręką.
- Okej, a jak to będzie z seksem? - spytał chłopak. - No i pewnie do tego wszystkiego dojdą jakieś fantazje erotyczne i fetysze.
- Miałem do tego dochodzić. Bezpieczny policz sobie za 14 tysięcy, a taki bez gumki ze spuszczeniem na ciało i taki gdy będą chcieli w tobie to za 20 tysięcy. A za fetysze i fantazje licz sobie od 30 tysięcy w górę. Tylko nie za wysoko. Tak 75 tysięcy max. Pamiętaj o łączeniu cen.
- A za striptiz i taniec erotyczny jeśli będą chcieli to też ich liczyć?
- Możesz to dać w gratisie.
- No i będę na pewno wymagać od nich aktualnych badań lekarskich. Nie chcę złapać czegoś...
- Dodaj sobie do tego, że jeśli już złapiesz to on płaci za twoje leczenie i ewentualnie innych klientów.
- Badać będę przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu. Środa i Niedziela będą do tego najlepsze. Swoją drogą skoro jesteś w policji to może znasz mojego kuzyna Dante Capelę?
- Ta... Ale nie mam z nim jakiś szczególnie ciepłych relacji. Przyjaźni się z moją byłą żoną. Szkoda gadać o nim.
- No ja ci powiem, że moja matka zadzwoniła do niego i Madeline, żeby się mną zajęli, bo jakimś cudem się dowiedziała że sobie handlowałem ziołem i metą, gdy studiowałem. A ja ich odtrąciłem i w ogóle. Kocham ich, ale kurwa nie poznał bym pewnie ciebie w takich okolicznościach. Swoją drogą matka była z ojcem cięta o Madryt, bo wiesz oni Katalończycy z Barcelony, a ja studia w Madrycie.
- Patrioci chcący niepodległości Katalonii. To jak? Przeniesiesz się do mnie.
- Już i tak uprawialiśmy seks więc czemu nie.
- Podasz numer konta. Przeleje ci za tą pomoc. Nie chcę odmowy.
Chłopak niechętnie się zgodził i mu podał numer konta, które założył niedługo po przyjeździe do Stanów. Shelby przelał mu 24 tysiące na konto plus bonus 6 tysięcy.
- A co łupem? - spytał Albert.
- Powiemy, że próbowałeś zatrzymać złodzieja i mu wyrwałeś łup i jako dobry obywatel chciałeś pomóc, a ja uznałem cię niesłusznie za przestępcę i wynagrodziłem twoje poświęcenie tymi 30-stoma tysiącami. - powiedział Shelby. - usiądź z tyłu. Ja spróbuję uruchomić Dashcama. Uszkodziłem go lekko i jeśli nie naprawie to będę się musiał tłumaczyć co się stało.
- To trochę moją wina.
- Raczej szczęście, że to ja. Inni to by cię pewnie na dołek zabrali, a Dante pewnie by się zawiódł, zadzwonił do twoich rodziców i zastanawiał się czy posłać cię do aresztu czy wypuścić. Ale że trochę służbista z niego to pewnie areszt i jakaś grzywna, która cię zmusi do przyjęcia pomocy od niego i/lub od Madeline.
- Pewnie masz rację. - powiedział chłopak siadając na tylnych siedzeniach radiowozu.
- Udało się. - powiedział zadowolony Shelby. - A co do bodycama, to u mnie często nie wiadomo czemu się psują razem z gps'em więc to ich nie zdziwi. - usiadł po stronie kierowcy. - pojedziemy na komendę. Zeznasz "prawdę" i będziesz wolny.
Pojechali na komendę Mission Row. Albert tam złożył zeznania takie jakie ustalili i wyszedł. Miał poczekać przed komendą na Thomasa, aż zgłosi status trzeci. Na jego nieszczęście pod komendę przyjechał Dante.
- Cześć Albert... - powiedział ostrożnie Dante.
- Hej... - odpowiedział mu ze znudzeniem Speedo.
- Co u ciebie?
- Wszystko w porządku. Znalazłem pracę dla siebie.
- To dobrze... - powiedział policjant uśmiechając się do kuzyna. - Czekasz na kogoś?
- Tak... Na Thomasa Shelby'ego. Bardzo w porządku facet.
- Tego dziwkarza? Co ty masz do niego.
- Wiesz... Jak powiedziałem mu, że jesteśmy kuzynami to zaproponował mi pokój u siebie. Będę u niego mieszkać.
- Aha... - tylko tyle z siebie wydusił Dante, bo nie rozumiał decyzji swojego kuzyna.
Po chwili przyjechał Thomas i zatrąbił na Alberta.
- Do rychłego zobaczenia kuzynie. - powiedział Albert mijając Dante i wsiadając do samochodu Shelby'ego, gdzie usiadł na miejscu obok kierowcy, zapiął pasy i odjechali.
Albert zabrał rzeczy z motelu i pojechali razem do domu Shelby'ego nad Vinewood Lake. Jest to jeden z najdroższych domów w Los Santos, a mężczyzna miał ten dom w spadku po rodzicach zastępczych. Dom ma basen z ogrodem. Drugi po prawej od wjazdu.
- Ten dom musiał kosztować fortunę.... - stwierdził Albert, gdy Shelby otworzył bramę i garaż.
- Nie wiem... Mam go po rodzicach. - powiedział Thomas wjeżdżając do garażu... - Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuć... i powinienem to powiedzieć od razu, ale często chodzę po domu nago i też tak śpię.
- Wiesz mogę też tak robić, żebyś nie czuł się samotny. - powiedział chłopak, wysiadając z samochodu. - Widzieliśmy się już nago więc nie widzę w tym problemu.
- Czyli nie będzie problemu jak pomogę ci z rzeczami i się rozbiorę? - spytał policjant, a Albert uśmiechnął się i pokręcił głową na nie.
Gdy skończyli z pokojem Alberta obaj się rozebrali do naga i spędzali razem czas, ale już nie było to związane z seksem. Po prostu odpoczynek, a później zjedli razem kolację i poszli spać. Następnego dnia Albert się zarejestrował w urzędzie i powoli mógł zacząć działać, a Shelby zrobić chłopakowi reklamę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro